Kierowca autobusu nocnego, który oglądał w trakcie jazdy na telefonie film, nie jest już pracownikiem Miejskich Zakładów Autobusowych. Spółka rozwiązała z nim umowę, ponieważ nie pojawiał się w pracy. Ale sprawa nie została też zgłoszona policji.
Do incydentu doszło w połowie lipca. Pasażer autobusu nocnego linii N31, jadącego z Dworca Centralnego na Sadybę, zauważył nad ranem, że kierowca trzyma na desce rozdzielczej uruchomiony telefon. - Cały czas kierowca, jadąc, oglądał film na komórce, położonej koło kierownicy - relacjonował. - Chyba nie trzeba tłumaczyć, że to nieodpowiedzialne zachowanie - opisywał.
Mężczyzna złożył skargę do Miejskich Zakładów Autobusowych i Zarządu Transportu Miejskiego wraz z nagraniem tej sytuacji. Rzecznik MZA Adam Stawicki zapowiedział wówczas, że wobec kierowcy zostaną wyciągnięte "surowe sankcje dyscyplinarne". Spółka miała przeprowadzić wewnętrzne postępowanie i przeanalizować monitoring z kamer w pojeździe.
MZA: sprawa została uznana za zamkniętą
Okazało się jednak, że od momentu nagłośnienia przez nas sprawy kierowca nie pojawił się w pracy. MZA przekazało nam pod koniec sierpnia, że z powodu jego nieobecności postępowanie wyjaśniające zostało zawieszone. Dotychczas nic się w tej kwestii nie zmieniło. Sprawa nie została też zgłoszona na policję.
- Trwałe opuszczenie stanowiska pracy przez kierowcę uniemożliwiło przeprowadzenie rozmowy wyjaśniającej i w konsekwencji stosownego postępowania, w tym powiadomienia odpowiednich organów - tłumaczy rzecznik spółki.
Dodaje jednak, że MZA nie współpracuje już z kierowcą. - Opuszczenie miejsca pracy poskutkowało rozwiązaniem umowy o pracę. Z naszej strony sprawa została uznana za zamkniętą - informuje Adam Stawicki.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24