Kilometry objazdów, niekończące się korki i lata wyczekiwania. I w końcu się udało. W tym roku kierowcy mogli powrócić na cztery duże przebudowywane ulice. Jest też jedna, która powstała od zera. Powody do świętowania przyćmiewają jednak terminy ich realizacji i pojawiające się w trakcie problemy. Gdyby nie opóźnienia, o zakończeniu większości z tych inwestycji napisalibyśmy już pod koniec 2018 roku.
Zbliża się koniec roku, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, które z drogowych inwestycji toczących się na terenie Warszawy, udało się doprowadzić do szczęśliwego finału. Przyjrzeliśmy się tym największym i najdłużej wyczekiwanym.
Żołnierska
Pod koniec sierpnia zakończyły się prace na Żołnierskiej, rozpoczęte wiosną 2016 roku. Był to drugi etap inwestycji polegającej na przebudowie stołecznego odcinka drogi wojewódzkiej numer 631. Na jego ukończenie czekaliśmy ponad trzy lata. Według pierwotnego harmonogramu ulica miała być gotowa w marcu 2018 roku, a w maju mieli nią pojechać pierwsi kierowcy. Termin zakończenia inwestycji był jednak przesuwany aż pięć razy.
Drogowcy zajęli się około pięciokilometrowym fragmentem Żołnierskiej. Została ona poszerzona - teraz od skrzyżowania z Marsa do granicy miasta ma dwie jezdnie. Nad torami kolejowymi linii Warszawa-Terespol, Strażacką oraz na skrzyżowaniu z Czwartaków powstały wiadukty. Ale na tym nie koniec, bo wybudowano też blisko 600-metrową estakadę nad skrzyżowaniami Marsa z Chełmżyńską i Okularową oraz Żołnierską i Rekrucką. Odbywa się po niej ruch w kierunku Zielonki. Po obu stronach ulicy pojawiły się też nowe drogi rowerowe oraz kładka dla pieszych przy osiedlu Wygoda.
- Po otwarciu Żołnierskiej przejazd nowym odcinkiem znacznie się skrócił. Szczególnie w kierunku Zielonki. W kierunku Wawra i Pragi Południe ruch odbywa się płynniej, ale problemem jest kwestia wąskiego gardła przy skrzyżowaniu z Marsa. Przy dużym natężeniu ruchu czas zyskany na jeździe wyremontowanym odcinkiem traci się podczas oczekiwania na skręt w prawo w Marsa - opisuje Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl.
O problemie informowaliśmy już na początku września. Jak relacjonowali kierowcy, pokonanie 1200 metrów w porannym szczycie zajmowało im aż 25 minut. Niedługo po tym Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych zapowiedział, że wkrótce wydzielony zostanie dodatkowy pas, z którego będzie można skręcić w Marsa. - Projektant jest w końcowej fazie uzgadniania projektu stałej organizacji ruchu. Zostanie wdrożony po zatwierdzeniu przez Biuro Polityki Mobilności i Transportu - powiedziała tuż przed świętami Małgorzata Gajewska, rzeczniczka ZMID.
Jednocześnie drogowcy projektują drugą estakadę, dzięki której w przyszłości możliwy będzie bezkolizyjny skręt w Marsa. Start prac planowany jest jeszcze na rok 2020.
Marynarska
Ponad trzy lata trwało również poszerzenie 800-metrowego odcinka Marynarskiej (między Rzymowskiego a węzłem z trasą S79). W tym czasie powstały dwie trzypasmowe jezdnie, wiadukt na ulicy Postępu oraz kładka dla pieszych na wysokości ulicy Wynalazek. Przy okazji przebudowane zostały też tory tramwajowe. I choć fizycznie wszystko jest już gotowe, mieszkańcy Służewca i pracownicy biurowego zagłębia poczekają jeszcze na oficjalne ukończenie inwestycji.
A ta od początku była pechowa. Problemy pojawiły się jeszcze przed rozpoczęciem prac. Najpierw drogowcy nie mogli wejść na teren w pobliżu węzła z drogą ekspresową S79. Działki trzeba było przejąć od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Z kolei w miejscu torowiska problemy sprawiała magistrala cieplna - wymagała położenia nowych rur. Gdy to się udało, prace przy pętli tramwajowej zostały odłożone do maja 2018 roku ze względu na sezon grzewczy.
Początkowo, poszerzona Marynarska miała być gotowa w lipcu 2018 roku. Ale termin się przesunął. Od początku 2019 roku drogowcy naliczają wykonawcy kary za opóźnienie. - Obecnie to około dwóch milionów złotych. Jednak nie jest to kwota ostateczna - zaznacza Gajewska.
W połowie kwietnia kierowcy po raz pierwszy pojechali wszystkimi pasami poszerzonej Marynarskiej. - "Mordor" się odkorkował. Nie ma już tak dużych korków przy dojeździe do ronda Unii Europejskiej - z każdej ze stron. W korku nie stoi też zjazd z trasy S79 na Marynarską. Jest duża różnica - ocenia obecną sytuację Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl.
Kwietniowy sukces nie oznaczał finiszu inwestycji. Wiosną nadal trwały ostatnie prace wykończeniowe, które miały się zakończyć 31 maja. Ale znów pojawiło się opóźnienie, a latem wykonawca ciągle jeszcze przygotowywał kładkę dla pieszych.
W tym samym czasie ZMID rozpoczął starania o pozwolenie na użytkowanie wiaduktu na Postępu. Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego odwlekał rozpatrzenie wniosku ze względu na "natłok obowiązków i stopień skomplikowania tej sprawy". Wiadukt został otwarty dopiero po kilku miesiącach - 22 listopada.
