Samorządowcy protestowali przed kancelarią premiera. "Jeśli sobie nie radzicie, to po prostu oddajcie władzę"

Rafał Trzaskowski na proteście samorządowców
Samorządowcy zwrócili się do marszałek Sejmu o "pilną interwencję"
Źródło: TVN24
Samorządowcy z całej Polski przyjechali w piątek do Warszawy, by protestować przeciwko wzrostowi cen energii elektrycznej. Przekonywali, że ich miejscowości stanęły do "nierównej walki" ze spółkami należącymi do Skarbu Państwa. Dlatego zwrócili się do marszałek Sejmu o "pilną interwencję, która pozwoli rozpocząć proces stabilizacji na rynku energii elektrycznej".

Protest pod hasłem "Pozostanie nam tylko ciemność" odbył się w piątek w Warszawie. Pierwsi przedstawiciele gmin i miast zaczęli gromadzić się przy pomniku Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie, obok gmachu Sejmu, około godziny 12. Przywieźli flagi z herbami swoich miast.

- Te podwyżki są fundowane przez państwowe spółki energetyczne. Chcemy wyraźnie zaprotestować przeciwko polityce energetycznej polskiego rządu. Przyjechaliśmy zaprotestować przeciwko niewyobrażalnym podwyżkom cen energii, sięgającym 300, 400, nawet tysiąca procent. Nawet inflacja tyle nie wynosi - przemawiał Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i przewodniczący Ruchu Samorządowego TAK dla Polski. Potem na ręce wicemarszałkini Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej przekazano petycję, w której samorządowcy domagają się interwencji państwa w związku z cenami energii.

Po godzinie 13 protestujący przeszli ulicą Matejki i Alejami Ujazdowskimi przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.

"Jeśli sobie nie radzicie, po prostu oddajcie władzę"

- Jesteśmy przez cały czas na pierwszej linii frontu. Tak było w pandemii, sześć kolejnych fal i oczywiście to samorządy ratowały naszych obywateli przed skutkami pandemii. Później wybuchła wojna i kryzys uchodźczy, i chociaż to nie jest nasze zadanie, to przyjmowaliśmy naszych sąsiadów. To wielka zasługa mieszkańców naszych miast, miasteczek i wsi. Znowu rządzący spychali na nas kolejne obowiązki - mówił przed KPRM prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Jak dodał, "ten rząd nie radzi sobie z dzisiejszą sytuacją i spycha odpowiedzialność na samorządy, próbuje szukać kozła ofiarnego".

- Dokładnie w tym czasie, kiedy wychodzimy z kryzysu spowodowanego pandemią, kiedy przyjmujemy uchodźców z Ukrainy, w tym samym czasie rządzący zabierają pieniądze naszym obywatelom (…) Chcemy jasno powiedzieć: dosyć tego! Muszą być gwarantowane ceny energii, rządzący nie mogą zabierać nam cały czas pieniędzy. Muszą przede wszystkim zabrać się za rozwiązywanie najważniejszych problemów, a nie spychać je na nas. Jeśli sobie nie radzicie z pandemią, z kryzysem uchodźczym, z cenami energii i dystrybucją węgla, to po prostu oddajcie władzę! - mówił prezydent Warszawy, w akompaniamencie okrzyków "złodzieje!" i "do dymisji!".

- Sprowadza nas tu ból i troska o nasze małe ojczyzny, bo one pod rządami Prawa i Sprawiedliwości giną. Rząd PiS chce wprowadzić białoruski model samorządu, aby wójt, prezydent czy burmistrz był na sznurku rządowym. Aby prosił o urlop, aby musiał błagać o każdą dotację. Już to się w Polsce zaczęło – przekonywał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. 

Petycja do marszałek Sejmu Elżbiety Witek

Samorządowcy złożyli na ręce wicemarszałków petycję do Elżbiety Witek, marszałek Sejmu RP. W dokumencie domagają się między innymi interwencji marszałek i ustabilizowania sytuacji na rynku energetycznym.

"Naprzeciw nas stanęły spółki energetyczne, podległe Skarbowi Państwa, które próbują bogacić się kosztem mieszkańców naszych miejscowości. Spółki te, startując w przetargach na dostawę energii elektrycznej służącej do oświetlania placów i ulic naszych miast, szkół, żłobków i przedszkoli, domów pomocy społecznej i bibliotek, proponują stawki kilkakrotnie wyższe niż w latach poprzednich, nieadekwatne do sytuacji rynkowej czy wręcz spekulacyjne. W niektórych przypadkach wzrosty cen oferowane samorządom przez podległe Państwu Polskiemu podmioty energetyczne sięgają nawet 800-900 procent" - czytamy w petycji.

Autorzy dokumentu wskazują, że "sytuacja ta nosi znamiona zmowy cenowej". Zwracają też uwagę, że do przetargów najczęściej przystępuje tylko jeden podmiot, co zmusza samorządy do zaakceptowania nowej stawki lub wybrania operatorów rezerwowych.

"To po prostu niemożliwe do udźwignięcia"

- Tak duże ceny prądu oznaczają radykalne wzrosty opłat, chociażby w szkołach, DPS-ach, a także w spółkach komunalnych. To przekłada się na wzrost cen za ciepło, wodę, odbiór ścieków. To po prostu niemożliwe do udźwignięcia - mówił reporterowi TVN24 Maciej Glamowski, prezydent Grudziądza.

Burmistrz Wieliczki Artur Kozioł przypomniał z kolei, że kilka miesięcy temu samorządowcy zaproponowali rządzącym nową ustawę o finansach samorządów. - Pokazaliśmy dokładnie, ile nasze udziały muszą wzrosnąć na VAT, PIT i CIT. Wyliczyliśmy dokładnie, ile miliardów jest potrzebnych, nie czeków, a stałego finansowania – stwierdził Kozioł. I dodał, że w obecnej sytuacji konieczne są rozwiązania wieloletnie, nie doraźne.

- Już od kilku dni słyszałem, że minister Czarnek mnie odwoła i wprowadzi komisarza; Sasin mnie straszy komisarzem; niech za przeproszeniem wszyscy się od nas troszeczkę odchylą, bo nas wybierają mieszkańcy i my wiemy, czego mieszkańcy oczekują – podkreślił burmistrz Wieliczki.

- Rząd nie radzi sobie z rządzeniem - komentował Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.

"Pozostanie nam tylko ciemność"

- Podkreślamy, że to jest protest prezydentów, burmistrzów, wójtów, radnych, urzędników samorządowych w imieniu lokalnych wspólnot - mówiła rano na antenie TVN24 Beata Moskal-Słaniewska, prezydentka Świdnicy (woj. dolnośląskie).

Zapytana o główne cele protestujących Moskal-Słaniewska wskazała, że akcja odbywa się pod hasłem "Pozostanie nam tylko ciemność". - Jest to hasło symboliczne, mające związek z niebotycznymi wzrostami cen energii elektrycznej. Ta ciemność na ulicach to tylko symbol, bo energia elektryczna jest potrzebna nie tylko do oświetlania ulic, i to też chcemy uzmysłowić wszystkim. Wzrost cen energii przełoży się z pewnością na wzrost niektórych cen za usługi komunalne - mówiła prezydentka Świdnicy. Jak dodała, samorządowcy apelują do rządu o uregulowanie cen energii elektrycznej.

Posłanka PiS: to wzbudzanie niepokoi społecznych

Protest samorządowców skomentowała wicerzeczniczka PiS Urszula Rusecka. - W trudnym momencie, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna, kiedy to w parlamencie procedowany jest budżet państwa na przyszły, 2023 rok, przed Sejmem mamy protest samorządowców mocno związanych z opozycją - stwierdziła.

- Nie wiemy, czy ci samorządowcy już widzą się w tych ławach poselskich i dlatego tak mocno protestują, zamiast być blisko mieszkańców, być z nimi i przyjmować rozwiązania, do których zostali przecież powołani i wybrani - podkreśliła. I dodała: - W momencie, gdy premier Mateusz Morawiecki negocjuje ważne warunki energetyczne dla naszego kraju, mamy wzbudzanie niepokoi społecznych, mamy dbanie tylko i wyłącznie o swój partyjny interes. Tak nie powinno być - oświadczyła wicerzeczniczka PiS. Według niej "należy obnażać te kłamstwa i te informacje, które padają w przestrzeni medialnej".

- Ten protest, chcę mocno podkreślić, nie wiem czemu i komu ma sprzyjać. Na pewno nie polityce takiej, która powinna determinować i powinna być prowadzona w naszym kraju. Nie wiem, czy nie wspiera jednak działania (Władimira) Putina, którego celem jest wywołanie niepokojów w takim państwie przygranicznym, jakim jest nasz kraj, Polska - powiedziała Rusecka.

Również posłanka Anna Kwiecień oceniła, że protest samorządowców "ma charakter czysto polityczny, nie jest na podłożu merytorycznym". Kwiecień przekonywała, że rząd aktywnie działa, by obniżyć ceny energii. - Przypomnę, że dziś w UE ta cena energii jest kształtowana przez cenę gazu, a wiemy dokładnie, że to Rosja zakręciła kurki z gazem i dziś podaż tego gazu do UE jest zdecydowanie zmniejszona. Już w roku 2021, gdy rozpoczął się ten proces ze strony Rosji, wystrzeliły te ceny - powiedziała.

Jak zauważyła, premier Morawiecki "pierwszy wskazywał na takie rozwiązanie, jak wspólny zakup gazu przez całą UE". - Niestety państwo niemieckie nie wyraża na to zgody - stwierdziła.

"Rozmawiamy i będziemy rozmawiać z samorządami"

- Po 1,5 godziny oczekiwania w biurze przepustek nie doczekałem się żadnej petycji. Ci, którzy dotarli pod kancelarię premiera po drugiej stronie ulicy wykrzyczeli postulaty polityczne i związane ze zmianą władzy, antyrządowe. Nie było żadnego listu do premiera, żadnego listu do rządu, żadnych propozycji rozwiązania problemu – przekazał Paweł Szefernaker, wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

I dodał: - Rozmawiamy i będziemy rozmawiać z samorządami. W przyszłym tygodniu odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie komisji wspólnej rządu i samorządu, na którym będą przedstawione rozwiązania dotyczące dystrybucji węgla – jak podkreślił Szefernaker, posiedzenie odbędzie się "z inicjatywy rządu". 

Jacek Sasin apeluje do samorządów

W poniedziałek podczas konferencji prasowej w podwarszawskim Otwocku wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zwrócił się do samorządów z prośbą, "aby zaangażowały się w dystrybucję węgla, mając spółki komunalne, różnego rodzaju przedsiębiorstwa". - Dzięki temu mają możliwość kupować węgiel bezpośrednio u importera i sprzedawać go z dużo mniejszym narzutem - wskazywał Sasin.

Na tę propozycję zareagował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który ocenił, że "rząd i państwowe spółki, na których spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie Polkom i Polakom bezpieczeństwa na czas sezonu grzewczego, nie przygotowywały się należycie do trudnej zimy, a rozwiązań panicznie poszukują na ostatnią chwilę".

Prezydent Warszawy zwrócił się do wicepremiera we wpisie na Twitterze. "Pański węglowy 'plan' traktuję nie jako realną propozycję rozwiązania problemu, ale próbę przerzucenia politycznej odpowiedzialności za zaniedbania i bezczynność obecnego rządu, w tym Pana, a także podległych Panu instytucji i spółek. To Wy zmarnowaliście cenne miesiące, kiedy był czas, żeby przygotować się do obecnej, trudnej sytuacji. Nie zamierzam uczestniczyć w przedsięwzięciu, którego jedynym celem jest propagandowe przerzucenie winy za problemy, które sami stworzyliście" - podkreślił Trzaskowski.

Z kolei Sasin w opublikowanym w czwartek wpisie stwierdził, że państwowe spółki w ogóle nie miały na ten rok zakontraktowanego rosyjskiego węgla, a "luka węglowa wynika z tego, że samorządowe ciepłownie kupowały rosyjski węgiel". Jak dodał, "dziś musimy się razem zmierzyć z tym problemem".

Czytaj także: