Idą jeden za drugim wąskim przesmykiem między budowy a ruchliwą Wisłostradą. Niekiedy muszą zejść na jezdnię, by się minąć: rowerzysta z pieszym, spacerowicz z osobą na wózku, hulajnogista z rodzicem z dzieckiem w wózku... Dochodzi od wielu niebezpiecznych sytuacji. Na czas zamknięcia fragmentu bulwarów drogowcy wyznaczyli alternatywną trasę. Ale nie do wszystkich informacja dotarła, nie każdy chce nadkładać drogi.
Drogowcy na początku marca zamknęli fragment popularnej trasy rowerowej i chodnika na Bulwarach Wiślanych. Zmiana organizacji ruchu ma związek z budową kładki przez Wisłę. Drogowcy informują, że utrudnienia potrwają do końca kwietnia. Później wszystko ma wrócić do normy.
Na razie jednak zamknięte są droga dla rowerów i chodnik nad Wisłą, od podziemnego przejścia na przedłużeniu Bednarskiej do wlotu tunelu Wisłostrady (na wysokości Lipowej). Nieczynny jest także chodnik po wschodniej stronie Wisłostrady. Dlatego drogowcy sugerują korzystania z Wybrzeża Kościuszkowskiego. Jednak już pierwszy ciepły weekend pokazał, że wielu spacerowiczów i rowerzystów z proponowanej trasy nie korzysta.
Oprócz kierowców, na ruchliwej Wisłostradzie, można było zobaczyć wszystkich innych użytkowników ruchu: pieszych, rowerzystów, osoby na hulajnogach elektrycznych, a nawet na wózkach inwalidzkich. Często auta i niechronionych użytkowników ruchu dzieliły dosłownie centymetry.
Niebezpieczne sytuacje
Sytuację obserwował w niedzielę nasz reporter. - W praktyce wyglądało to tak, że zamknięty odcinek omijany był jezdnią. Piesi, rowerzyści, osoby z niepełnosprawnością poruszający się na wózkach, rodzice z wózkami dziecięcymi, wszyscy wchodzili na jezdnię. Szli gęsiego, bardzo blisko aut. Niebezpiecznie wyglądały sytuacje, kiedy próbowali się minąć na wąskim, około 30-centymetrowym chodniku, gdzie często nie mieściła się nawet jedna osoba. Kierowcy wykonywali wówczas niebezpieczne manewry, nagle zmieniali pas, gwałtownie hamowali - opisuje Mateusz Szmelter z tvnwarszawa.pl.
- Wcześniej, w miejscu gdzie bulwary zostały wyłączone z ruchu, znajdowały się schody, którymi można było dojść na chodnik wzdłuż Wisłostrady, który po chwili się kończył. Teraz schody zostały wygrodzone taśmami, a ludzie wspinają się skarpą, po kamieniach, wciągają po barierkach. Wchodzą na chodnik, a chwilę później na ulicę. Najczęściej zbyt późno orientują się, że należy skorzystać z alternatywnej trasy i nie chce im się już zawracać - relacjonuje.
Ryzykują tym bardziej, że na części wąskiego przesmyku są ubytki w kostce brukowej. Trzeba uważać, żeby się nie potknąć.
Co można poprawić?
- Byłem w weekend na miejscu, widziałem, co się dzieje - przyznaje Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich. - Ludzie, którzy ignorują zakazy, muszą się sporo natrudzić. Mijają wielkie tablice informujące o objazdach, następnie muszą minąć ogrodzenie. Już kilkukrotnie na miejscu byli nasi pracownicy, którzy naprawiali oznakowanie. Interweniowała również policja oraz straż miejska - dodaje.
Pojawia się pytanie, czy problemu nie dało się rozwiązać inaczej, choćby wytyczając przejście kosztem nieco węższych pasów ruchu (pozostały dwa) czy wygradzając zabezpieczony przesmyk na bulwarze (jak na Marszałkowskiej przy Muzeum Sztuki Nowoczesnej). Jakub Dybalski zapewnia, że drogowcy zastanawiają się, co i jak można poprawić, aby do niebezpiecznych sytuacji nie dochodziło.
- Porozmawiamy z wykonawcą, czy możliwe jest udostępnienie na weekendy fragmentu terenu do przejścia na poziomie bulwarów. Poza tym postawimy od strony południowej dodatkową tablicę informującą o zamknięciu terenu - zapowiada rzecznik.
Kładka pieszo-rowerowa
Nowy most przez Wisłę będzie miał pół kilometra długości. Konstrukcja będzie o 127 metrów dłuższa od londyńskiego Millennium Bridge. Piesi spacerem pokonają przeprawę w ciągu sześciu minut, rowerzyści przejadą ją w dwie minuty. Będą oni poruszać się po wspólnej przestrzeni, nie będzie podziału na strefę pieszą i rowerową. Na moście znajdą się także miejsca do odpoczynku.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl