Pod koniec stycznia informowaliśmy, że właściciel hotelu Sobieski przymierza się do rewolucyjnej zmiany w wyglądzie budynku. Wówczas dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że słynna kolorystyka elewacji, symbol szalonych lat 90., przejdzie do historii. W maju było widać już fragment nowej elewacji, od strony ulicy Tarczyńskiej. Jaskrawe kolory zostały zastąpione przez biel i szarość.
We wtorek byliśmy na miejscu i możemy stwierdzić, że prace dobiegają końca. - Na froncie budynku, tuż nad wejściem trwa jeszcze montaż szklanego zadaszenia. Od strony północno-zachodniej trwa demontaż rusztowania, część budynku z tej strony jest jeszcze zasłonięta płachtą, ale wygląda na to, że jest już ukończona. Pozostałe części elewacji budynku są odnowione. Zgodnie z zapowiedziami dolna część hotelu jest szara, a górna, znacznie większa, pomalowana została na szary, ale w bardzo jasnym, niemal białym odcieniu - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz.
Były próby wpisania do rejestru zabytków
Budynek hotelu od początku istnienia budził skrajne emocje - od uznania dla niespotykanej wcześniej w Warszawie architektury czasów przełomu, po uznanie za symbol kiczu i tandety. Kiedy rozpoczęto zmianę koloru elewacji dyskusja powróciła. W mediach społecznościowych pojawiły się głosy, że Sobieski stał się "elegancki", "zachęca do wejścia", a zmiana kolorystki to "ulga dla oczu". Inni uznali, że w tych kolorach hotel wygląda jak "kloc", a nawet "bunkier". Ocenili elewację jako "nudną" i "nijaką".
Na początku marca biuro stołecznego konserwatora zabytków wystąpiło o wpisanie budynku do rejestru zabytków. Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków, decyzję tę argumentował potrzebą ochrony charakterystycznej kolorystyki, wpisanej w architekturę obiektu. Zaznaczył, że jej zmiana spowoduje, że budynek stanie się niezauważalny. - Hotel urósł do rangi symbolu, przemian systemowych, jest to jeden z pierwszych budynków wybudowanych w Warszawie po roku '89 - mówi wówczas Krasucki.
Mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków Jakub Lewicki potwierdził wtedy, że do jego biura wpłynął wniosek od stołecznego konserwatora o wszczęcie procedury wpisu Sobieskiego do rejestru zabytków. Wyjaśnił, że jej wszczęcie zatrzymałoby prace związane z przemalowaniem budynku. Podkreślił, że wniosek został złożony za późno.
- Wobec rozpoczęcia prac budowlanych wniosek stołecznego konserwatora zabytków wydaje się zbyt późno złożony. Wobec groźby roszczeń odszkodowawczych jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest ochrona architektury budynku przez dokumentację - wykonanie zdjęć i publikacje - zaznaczył wówczas Lewicki.
Kolorystyka z inspiracji Rynkiem Starego Miasta
Sobieski jest wpisany na listę dóbr kultury współczesnej - budynków za młodych na ochronę konserwatorską, ale w ocenie miasta i ekspertów wartych zachowania ze względu na to, że dobrze reprezentują trendy z czasów, gdy powstawały. Ale warszawska lista nie weszła w życie, więc nie zapewnia formalnej ochrony.
Hotel został oddany do użytku w 1992 roku. Budynek zaprojektowali Wolfgang Triessing i Maciej Nowicki, a jego kolorystykę wymyślił austriacki artysta Hans Piccottini. Mówiło się, że inspiracją były dla niego kamienice na Rynku Starego Miasta. Dawne kolory hotelu Sobieski, choć straciły pierwotną wyrazistość, były jednym z najbardziej rozpoznawalnych przykładów postmodernizmu w Warszawie – nurtu bardzo charakterystycznego, mającego na celu przekrocznie tego, do czego ludzie są przyzwyczajeni.
- Hotel Sobieski to pastisz miejskiej kamienicy - wyjaśniała przed przemalowaniem budynku Anna Cymer, historyczka i popularyzatorka architektury. - To, na co warto zwrócić uwagę, to to, że te pastelowe kolory nie zaznaczają kształtu kamieniczek, one przechodzą w poziomie, zygzakami przez elewację budynku. Do takiego ruchu nie jesteśmy przyzwyczajeni - tłumaczyła.
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl