Jest 1 maja 1952 roku. Święto pracy. Na ogromnym placu, pięćset metrów na siedemset metrów właśnie ruszają prace. Najpierw robotnicy zrobili miejsce: zburzyli ponad sto siedemdziesiąt ocalałych kamienic, wywieźli dwa miliony cegieł, pięćset tysięcy metrów sześciennych gruzu, dwieście ton złomu. Mieszkańców Śródmieścia przekwaterowali na budowany na gruzach getta Muranów.
Trzej właściciele kamienic się nie zgodzili. Wszyscy popełnili samobójstwo. Ale o tym się nie pisze.
Dziennikarze zachwalają postępy w budowie. Bo ta – ich zdaniem – idzie jak po maśle.
"Wielki portalowy dźwig lekko chwyta 5-tonowy zbiornik z betonem. Wprawne ręce operatora manewrują przekładniami. Zbiornik unosi się w górę, potem przesuwa do przodu, po chwili ramię dźwigu obniża się w głąb wykopu. Jeszcze jeden ruch dźwignią – i zbiornik już przechylony. Na stalowe, grube pręty zbrojeń wylewa się gęsta – szarobrunatna masa cementowej zaprawy. Co chwilę spływają tony cementu na zbrojenia fundamentów Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie" – donoszą dziennikarze "Stolicy".
Publikują zdjęcie z placu budowy i uprzedzają: "W chwili, gdy ten numer dojdzie do rąk czytelników Pałac Kultury zmieni już swój wygląd".
Nie polecają też wiązania się z liczbami. Jutro liczba pięter i ilość wylanego betonu się zmieni.
Sprzęt pierwsza klasa
Dziennikarze w kolejnych artykułach rozpływają się nad radzieckim sprzętem. Propaganda aż kipi. "Ruszyły koparki, potężne spychacze 'Stalińce', dziesiątki zwinnych wywrotek poczęły wyrzucać dziennie po kilka tysięcy metrów ziemi".
A jacy pracownicy! Do Polski ze Związku Radzieckiego przyjechało ich kilka tysięcy. Najlepsi z najlepszych. Specjaliści w swoim fachu.
"To oni przodownicy pracy, komsomolcy – Czysłow, Idrysow, Alesin, Mieszczerakow i inni wydobywając po kilkaset ton ziemi dziennie, dokonali tego dzieła. To oni komsomolcy, tak jak podczas wojny potrafili ofiarnie walczyć w obronie swej ojczyzny i wolności, tak dziś swą pracą, równie ofiarnie walczą o pokój i szczęście człowieka" – przekazują dziennikarze "Stolicy".
Przyjaźń na Jelonkach
Wszyscy mieszkają w specjalnie wybudowanym dla nich osiedlu Przyjaźń na Jelonkach. A jeszcze przed kilkoma miesiącami było tu czyste pole.
"Mieszkańcy Jelonek, od niedawna osiedla „Przyjaźni” oprowadzają nas z dumą po swoim mieszkaniu. Domy drewniane, jednak starannie wykończone" – opisują dziennikarze.
A na osiedlu: kluby sportowe, sale teatralne, łaźnia, biblioteka, sale gier. Dobrze zaopatrzonego sklepu zazdroszczą im warszawiacy!
- Jaki jest stan zdrowotny mieszkańców osiedla? Czy wiele macie roboty? – zapytali dziennikarze "Stolicy" gospodarzy.
- Na stan zdrowotny nie możemy narzekać – odpowiedział Prokimonow. – Jakkolwiek zmiana klimatu dała się nieco we znaki zwłaszcza mieszkańcom centralnych obszarów Związku Radzieckiego. Wskutek większej niż w kraju rodzinnym wilgotności nastąpiło u nich pewne nasilenie zaziębień i reumatyzmów. Jednak to przechodzi – dodał.
Jak w radzieckim zegarku
Mimo postępów w budowie, dziennikarze donoszą, że nie widać oznak pośpiechu, tym bardziej nie widać chaosu. Na placu, na dole, nie widać żadnych oznak pośpiechu, gorączkowego tempa. Wprost przeciwnie. Samochody, obciążone wielotonowymi ładunkami, wolno podjeżdżają pod dźwigi, nikt się nie śpieszy, nikt nie ponagla okrzykami. To samo można zauważyć na całej budowie. Wolno, starannie, murarze ciągną rzędy cegieł, spawacze rysują palnikami hafty spoin konstrukcji, betoniarze zaprawę. Takie jest pierwsze wrażenie, gdy ogląda się teren budowy Pałacu Kultury i Nauki im. J. Stalina: starannie, dokładnie – jak w zegarku – pracuje radziecka i polska załoga.
