Niespełna dwa lata od rozpoczęcia prac konserwatorskich z zabytkowej willi Granzowa w Rembertowie pozostała "kamieni kupa". I wiele wskazuje na to, że budynek nie zostanie odbudowany, bo jego właściciel doprowadził do wykreślenia go z rejestru zabytków.
Willa to XIX-wieczny budynek administracyjny dawnych zakładów ceramicznych Kazimierza Granzowa. Sam obiekt był swego rodzaju reklamą firmy z elewacją wykonaną z ozdobionej geometrycznymi wzorami cegły oblicowej.
Robił wrażenie
Budynek mimo zbombardowania przez Niemców samych zakładów przetrwał II wojnę światową. Od 1984 roku willa wpisana była w rejestrze zabytków. To jednak nie uchroniło jej od zniknięcia.
– Przez całe lata obiekt niszczał, nikt się nim należycie nie opiekował – przyznaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Katarzyna Roth-Sikorska, rzeczniczka urzędu dzielnicy Rembertów.
Ostatnim właścicielem była firma Millbery, która w 2014 roku przystąpiła do prac konserwatorskich obiektu.
Mieli odzyskać ceramikę
Jak informuje stołeczny konserwator zabytków w decyzji z końca lipca 2014 roku zezwolono na prowadzenie robót budowlanych obejmujących: odgruzowanie i usunięcie zdegradowanych elementów obiektu zagrożonych samo zawaleniem (mury ceglane), wykonanie nowych fundamentów, stropów i schodów, przemurowanie murów zewnętrznych, które uległy destrukcji, z odtworzeniem charakterystycznych elementów bryły, wykonanie izolacji przeciwwilgociowej fundamentów i murów piwnicznych oraz przykrycie budynku dachem. - Istotną część pozwolenia stanowią prace konserwatorskie polegające na odzyskaniu, zabezpieczeniu i konserwacji elementów ceramicznej okładziny elewacji (płytki, kształtki). Obowiązek jej przywrócenia, zgodnie ze stanem historycznym, określono do 1 sierpnia 2016 roku – informuje Magda Łań, rzeczniczka Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków. Decyzję wydano na podstawie ekspertyzy dra inż. Stanisława Karczmarczyka, rzeczoznawcy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wykonanej w maju 2014 roku.
Rumowisko w miejscu willi
Już we wrześniu 2014 r. miłośnicy zabytków alarmowali, że willa została rozebrana przy pomocy ciężkiego sprzętu, a nie "cegła po cegle". Wykonane wówczas zdjęcia pokazywały rumowisko porozrzucanych cegieł. Ale zarówno konserwator, jak i przedstawiciel właściciela obiektu dowodzili, że prace konserwatorskie prowadzone są prawidłowo i idą zgodnie z planem. Takie były wnioski Piotra Brabandera z wizji lokalnej przeprowadzonej 23 września.
- Prace budowlane prowadzone były przy udziale wykonawcy prac konserwatorskich, kierownika robót oraz osoby sprawującej nadzór inwestorski, którzy posiadają uprawnienia techniczno-budowlane oraz praktykę zawodową przy zabytkach wpisanych do rejestru, wynikające z obowiązujących przepisów – podtrzymuje dzisiaj Łań.
Potem strony wymieniły jeszcze pisma w sprawie postępów pracami przy ceramicznej okładzinie. W listopadzie 2015 roku inwestor informował o sposobie składowania i trudnościach z oczyszczaniem elementów. Konserwator planował kolejną kontrolę, ale nie doszło do niej, ponieważ właściciel zabytku, omijając stołecznego konserwatora, zwrócił się do generalnego konserwatora o wykreślenie willi z rejestru. - Co się dokonało – zauważa Magdalena Łań i stanowczo podkreśla, że nigdy nie wydał on zgody na rozbiórkę obiektu.
Ministerstwo wykreśla
Decyzja GKZ przy MKiDN zapadła 16 maja. Jakimi przesłankami kierował się resort?
W wydanym kilka dni temu komunikacie, który był komentarzem do artykułu "Gazety Stołecznej" na ten sam temat, resort wyjaśnia, że "zabytek przestał istnieć dwa lata temu we wrześniu 2014 r., w wyniku rozbiórki przeprowadzanej na podstawie prawomocnego pozwolenia Stołecznego Konserwatora Zabytków". Ministerstwo dowodzi, że w tej sytuacji nie miało innego wyjścia niż wykreślenie zabytku z rejestru.
"W trakcie rozbiórki, przeprowadzonej z wykorzystaniem ciężkiego sprzętu zostały zniszczone unikalne płytki ceramiczne, elewacje i cegły, a nawet wykopano fundamenty budynku, co uniemożliwia jego odbudowanie zgodnie z pozwoleniem konserwatora. Z powodu utraty wartości historycznej i artystycznej zabytku, na podstawie art. 13 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, Generalny Konserwator Zabytków był zobowiązany skreślić z rejestru zabytków pusty plac, na którym znajdowała się zburzona wcześniej willa Granzowa i ogród" - czytamy w komunikacie.
Mimo kilku prób nie udało się nam także skontaktować z właścicielem nieruchomości. - Cały teren sprawia wrażenie opuszczonego, jest nieuporządkowany. Działaka zarośnięta jest krzakami, część zabytkowych cegieł jest w stosach, inne bezwładnie porozrzucane. Nic się tam nie dzieje - stwierdził reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który była na miejscu.
skw/b