W sobotę prokuratura poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie wypadku na Jagiellońskiej. W piątek zginął tam czteroletni chłopiec pociągnięty przez tramwaj. Trwa przesłuchiwanie świadków oraz analiza monitoringu. Nikomu nie postawiono zarzutów.
W piątek przed południem na ulicy Jagiellońskiej czteroletnie dziecko zostało pociągnięte przez tramwaj wzdłuż torowiska. Chłopiec zmarł. - Wczoraj [w piątek - red.] późnym wieczorem zakończyły się oględziny. Prokurator zakończył je około 16, ale Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji pracował do późnych godzin wieczornych. Sprawdzany był stan techniczny pojazdu. Zabezpieczano też monitoring z pojazdów, które były w pobliżu, a także monitoringi stacjonarne. Ustalono też dane świadków zdarzenia - przekazała w sobotę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska.
Motorniczy nie został jeszcze przesłuchany
Dodała, że na obecnym etapie trwają przesłuchania świadków, a także analizowane są zabezpieczone nagrania. - Konieczne jest ustalenie, jaki był przebieg zdarzenia. Być może będzie tu potrzebna opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego. Śledztwo będzie prowadzone w kierunku artykułu 170 paragraf drugi Kodeksu karnego, czyli wypadek ze skutkiem śmiertelnym. W tym momencie motorniczy nie został przesłuchany, ani jako świadek, ani jako podejrzany - zaznaczyła prokurator Skrzeczkowska. Dodała, że stało się tak między innymi ze względu na jego stan psychiczny.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że z tramwaju najpierw wysiadała babcia chłopca, natomiast on tuż za nią. W momencie wypadku w wagonie byli inni pasażerowie. Jeden z nich pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Jednak tramwaj zdążył przejechać kilkadziesiąt metrów. - Będziemy oczywiście sprawdzać, czym zajmował się motorniczy tramwaju podczas jazdy. Kwestia, czy korzystał z telefonu komórkowego, czy miał jakieś inne aktywności w tym czasie będzie badana - podkreśliła Skrzeczkowska.
Tragiczny wypadek na Jagiellońskiej
Do tragedii doszło w piątek około godziny 11.40 na linii 18 na ulicy Jagiellońskiej przy przystanku Batalionu "Platerówek". - Uczestniczył w nim tramwaj starego typu jadący w kierunku pętli Żerań FSO. Czteroletnie dziecko zostało pociągnięte przez tramwaj wzdłuż torowiska. Wszystko wskazuje na przytrzaśniecie drzwiami. Dziecko nie żyje - poinformował wcześniej rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz. - Do tragedii doszło w momencie, kiedy dziecko wysiadało razem ze swoim opiekunem - dodał.
Była to babcia dziecka. Kobieta została przetransportowana do szpitala. Jest pod opieką psychologa. Wsparciem psychologicznym objęto również rodziców dziecka.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski napisał na Twitterze, że sercem i myślami jest "z rodziną kilkuletniego chłopca, który zginął w wyniku potwornego wypadku z udziałem tramwaju na Pradze-Północ". "Zrobimy wszystko, aby pomóc służbom w wyjaśnieniu przyczyn tragedii" - zapowiedział.
Przedstawiciele Tramwajów Warszawskich zapewniają, że tramwaj, który brał udział w tragicznym wypadku na Pradze, był sprawny technicznie. Motorniczy ma ponad 14 lat doświadczenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl