Wycięli 4 tysiące drzew nad Wisłą

Wycięli 4000 drzew
Źródło: TVN24
Dobiega końca wycinka drzew i krzewów po praskiej stronie Wisły. Wszystko w ramach oczyszczania terenów zalewowych. W sumie pod topór poszło 4 tysiące drzew między mostem Grota Roweckiego a mostem Siekierkowskim.

- Drzewa i krzewy, które zarastają koryto rzeki, powodują groźne spiętrzenia wody, dlatego musimy część z nich wyciąć - tłumaczą urzędnicy.

Zakres prac jest spory i obejmuje "usuwanie drzew i krzewów wraz z pracami towarzyszącymi w strefie bezpośredniego zagrożenia powodzią na praskim brzegu Wisły" - o czym pisaliśmy na tvnwarszawa.pl na początku listopada zeszłego roku.

Teraz nad Wisłę wybrał się Łukasz Wieczorek, reporter TVN24.

"A gdzie analizy?"

Prace właśnie dobiegają końca. Tymczasem przeciwko wycince coraz głośniej protestują ekolodzy.

Przeciwnicy mówią, że nie ma dowodów na to, aby wycinka miała jakikolwiek sens. Hydrolog, dr Janusz Żelaziński zaznacza, że problem pojawił się poprzez wieloletnie zaniedbania tego odcinka rzeki. Jak mówi, teraz na szybko gospodarze terenu chcą to naprawić, bez niezbędnej analizy.

- Robiąc wycinkę bez podparcia zasadności tej wycinki, badaniami symulacyjnymi, które by pokazały co daje jakieś efekty, a gdzie powiedzmy może to być bezsensowne. Takich badań nie było – ywierdzi Janusz Żelaziński, hydrolog.

- To wcale nie jest tak, że wycinka drzew uratuje nas przed powodzią - wyjaśnia Dorota Zielińskie ze Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Zarządca terenu czyli Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie odpiera zarzuty i twierdzi, że ma wszystkie odpowiednie pozwolenia.

– Posiadamy również stosowne analizy. Woda wezbraniowa, woda wielka zarówno woda średnia, lód, kra lodowa, muszą mieć miejsce, żeby swobodnie przepłynąć – twierdzi Urszula Tomoń, rzeczniczka prasowa RZGW Warszawa.

Będą kary?

Miasto wyliczyło, że drzewa podwyższają fale wezbraniowe nawet o pół metra. Więc wyjścia nie było. Dr Żelaziński twierdzi jednak, że działania miasta są niezgodne z unijnymi przepisami.

Według nich siedliska ptaków można zniszczyć: 1 - jeśli to jest ważne dla ludzi, 2 - jeśli nie ma innego pomysłu na osiągnięcie celu,3 - jeśli znajdzie się miejsce do odtworzenia zniszczonego siedliska.

Jak mówi Żelaziński - pewny jest tylko pierwszy punkt.

- Nie chcę być złym prorokiem, ale jest moim zdaniem prawdopodobne, że nastąpi skarga do Komisji Europejskiej i ze względu na niespełnienie tych trzech wyraźnych warunków, komisja może Polsce zasolić potężne kary – przestrzega.

RZGW sprawy ewentualnych kar nie chce komentować.

Selektywna wycinka

Jak zapewniał w listopadzie Ratusz, pod topór pójść miały przede wszystkim klony jesionolistne (757 drzew i 3000 sztuk podrostu) oraz pojedyncze sztuki robinii akacjowej, topoli kanadyjskiej, topoli włoskiej i klonu srebrzystego.

- To selektywna wycinka, obejmuje tylko gatunki nierodzime - zastrzegał wówczas Marek Piwowarski, pełnomocnik miasta ds. Wisły.

Ponadto 1500 tzw. żywokołów (ściętych fragmentów drzew, które mogą wypuścić nowe korzenie) miało być zadołowanych, a cały teren objęty pracami - obsadzony trawą. Zamówienie obejmowało też przycinanie krzewów, karczowanie, cięcia formujące i wywiezienie wykrotów drzew naniesionych przez wodę.

Łukasz Wieczorek/TVN24bf/par

Czytaj także: