Pożar dworku pod Legionowem. Ponad setka strażaków walczyła z ogniem

Trwa dogaszanie pożaru
Trwa akcja dogaszania dworku w Wólce Radzymińskiej
Źródło: TVN24
Całą noc strażacy walczyli z pożarem dworku w Wólce Radzymińskiej w powiecie legionowskim. Jak przekazała tamtejsza straż pożarna, nikomu nic się nie stało, ale budynku nie udało się uratować.

Jak przekazał Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl, chodzi o dworek przy ulicy Leśnej.

- Akcja jeszcze trwa, zgłoszenie otrzymaliśmy tuż przed godziną 23. W dalszym ciągu trwają działania gaśnicze. Budynek jest dosyć duży: 30 metrów na 10. Jest wysoki na sześć metrów. Pali się dach tego domu. Nie ma osób poszkodowanych - przekazał nam w niedzielę rano Łukasz Szulborski ze straży pożarnej w Legionowie. - Niestety konstrukcja dachu z gontu uniemożliwia dotarcie do źródła ognia w szybki sposób. Jest powoli rozbierana i dogaszana, ale pojawiają się nowe zarzewia. Akcja jest dość trudna - dodał.

W walkę z pożarem zaangażowanych było w sumie 28 zastępów strażackich, również spoza powiatu legionowskiego. - Część już odjechała, dojeżdżają ciągle nowe. Trudno powiedzieć, kiedy zakończą się działania - przekazał strażak.

Łukasz Szulborski opisuje dworek jako "przerobiony ze starego zabudowania gospodarczego". - Prawdopodobnie nie był przez nikogo zamieszkiwany - powiedział.

Przed 12 przekazał, że na miejscu pojawili się właściciele budynku. - Jednak nie wiemy, czy mieszkali na stałe, czy też budynek służył im jednie jedynie jako domek letniskowy - zauważył strażak. Dodał, że akcja dobiega końca, działania potrwają jeszcze około dwóch godzin.

Jak ocenił wcześniej Węgrzynowicz, 28 zastępów, o których mówił Szulborski, oznaczało ponad 100 strażaków zaangażowanych w akcję. - Całą noc trwała akcja dogaszania. Jak podali strażacy, to stary budynek magazynowy przerobiony na mieszkalny, w stylu dworkowym - opisywał na antenie TVN24 reporter tvnwarszawa.pl. I dodał, że rozbiórka wciąż trwa. - Strażacy uznali, że nie ma innego wyjścia, jak ściągnąć całe pokrycie dachowe. Dlatego ściągnęli na miejsce ciężki sprzęt - podsumował.

Czytaj także: