Napady metodą "na policjanta", podpalenie oraz inne przestępstwa mają mieć na swoim koncie członkowie zorganizowanej grupy, którą rozbili stołeczni policjanci - poinformowała w sobotę Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji. Do sprawy zatrzymano dziesięć osób, w tym uznawanego przez śledczych za szefa grupy, 41-letniego Krzysztofa U. ps. "Fama".
Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że grupa, która miała być prowadzona przez Krzysztofa U. ps. "Fama", działała w całym kraju.
- 41-letni mężczyzna ma na swoim koncie między innymi zabójstwo, udział w grupie przestępczej oraz napady rabunkowe. Blisko połowę życia spędził "za kratkami" - tłumaczyła policjantka, która dodała, że w marcu tego roku "Fama" opuścił więzienne mury i ponownie wrócił do przestępczego procederu. Jak poinformowała Bieniak, członkowie jego grupy mieli się trudnić napadami "na policjanta", wymuszeniami i innymi przestępstwami.
"Planowali kolejne przestępstwa"
Sprawą grupy zajęli się stołeczni funkcjonariusze z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw. W ciągu kilkumiesięcznej pracy śledczy poznali sposób działania grupy, role poszczególnych jej członków oraz miejsca w jakich przebywają.
- Funkcjonariusze wiedzieli, że osoby te posiadają broń i planują kolejne przestępstwa - dodała policjantka.
Według ich informacji grupa "Famy" pod koniec września miała dokonać rozboju na mieszkańcu Gołdapi. Podczas akcji śledczy zatrzymali pięciu mężczyzn w momencie kiedy wchodzili do bloku upozorowani na policjantów. "Znaleziono przy nich między innymi radiostacje, kabury, atrapy broni palnej, kajdanki oraz opaski z napisem "policja" - wskazała podinspektor. Wśród zatrzymanych był między innymi 41-letni "Fama".
"Spalili klub"
- Wszyscy mężczyźni usłyszeli w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz usiłowania rozboju, a wobec czterech został zastosowany tymczasowy areszt - poinformowała policjantka.
Na tym praca stołecznych kryminalnych się nie skończyła. Po trzech tygodniach zatrzymano kolejne dwie osoby, które miały działać w grupie "Famy". Według śledczych, dwaj mężczyźni mogli mieć związek z podpaleniem klubu rozrywkowego przy Foksal na warszawskim Śródmieściu.
- Straty związane z pożarem zostały oszacowane na kwotę 5,5 miliona złotych - podała Bieniak. Obaj usłyszeli w prokuraturze zarzuty sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru oraz udziału w zorganizowanej grupie. - Takie zarzuty prokurator przedstawił również zatrzymanym wcześniej dwóm mężczyznom, ponieważ okazało się, że i oni mają związek z podpaleniem klubu - dodała.
"Zlikwidowanie konkurencji"
Wskazała również, że pożar został wywołany w celu zmuszenia właściciela klubu do jego zamknięcia. - Wszystko wskazywało na to, że motywem działania sprawców było zlikwidowanie konkurencji, dlatego policjanci wytypowali kolejne osoby, które mogły mieć związek z tym przestępstwem - powiedziała Bieniak, która dodała, że 13 listopada zatrzymano 50 i 51-latka.
Przy zatrzymaniu tej dwójki stołecznym kryminalnym pomagali funkcjonariusze z CBŚP w Białymstoku. - W miejscach ich zamieszkania zabezpieczono między innymi nielegalną broń, środki odurzające oraz pieniądze na poczet przyszłych kar - przekazała policjantka. Dodała, że prokurator przedstawił już im zarzut za podżeganie do podpalenia klubu.
Dodatkowo tego samego dnia policjanci zatrzymali jeszcze 28-latka podejrzanego o udział grupie "Famy". - Mężczyzna był poszukiwany m.in. czterema listami gończymi - powiedziała podinsp. Bieniak.
Zatrzymanym mężczyznom może grozić nawet do 10 lat więzienia. Sprawa ma charakter rozwojowy. Policjanci nie wykluczają kolejnych zatrzymań.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Stołeczna policja