W ramach obchodów Dnia Bez Futra przed budynkiem Sejmu odbył się happening członków i sympatyków stowarzyszenia Otwarte Klatki. Domagali się oni zakazu klatkowej hodowli zwierząt futerkowych.
W poniedziałek przed gmachem Sejmu odbył się happening "Polska Wolna od Futer" zorganizowany przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Miał on na celu przypomnienie politykom nowej kadencji ich niedawnych deklaracji poparcia dla wprowadzenia zakazu. Akcja została przygotowana w ramach kampanii społecznej "Cena futra".
"Ponadpartyjne porozumienie"
Jak wyjaśniła Anna Iżyńska ze stowarzyszenia Otwarte Klatki, data 25 listopada została wybrana nieprzypadkowo. - To właśnie wtedy na fermach odbywa się ubój zwierząt futerkowych, które obrastają w futra na zimę - mówiła. - Choć liczba zabijanych w Polsce zwierząt w ostatnich latach spadła z dziesięciu milionów do pięciu i pół miliona rocznie, to nadal jest ogromna - podkreśliła.
- Dzisiejszy happening ma zwrócić uwagę polityków na ten problem i przypomnieć im, że zakaz hodowli zwierząt na futra nadal nie został wprowadzony mimo obietnic - powiedziała Iżyńska. Wyraziła nadzieję, że ta kadencja Sejmu, w której - jak wskazała - jest "ponadpartyjne porozumienie co do tego tematu", zakończy cierpienie zwierząt futerkowych.
Całe życie w małej klatce
Podczas happeningu przy Sejmie postawione zostały prawdziwe klatki z fermy futrzarskiej. - Chcieliśmy zaprezentować, na jakiej przestrzeni lisy spędzają całe swoje życie - w klatce o wymiarach 90 na 70 centymetrów, podczas gdy sam lis osiąga długość 75 centymetrów - tłumaczyła. Dodała, że "gdyby przełożyć to na rozmiary człowieka, to tak, jakby miał spędzić swoje życie w pomieszczeniu o rozmiarze trumny".
Obecna na happeningu przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Katarzyna Piekarska (Inicjatywa Polska) powiedziała, że "to bardzo ważne wydarzenie, bo świadomość Polaków się zmienia dzięki organizacjom pozarządowym, które przez ostatnie lata zrobiły bardzo wiele dla zmiany nastawienia i mentalności społeczeństwa".
Wyraziła również nadzieję, że w tej kadencji uda się wprowadzić zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz zakaz występowania zwierząt dziko żyjących w cyrkach. Jej zdaniem "to musi się stać ponad politycznymi podziałami".
"Czekamy aż coś z tym zrobicie"
Jedną z uczestniczek happeningu była aktorka Maja Ostaszewska. - Jestem przekonana, że w dzisiejszych czasach systemowe znęcanie się nad zwierzętami wystawia potworne świadectwo naszemu człowieczeństwu i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Nie ma możliwości hodowli zwierząt na futra w takim kształcie jak dzisiaj, żeby to było humanitarne - oceniła.
- Chciałabym, żeby te klatki nie były symbolem naszego wstydu i bólu, ale tego, że za rok wszystko się zmieni i te wszystkie klatki będą puste. Pamiętamy wszystkie obietnice przedwyborcze. Czekamy, aż wreszcie coś z tym zrobicie - zaapelowała do polityków.
Prace nad ustawą zawieszone
Projekt ustawy o ochronie zwierząt, której celem było wzmocnienie ich ochrony, posłowie PiS wnieśli do Sejmu w listopadzie 2017 roku. Podpisał się pod nim między innymi prezes partii Jarosław Kaczyński. Niektóre zapisy projektu stały się przedmiotem gorącej debaty publicznej; ostatecznie prace nad ustawą zostały zawieszone.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki powstało w 2012 roku. Zrzesza osoby, które chcą zmienić los zwierząt hodowlanych. Zabiegają one o lepszą ochronę zwierząt zamykanych na fermach, a także o prawo konsumentów do pełnej wiedzy na temat warunków, w jakich żyją te zwierzęta. Organizacja stawia sobie za cel zapobieganie cierpieniu zwierząt poprzez wprowadzanie systemowych zmian społecznych, dokumentowanie warunków chowu przemysłowego oraz edukację promującą pozytywne postawy wobec zwierząt.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24