Mieszkańcy Białołęki skarżą się na oświetlenie zamontowane wzdłuż korony wału nad Wisłą. Mrugające lampki mają zniechęcać do spacerów. Sprawę nagłośnił dzielnicowy radny, który apeluje o ich demontaż. Przedstawicielka stołecznego Zarządu Zieleni twierdzi, że montaż stałego oświetlenia nie jest w tym miejscu możliwy. Realizacja tego projektu kosztowała miasto blisko 250 tysięcy złotych.
O sprawie poinformował w mediach społecznościowych radny z Białołęki Filip Pelc. "Niedawno na wale przy Wiśle zainstalowano światełka. Problem w tym, że światełka nieustannie migają. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które mówiły, że po kilku minutach spaceru zaczynała boleć ich głowa. Mnie również po krótkim czasie zrobiło się niedobrze. Pulsujące światła sprawiły, że wiele osób zrezygnowało z biegania" - napisał na Facebooku Pelc.
"Należy zdemontować te światła"
Stwierdził też, że Zarząd Zieleni, który realizował ten projekt "nie był w stanie znaleźć producenta, który miał w ofercie światła ze światłem stałym, dlatego zdecydowano się na światła pulsujące".
"Realizacja projektów z Budżetu Obywatelskiego często jest bardzo rozbieżna z koncepcją. Trudno mieć pretensje do autora projektu, bo od momentu zgłoszenia pomysłu za jego wykonanie odpowiada miasto" - ocenił radny.
W swoim wpisie poinformował, że "od montażu minęły trzy tygodnie, a nic się w tej sprawie nie zmieniło". "Podobno ZZW (Zarząd Zieleni w Warszawie - red.) wpadł teraz na pomysł, by zamontować folię, która przyciemni lampki. To kolejny absurd. Nie ma sensu próbować tego naprawiać. Należy zdemontować te światła" - podsumował radny Pelc.
"Firmy nie gwarantowały stabilności nawierzchni"
O wyjaśnienia, dlaczego zamontowano światła pulsujące zamiast lampek, które świecą światłem stałym zapytaliśmy rzeczniczkę prasową stołecznego Zarządu Zieleni Karolinę Kwiecień-Łukaszewską.
- Największym problemem okazała się nawierzchnia, w jakiej miało zostać wykonane oświetlenie. Oświetlenie ledowe montowane jest bowiem w nawierzchni asfaltowej lub betonowej. Duża część asortymentu wymaga wywiercenia otworu o średnicy 165 na 180 milimetrów, co w przypadku nawierzchni z kostki wiązałoby się z rozwierceniem trzech do czterech kostek - wyjaśnia Kwiecień-Łukaszewska. - Firmy nie gwarantowały stabilności nawierzchni, w której zamontowane zostałoby oświetlenie oraz trwałości oświetlenia ledowego i nie były zainteresowane realizacją zadania - dodała.
Kluczowa w kwestii montażu światełek okazała się specyfika prac utrzymaniowych prowadzonych na wale. Po jego koronie poruszają się ciągniki z kosiarkami, dlatego ważne było zachowanie stabilności podłoża. - W przypadku montażu oświetlenia ledowego w kostce betonowej rozmiary trzonu mocującego lampę w podłożu powinny zapewnić możliwość posadowienia w jednej kostce. Zapewni to stabilność i zminimalizuje ryzyko uszkodzenia kostki i lampy. Ponadto, z uwagi na poruszanie się po koronie wału ciężkiego sprzętu, obudowa oraz punktowy element odblaskowy musiały wykazywać się bardzo wysoką odpornością mechaniczną - wskazała rzeczniczka.
Czytaj też: Kopiec Powstania Warszawskiego opóźniony pół roku. Już jest krytykowany za "koszmarną betonową patelnię"
"Dążymy do uzyskania intensywności przyjaznej dla użytkowników"
Ze względu na funkcje, jakie pełni wał, przy realizacji projektu nie wzięto pod uwagę oświetlenia zasilanego przewodem elektrycznym, tylko takie oparte o solar i wbudowany w urządzenie akumulator zasilany energią słoneczną.
- Zgodnie z informacjami uzyskanymi od wykonawcy nie było na rynku urządzeń zasilanych bateriami słonecznymi świecących światłem stałym, które posiadałyby niezbędne certyfikaty i deklaracje zgodności oraz umożliwiały montaż w jednej kostce. Podjęto więc decyzje o zamontowaniu "kocich oczek", których światło "mruga" i jest skierowane wyłącznie wzdłuż korony - wyjaśnia Kwiecień-Łukaszewska.
Przyznała też, że ani Zarząd Zieleni, ani wykonawca nie zdawali sobie sprawy, że intensywność światła, które emitują zamontowane lampki będzie dokuczliwa. - Lampek nie da się przestawić na tryb świecenia światłem stałym. Podjęliśmy więc działania w celu zminimalizowania ujemnych skutków pulsacyjnego świecenia przy jednoczesnym zachowaniu ich funkcji. W pierwszym tygodniu stycznia dokonaliśmy zmniejszenia intensywności światła na odcinku od ulicy Grzymalitów do wysokości posesji przy Odkrytej 15. Wspólnie z wykonawcą robót podjęliśmy decyzję o dodatkowym przyciemnieniu już zmodyfikowanego oświetlenia - przekazała Karolina Kwiecień-Łukaszewska. - Dążymy do uzyskania intensywności przyjaznej dla użytkowników ciągu pieszo-rowerowego biegnącego po obwałowaniu - podkreśliła.
Projekt z budżetu obywatelskiego
Projekt oświetlenia wału wiślanego został wyłoniony w konkursie budżetu obywatelskiego. Do pierwszego przetargu ogłoszonego we wrześniu 2022 roku nie zgłosiła się żadna firma. Postępowanie powtórzono miesiąc później. Ofertę złożyły dwie firmy. Po negocjacjach Zarząd Zieleni wybrał wykonawcę. Koszt realizacji projektu wyniósł blisko 250 tysięcy złotych.
Ciąg pieszo-rowerowy na wale wiślanym rozciągający się równolegle do ulicy Odkrytej to popularne miejsce spacerów mieszkańców osiedla Nowodwory. Na projekt oświetlenia wału zgłoszony do ubiegłorocznej edycji budżetu obywatelskiego zagłosowały 1902 osoby.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter/tvnwarszawa.pl