Władze Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej złożyły odwołanie od decyzji nadzoru budowlanego dotyczącej rozbiórki dwóch apartamentowców przy ul. Leszczyny. – Będziemy walczyć o te budynki do końca – zapowiada Małgorzata Boszko, prezes spółdzielni.
Odwołanie złożyli w ubiegłym tygodniu. – Zrobiliśmy to niemal w ostatnim możliwym terminie. Odwołaliśmy się od decyzji Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego dotyczących rozbiórki budynków przy ulicy Leszczyny 4 i 10 – mówi Małgorzata Boszko, prezes Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
I przekonuje, że to priorytetowa sprawa. – Naszym zdaniem decyzja PINB-u jest szkodliwa dla mieszkańców, którzy zainwestowali tam swoje pieniądze - zaznacza prezes spółdzielni.
Odwołanie zostało złożone do PINB-u. Na razie nie wiadomo, jak długo może trwać jego rozpatrywane. – Sprawa może potrwać kilka miesięcy. Z naszej strony postaramy się wykorzystać wszystkie możliwe ścieżki odwoławcze, by uratować oba budynki – tłumaczy Boszko.
Inspektorat potwierdza, że wpłynął dokument od spółdzielni. - Tak, dostaliśmy odwołanie i przekazaliśmy je dalej do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który się nim zajmie - informuje Andrzej Kłosowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Apartamentowce do rozbiórki
O sprawie rozbiórki zrobiło się głośno w połowie grudnia. Okazało się, że z końcem listopada Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wydał decyzję o rozbiórce dwóch apartamentowców wielorodzinnych przy ulicy Leszczyny 4 i 10.
Budynek przy ul. Leszczyny 10 ma pięć kondygnacji naziemnych, a ten pod numerem 4 - cztery. Łącznie to 40 mieszkań. Powstawały w latach 2003-2005 przy okolicznych willach w parku Pod Skocznią. Należą do Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Według uzasadnienia rozbiórki, poprzedni plan dla tego rejonu w ogóle nie zezwalał na ich ustawienie, a ten uchwalony w 2008 roku zawiera zapis, że wysokość nie może przekraczać 11 metrów, czyli maksymalnie powinny mieć trzy kondygnacje. Jest też informacja, że podstawowe przeznaczenie terenu to "mieszkalnictwo jednorodzinne z zakresu domów bliźniaczych lub wolno stojących".
"Rażące naruszenie prawa"
"Gazeta Stołeczna" podała, że domy jednorodzinne stały w strefie mieszkalno-usługowej, a obok była zieleń. I to w chronionym obszarze budowano bloki. Przeciwko temu protestowali sąsiedzi, ale urzędy i sądy nie uznawały ich za stronę w sporze.
- Doszło do rażącego naruszenia prawa. Jeśli chcemy, by w przyszłości nikt nie kpił w żywe oczy z obowiązujących przepisów, domy trzeba zburzyć. Czy żal mi ludzi? Wiedzieli, co kupują – powiedział dziennikowi jeden z sąsiadów, który chciał zachować anonimowość.
jb/ran