W środę w centrum Warszawy przez kilka godzin protestowali górnicy i energetycy. Sprzed budynku przedstawicielstwa Komisji Europejskiej ruszyli w stronę placu Trzech Krzyży i Alej Jerozolimskich. Pochód zablokował między innymi Świętokrzyską i Marszałkowską. Po godzinie 14 dotarł przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów w Alejach Ujazdowskich. Tam się zakończył. Policja podkreśla, że manifestacja przebiegała spokojnie.
Zakończyły się wszystkie zgłoszone zgromadzenia. Ich przebieg należy określić jako spokojny – poinformowała o godzinie 15.30 Komenda Stołeczna Policji. Jak dodano, ruch kołowy został przywrócony na wszystkich ulicach Warszawy. "Ewentualnych utrudnień można spodziewać się na trasach wyjazdowych. Na miejscu działają policjanci WRD i KSP" – ostrzegła policja.
W środę odbyły się protesty związkowców ze spółek energetycznych. Przed godziną 14 pochód był w Alejach Ujazdowskich, które zostały zamknięte na odcinku od ronda de Gaulle'a do ulicy Gagarina. Zarząd Transportu Miejskiego ostrzegał, że nieprzejezdne były również Krucza - od Alej Jerozolimskich do Pięknej oraz Piękna - na odcinku od placu Konstytucji do ronda Sedlaczka. "Linie autobusowe kierowane są na trasy objazdowe przebiegające najbliższymi przejezdnymi ciągami komunikacyjnymi" – ostrzegał ZTM.
- Aleje Ujazdowskie są nadal zablokowane. Jest tu naprawdę potężna grupa protestujących. Dawno przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów nie widziałem takich tłumów przedstawicieli związków zawodowych z różnych central, z różnych branż. Oni na sam koniec manifestacji zapowiedzieli złożenie petycji do premiera. Przed chwilą delegacja związkowców przechodziła w stronę biura podawczego i biura przepustek, co prawdopodobnie oznacza, że zbliżamy się do końca tej manifestacji – opisywał po godzinie 14 Jan Piotrowski z TVN24.
Do protestujących wyszedł minister Sasin
Po drodze do KPRM demonstranci zatrzymali się przed siedzibą resortu aktywów państwowych. Tam spotkał się z nimi wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Sasin podkreślił, że ulica nie jest dobrym miejscem na rozmowy. Zadeklarował, że dialog jest podstawą działania kierowanego przez niego resortu. Jak mówił, rząd oraz MAP przygotowali duże programy zmian jeśli chodzi o górnictwo, energetykę, które wynikają "nie z naszego widzimisię, tylko tego, co wokół Polski się dzieje". Wskazał między innymi na Zielony Ład i politykę klimatyczną UE. - Nie wyobrażamy sobie absolutnie czegoś takiego, że te zmiany będziemy wprowadzać bez rozmowy, bez dialogu i bez porozumienia społecznego – zapewnił.
Sasin przypomniał protestującym, że rządowi udało się wypracować bardzo trudne porozumienie z sektorem górnictwa węgla kamiennego. - Podpisaliśmy umowę społeczną. Tak samo będziemy rozmawiać z energetykami – bo mamy też projekt, o którym chcemy rozmawiać – i na pewno żadnych rozwiązań nie wprowadzimy, jeśli będzie opór czy negacja ze strony związków (zawodowych – red.) – zaznaczył.
Wcześniej protestujący maszerowali Marszałkowską i Alejami Jerozolimskimi. - Wygląda to spektakularnie. Miałem okazję relacjonować już wiele protestów w tym miejscu i muszę powiedzieć, że tak licznego nie było chyba od czasu Strajku Kobiet. Jesteśmy na rondzie Dmowskiego i to tutaj jest czoło tej manifestacji. To tu jest pierwsza grupa protestujących ze związków zawodowych. A kończy się właściwie gdzieś na Świętokrzyskiej. Cały czas wychodzą z niej kolejne grupy. Pochód jest rozciągnięty na imponującym odcinku Marszałkowskiej – relacjonował przed godziną 13 Jan Piotrowski, reporter TVN24. - Zamknięta jest Marszałkowska, protestujący skręcają teraz w Aleje Jerozolimskie. Ścisłe centrum stolicy jest w samo południe niedostępne. Korki prawdopodobnie rozciągną się po całym Śródmieściu – zauważył Piotrowski.
Rozpoczęli w okolicy Świętokrzyskiej
- W proteście uczestniczy łącznie kilkaset osób, które są rozproszone w mniejszych, kilkunasto- i kilkudziesięcioosobowych grupkach wzdłuż Świętokrzyskiej, między innymi przed pomnikiem "Solidarności", na placu Powstańców, przy budynku OPZZ. Krążą od Kopernika po Marszałkowską. Wzdłuż Świętokrzyskiej widać też wielu funkcjonariuszy policji – opisywał Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl po godzinie 11.
Jak dodawał, tworzą się korki, bo manifestujący przekraczają ulicę w różnych miejscach. - Świętokrzyska została zamknięta od ulicy Kopernika w kierunku Marszałkowskiej – zaznaczył Szmelter. O godzinie 11.20 poinformował, że najwięcej osób koncentruje się przed budynkiem przedstawicielstwa Komisji Europejskiej przy Jasnej. - Tutaj jest największa grupa protestujących w asyście kilkuset policjantów – ostrzegał nasz reporter.
Trzy główne postulaty
- Protestują osoby z dwóch sektorów: górnictwa, energetyki i wszystkich branż związanych z wydobyciem i energetyką powiązaną z węglem kamiennym. Mają trzy główne postulaty. Pierwszy: domagają się od rządu ujawnienia szczegółowych planów transformacji polskiej energetyki. Po drugie jest wśród nich obawa o miejsca pracy. Domagają się, żeby każde miejsce pracy, które w sektorze wydobycia lub energetyki zostanie utracone w najbliższych latach, zostało zrekompensowane w jakiś inny sposób. Związkowcy mówią też o "sprawiedliwej transformacji" – opisywał na antenie reporter TVN24 Jan Piotrowski.
Poinformował także o utrudnieniach: - Zablokowane jest skrzyżowanie Jasnej i Świętokrzyskiej. Każdy, kto będzie chciał się poruszać przez Śródmieście, musi wziąć pod uwagę, że trzeba swoje odstać albo ominąć tę część stolicy. Manifestacja ruszy w stronę Ministerstwa Aktywów Państwowych, w stronę siedziby PGE, a później także w stronę kancelarii premiera, co oznacza, że także tam, w okolicy placu Trzech Krzyży i Alej Ujazdowskich, będzie dzisiaj głośno.
Z zapowiedzi protestu wynikało, że ma się on zakończyć się przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, gdzie przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski złoży list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego.
Dlaczego protestują?
Protestujący oczekują od rządu m.in. szczegółów na temat planu wydzielenia ze spółek energetycznych zakładów opartych na węglu i skupienia ich w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) i podjęcia konkretnych działań, zmierzających do stworzenia nowych miejsc pracy w miejsce utraconych na skutek transformacji energetycznej.
- Od wielu lat jesteśmy zapewniani, że tak zwana zielona transformacja będzie sprawiedliwa i że nie będzie powtórki z lat 90., kiedy to zamykano zakłady pracy, a tysiące pracowników z dnia na dzień znalazło się na bruku – mówi cytowany w komunikacie prasowym szef OPZZ Andrzej Radzikowski. - Już w maju ubiegłego roku apelowaliśmy do premiera Mateusza Morawieckiego o rozmowy na temat przekształceń w górnictwie i energetyce. Niestety rząd nie podjął tej inicjatywy, a rozmowy ze związkami zawodowymi rozpoczął dopiero po strajkach górników Polskiej Grupy Górniczej. Rozmowy ograniczyły się głównie do tej spółki i do wydobycia węgla kamiennego, pomijając zupełnie kwestię węgla brunatnego i energetyki. Tymczasem wypowiadane są zakładowe i ponadzakładowe układy zbiorowe pracy – dodał.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24