Jak tłumaczyła nam we wrześniu rzeczniczka ZMID, od tego wydarzenia uzależnione były dalsze kroki zmierzające do formalnego ukończenia Marynarskiej. - Dopiero wtedy (po otwarciu wiaduktu - red.) będzie można zlikwidować tymczasowe przejście przy Postępu, dobudować brakujący fragment pasa oddzielający jezdnie i wystąpić o pozwolenie na użytkowanie Marynarskiej i kładki dla pieszych - tłumaczyła Gajewska.
Pod koniec listopada drogowcy zapowiadali, że wniosek o pozwolenie na użytkowanie kładki trafi do WINB-u w najbliższych dniach. Data jej otwarcia nie jest jeszcze znana. Drogowcy nie podają też terminu sfinalizowania wszystkich formalności.
Głębocka
Mieszkańcy z niecierpliwością czekali też na zakończenie przebudowy Głębockiej. Wielokrotnie zwracali nam uwagę na uciążliwości związane z ruchem jednokierunkowym, utrudnienie dojazdu do pobliskich osiedli i powolne tempo prac. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, już od lutego 2019 roku mogliby korzystać z poszerzonej jezdni na odcinku od Podwójnej do Berensona. Tak się jednak nie stało. Pod koniec ubiegłego roku termin oddania inwestycji do użytku przesunięto na sierpień 2019. Później ZMID informował, że na otwarcie poczekamy jeszcze dłużej - do ostatniego kwartału tego roku.
Powodem opóźnienia były problemy w dojściu do porozumienia z firmą Innogy. Żeby zrealizować prace na Głębockiej, wykonawca musiał przełożyć przewody niskiego i średniego napięcia należące do dostawcy energii. Do tego konieczne było podpisanie tak zwanej umowy kolizyjnej z Innogy. Tu jednak pojawiły się schody, bo przy zawieraniu takich umów Innogy oczekuje zwykle wniesienia "opłaty kolizyjnej", która zdaniem miasta jest bezprawna. Od 2014 roku ratusz jest w sądowym sporze ze spółką o opłaty, które pojawiały się przy okazji inwestycji realizowanych przed laty.
Mimo zastrzeżeń ratusza, umowa z Innogy ostatecznie została zawarta i prace udało się doprowadzić do końca. W ostatni weekend października kierowcy mogli w końcu przejechać w obu kierunkach wyremontowaną ulicą. Drogowcy postanowili, że nadal będzie miała po jednym pasie ruchu, ale całość jest o metr szersza. Po obu stronach wybudowano chodniki, powstała też nowa ścieżka rowerowa i zatoki autobusowe. Na skrzyżowaniach z Podwójną, Sieczną, Podłużną oraz Berensona z Kątami Grodziskimi wybudowano ronda.
Pod koniec roku wzdłuż Głębockiej toczyły się jeszcze ostatnie prace wykończeniowe. ZMID zaznacza, że od oficjalnego ukończenia inwestycji dzielą nas ostatnie formalności.
Łodygowa
Problem w dojściu do porozumienia z Innogy był też powodem opóźnienia prac toczących się na Łodygowej, która pełni rolę ulicy "tranzytowej" dla dojeżdżających do Radzymińskiej z Ząbek oraz osiedli na Targówku, a także alternatywny przejazd wzdłuż prawego brzegu Wisły.
Jej remont rozpoczął się w wrześniu 2017 roku. Prace dotyczyły odcinka o długości około 1,7 kilometra - od skrzyżowania z Radzymińską do granicy z Ząbkami. Ich celem było stworzenie dwóch dwupasmowych jezdni, a także dodatkowych pasów w rejonie skrzyżowań.
Tym razem także konieczna była ingerencja w dotychczasową sieć energetyczną w rejonie remontowanej ulicy. I znów próba uzgodnienia jej warunków z Innogy spowodowała kłopoty. Miasto szukało nawet pomocy u wojewody. - Próbę przymuszenia Innogy do udostępnienia sieci do przebudowy na ulicy Łodygowej podjął, na wniosek Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych, wojewoda mazowiecki nakładając na operatora grzywnę w wysokości 50 tysięcy złotych - poinformował Tomasz Demiańczuk z biura prasowego ratusza. Zastrzegł jednak, że Innogy złożyło odwołanie od tego postanowienia i ostatecznie grzywna została uchylona.
Przez te komplikacje, przebudowa Łodygowej opóźniła się o około dziewięć miesięcy. Całość miała być gotowa do końca 2018 roku. Tymczasem prace trwały aż do września tego roku. Tuż przed ich zakończeniem pojawiła się kolejna przeszkoda. Świeżo położona nawierzchnia zaczęła się kruszyć i w ostatniej chwili trzeba było ją położyć od nowa.
Jak przekazał nam w ubiegłym tygodniu Demiańczuk, trwają jeszcze ostatnie formalności związane z uznaniem inwestycji za ukończoną.
Aleja Polski Walczącej
Na początku lutego zakończyły się prace przy budowie alei Polski Walczącej, nazywanej roboczo Czerniakowską bis. To łącznik skracający dojazd z centrum miasta do Trasy Siekierkowskiej. Ma niespełna dwa kilometry długości i dwie jezdnie, każdą z dwoma pasami ruchu. Po obu jej stronach powstały też chodniki i drogi dla rowerów.
Inwestycja ruszyła na początku 2017 roku, choć początkowo planowano jej start dwa lata wcześniej. Na przeszkodzie stanęły problemy z uzyskaniem pozwolenia na realizację inwestycji i brak decyzji środowiskowej.
Jak podała "Gazeta Stołeczna", budowa nowej ulicy zakończyła się w październiku 2018 roku, ale nie można było jej otworzyć ze względu na problemy z doprowadzeniem prądu do latarni i sygnalizacji świetlnej. Udało się je zażegnać dopiero na początku tego roku.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl