Do zdarzenia doszło w środę w nocy, około 2.30 na Pradze Północ. – Policjanci otrzymali zgłoszenie o podpaleniu samochodu zaparkowanego na terenie stancji benzynowej – opisuje Irmina Sulich z północnopraskiej komendy.
Kiedy dojechali na miejsce, ogień gasili już monitorujący okolicę strażnicy miejscy.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Ogień kilka metrów od dystrybutorów
- Płomienie wydobywały się z tylnej części pozbawionego tablic rejestracyjnych opla. Obejmowały już środek pojazdu. Najgorsze, że auto stało na stacji benzynowej. Od dystrybutorów z paliwem dzieliło je zaledwie dwa, trzy metry, a od kamienic po drugiej stronie ulicy – nie więcej niż piętnaście metrów – opisuje Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.
Strażnicy wezwali straż pożarną. Sami zrobili, ile mogli, by ugasić ogień. Mała gaśnica wyczerpała się jednak szybko. Funkcjonariusze zauważyli przy budynku stacji paliw dużą gaśnicę przemysłową. - Nie tylko gasiliśmy płomienie, ale też próbowaliśmy chłodzić zbiornik paliwa, by nie doszło do wybuchu - opowiada jeden z funkcjonariuszy, który brał udział w akcji.
Łącznie strażnicy, do czasu przyjazdu straży pożarnej, wykorzystali trzy gaśnice. - Gdy pożar został ugaszony, do funkcjonariuszy podeszło dwóch młodych mężczyzn, którzy od początku z uśmiechami przyglądali się całej akcji gaśniczej. Próbowali wypytywać funkcjonariuszy o przyczyny pożaru i szczegóły akcji, ale wydano im polecenie, by odeszli na bezpieczną odległość - opisuje Jabraszko.
Kiedy na miejsce dojechali policjanci, strażnicy powiedzieli im o "dwóch podejrzanie zachowujących się mężczyznach".
Wyczuwalna woń benzyny
- Przejrzeliśmy monitoring, gdzie zauważyliśmy dwóch mężczyzn, którzy zachowywali się podejrzanie, podeszli do pojazdu, a w pewnym momencie oblali go nieznaną substancją i podpalili. Ponadto pracownicy stacji potwierdzili, że mężczyźni widoczni na zapisie kamer chwilę przed zdarzeniem zakupili benzynę – relacjonuje przebieg zdarzeń policjantka.
Mężczyźni, ci sami, którzy z uśmiechem przyglądali się akcji, zostali zatrzymani kilkadziesiąt metrów dalej. Od jednego z nich policjanci wyczuli woń benzyny. Obaj zostali przewiezieni na komendę.
- Podczas wykonywanych czynności okazało się, że mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. Jeden z nich przyznał się do podpalenia samochodu tłumacząc, że zrobili to z zemsty z uwagi na konflikt sąsiedzki. Zniszczony opel miał również wybitą szybę z tyłu i urwane boczne lusterko – mówi Irmina Sulich.
Zarzuty i policyjny dozór
Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy i uszkodzenia mienia. Sąd zastosował wobec mężczyzn środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji.
Duże zagrożenie pożarowe na Mazowszu i w całej Polsce
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska