Na pomysł utworzenia "okna życia dla zwierząt" wpadła ursynowska radna Olga Górna. Złożyła w tej sprawie interpelację do burmistrza dzielnicy.
"W całej akcji chodzi o to, by w porozumieniu ze schroniskiem, organizacjami działającymi na rzecz zwierząt czy klinikami weterynaryjnymi otworzyć miejsca/punkty, w których można oddać anonimowo zostawić psa lub kota. Chodzi o to, aby nie stygmatyzować właścicieli, ale jeśli już ktoś podjął decyzję o oddaniu zwierzęcia, by odbyło się to możliwie bezboleśnie dla tego zwierzaka, bez traumy, jaką jest porzucenie go bez opieki, co powoduje ogromny stres oraz naraża zwierzę na brak dostępu do żywności czy wody pitnej" – pisze w interpelacji Olga Górna. Radna przywołuje również przykład Krakowa, gdzie takie okna już działają.
"To jest nie do zaakceptowania"
Henryk Strzelczyk, dyrektor stołecznego schroniska dla zwierząt Na Paluchu uważa, że taka inicjatywa jest "nie na miejscu". - Zwierzęta to żywe istoty, mają uczucia, przywiązują się do ludzi i zdejmowanie odpowiedzialności za ich dalsze losy poprzez wyzbycie się dla mnie, jako miłośnika zwierząt, jest nie do zaakceptowania. Okno życia to nic innego jak forma porzucenia – komentuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Strzelczyk.
- W każdej sytuacji, kiedy właściciel z przyczyn ważnych nie może zająć się swoim zwierzęciem, schronisko rozpatruje takie przypadki i przejmuje opiekę w normalny, cywilizowany sposób – na skutek wywiadu i udokumentowania pewnych faktów – dodaje.
Jak zauważa szef Palucha, Warszawa ma bardzo dobrze przygotowany program przeciwdziałania bezdomności zwierząt. - Dzięki temu programowi skutecznie zmniejsza się liczba bezdomnych zwierząt w Warszawie. W 2010 roku samych piesków w schronisku na Paluchu było 2460, dziś tych piesków jest 400. Tworzenie czegoś sztucznego, bez serca dla zwierząt, byłoby skandaliczne – mówi Strzelczyk.
Poprzednie okno życia działało kilka dni
Dyrektor schroniska przypomina również, że pomysł utworzenia "okna dla zwierząt" nie jest w stolicy nowy. Podobna inicjatywa została zrealizowana w 2012 roku na Woli przez Straż dla zwierząt. Jak tłumaczył wtedy rzecznik organizacji, okno zostało otworzone z myślą o osobach, które są w trudnej sytuacji: trafiają do szpitala, są chore bądź nie są już w stanie opiekować się zwierzętami. Okno z miejscem dla 27 psów i 16 kotów działało zaledwie kilka dni. Trafiało do niego tak dużo zwierząt, że się "zapchało".
W przywołanym w interpelacji Krakowie działają dwa takie okna. Jak przekuje Dariusz Nowak, rzecznik prasowy krakowskiego magistratu, jedno z tych miejsc działa przez całą dobę. - W ubiegłym roku oddano w tych dwóch lokalizacjach 226 zwierząt – 186 kotów i 40 psów. To bardzo dużo – przyznaje Nowak.
Autorka/Autor: Dariusz Gałązka
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Krysztofiński /tvnwarszawa.pl