Informacje o kontenerze pełnym książek pojawiły się w środę. "Halo Mokotów, na Belwederskiej 17 kontener pełen książek, głównie o Powstaniu i Warszawie. Bierzcie i czytajcie!" - napisał pan Franciszek na Facebooku i udostępnił zdjęcie ludzi przebierających w tytułach.
Ale później okazało się, że zbiór należał do zmarłego w Boże Narodzenie Eugeniusza Tyrajskiego "Sęka".
W sieci zawrzało.
"Powstanie Warszawskie na śmietniku"
"Wielki skandal! Powstanie Warszawskie na śmietniku. Książki po Bohaterze Powstania Warszawskiego Ś.p. Eugeniuszu Tyrajskim ps. "Sęk" i "Gienek" trafiły na śmietnik. Nikt nie zawiadomił Związek Powstańców Warszawskich ani naszej fundacji, że zamierza wyrzucić je do kontenera na śmieci. Przechodnie i sąsiedzi Eugeniusza ratowali co się dało" – czytamy na stronie fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego.
Wielki skandal !!! Powstanie Warszawskie na śmietniku 😡. Książki po Bohaterze Powstania Warszawskiego Ś.p. Eugeniuszu...
Posted by Fundacja Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego on Wednesday, February 19, 2020
Na miejsce pojechał też pracownik Muzeum Powstania Warszawskiego, ale kontenera już nie było.
"Niestety kontener został już zabrany przez firmę, do której należał. Równocześnie skontaktowaliśmy się z członkami najbliższej rodziny Pana Eugeniusza, którzy poinformowali nas, że najcenniejsze pamiątki, dokumenty i książki nie trafiły do kontenera, a zostały zabezpieczone i w najbliższym czasie trafią do Archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego" – czytamy na stronie muzeum.
Pan Franciszek, który udostępnił w mediach społecznościowych zdjęcie przebierających w książkach mieszkańców, wyjaśnił później, dlaczego rodzina wyrzuciła książki do kontenera. Zastrzegł, że nie jest ich krewnym ani bliskim sąsiadem.
"Zanim wystawiono kontener cała rodzina przeglądała pamiątki po 'Sęku' przez dwa tygodnie, zostawiając całe pudła z dokumentami, które mogą w przyszłości trafić do Muzeum Powstania" - napisał.
Dodał też, że pozycje, jakie trafiły do kontenera, to dublety książek, które rodzina już miała, a te z dedykacjami i autografami zostały w domu. "Nie jestem wielkim fanem takiego pozbywania się książek, ale, jak tłumaczyła pani z rodziny, w ten sposób szybko rozeszły się one wśród ludzi. Biblioteki często te książki mają i już nowych nie przyjmują" - czytamy w jego wpisie.
W czwartek konferencję w sprawie książek zorganizował ratusz. - Sądzimy, że jest to dobra okazja, aby przypomnieć o tym, jakie możliwości mają rodziny powstańców oraz powstańcy, aby pamiątki oraz księgozbiory przekazywać różnym instytucjom – mówił podczas konferencji prasowej wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej.
Konserwator: rozszerzymy działający mechanizm
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki przypomniał, że w Warszawie kilka lat temu została przyjęta uchwała regulująca kwestię lokali komunalnych po zmarłych artystach. – Często były to osoby wybitne, których prace lądowały na śmietniku, w kontenerze. Zwróciliśmy się wówczas do ZGN-ów warszawskich, żeby każdorazowo w sytuacji, w której w lokalu miejskim są pamiątki po artystach, zwracali się do nas z informacją – tłumaczył konserwator.
Jak zaznaczył, ratusz planuje mechanizm rozszerzyć, rozciągając procedury na informację ze strony ZGN-ów o wszystkich lokalach, w których mogą się znajdować pamiątki związane z Warszawą.
Pamiątki w Muzeum Powstania Warszawskiego
Z kolei Paweł Ukielski, wicedyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego apelował na konferencji, aby pamiątki po powstańcach trafiały właśnie do placówki ich upamiętniającej. - Akcja trwa już kilkanaście lat. Zgromadziliśmy wielki zbiór, księgozbiór, archiwum dokumentów, archiwum fotograficzne – mówił wicedyrektor.
- Wystarczy skontaktować się z Muzeum Powstania Warszawskiego, czy poprzez stronę internetową, czy telefonicznie z działem archiwum. Nasi archiwiści doskonale znają zasoby, które istnieją, znają się na dokumentach, na fotografiach. Żadnego zgłoszenia nie pozostawiają samego sobie. Żadna książka nie powinna lądować na śmietniku – podsumował.
zdjęcie główne: Franciszek Bojańczyk
Autorka/Autor: kz\kwoj
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Franciszek Bojańczyk