Ale – jak zauważają dziennikarze – mimo pozornego spokoju, budowa idzie szybko, a nawet bardzo szybko.
"Strzelają w górę kratownice coraz to nowych wyższych kondygnacji. Złocą się nowymi płaszczyznami kremowe licówki ceramicznej elewacji. Tynki pokrywają gotowe ściany, a instalatorzy montują urządzenia, wodociągowe, wentylacyjne, klimatyzacyjne i inne" – opisują.
Reporter zagląda do kabiny operatora jednego z czterech dźwigów UBK. Tam – widok na całą Warszawę!
"Wysoko pracuje Stupin – wysoko, znad stolicy – kieruje swym dźwigiem. Od czasu do czasu między te budowlane ładunku wmiesza się skrzynka lemoniady, czy wody sodowej. Pić się chce, gdy palnikiem łączy się na wysokości dziewięćdziesięciu czy więcej metrów. Schodzić na dół? Szkoda czasu. Kierownik na dole pamięta – prześle coś chłodnego" – relacjonuje.
Samą budowę nazywa: Uniwersytetem Budowlanym. "Tutaj pod okiem najlepszych radzieckich fachowców, wyrosną – razem z Pałacem – kadry przyszłych budowniczych następnych wysokościowców, których nowa Warszawa mieć będzie wiele".
Tyle pracy w rok!
Dodał, że tylko w ciągu roku w Warszawie wyrósł stalowy gmach. Widać go już z odległości ponad 50 kilometrów.
"Montażyści stawiają teraz konstrukcję na wysokości 110 metrów, a Pałac, wraz z iglicą mierzyć będzie 224 m. Stoi już 26 pięter – Pałac mieć ich będzie 44. W ciągu roku wykonano przeszło ćwierć miliona metrów sześciennych robót ziemnych, przeszło 50 tysięcy m.szesc. betonów i zelazo-betonów, ułożono 60 tys. m. sześć murów, 50 tys. metrów kwadratowych tynków i 12 m kwadratowych płyt ceramicznych. Zamontowano ok 18 tys. ton stalowej konstrukcji – a wiec trzy razy więcej niż wazy konstrukcja mostu Śląsko Dąbrowskiego" – zachwala liczby dziennikarz "Stolicy".
A będzie tylko lepiej: "W pięknym otoczeniu zieleni i monumentalnych gmachów górować będzie nad stolicą wspaniały Pałac – dar Kraju Zwycięskiego Socjalizmu dla Kraju Budującego Socjalizm" – zapowiedział.
Był jak choinka
Budowę, jak donieśli dziennikarze, ukończono po blisko trzech latach. W noc przed przecięciem wstęgi biały Pałac świecił kolorowymi żarówkami jak choinka, widać go było na pięćdziesiąt kilometrów.
22 lipca 1955 roku "mieszkańcy stolicy z prawdziwą radością […] zaglądali do środka przez uchylone drzwi, ciesząc się wspaniałym podarkiem" – opisywał "Express Wieczorny". Na otwarciu była zabawa taneczna, przemarsz sportowców, pochód młodzieży, przemówienia premiera Józefa Cyrankiewicza i ambasadora ZSRR Pantelejmona Ponomarienki.
A i później pałac świecił. Choć nie wszyscy byli zadowoleni. Jedna z sąsiadek pałacu napisała do jego władz list:
"Dyrekcjo Pałacu Kultury! Mieszkam na Ścianie Wschodniej naprzeciwko Pałacu. Codziennie w nocy mam silne doznania erotyczne na skutek promieniowania anteny telewizyjnej na iglicy. Nie mogę zamienić mieszkania, a sami przyznacie, że orgazmy, których doznaję bez własnej woli, nie są tak dobre" – żaliła się Krystyna J., mieszkanka jednego z bloków ulokowanych naprzeciwko Pałacu. I zażądała zasłonięcia iglicy. Prośba nie została spełniona.
W cytatach z prasy zachowaliśmy pisownię oryginalną.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: "Stolica"