Spalarnia osadów ściekowych w oczyszczalni "Czajka" od dziewięciu miesięcy nie funkcjonuje. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji przyznaje, że pod koniec ubiegłego roku doszło w niej do awarii. Od tego czasu utylizacją odpadów - średnio 380 ton dziennie - zajmują się zewnętrzne firmy.
Temat spalarni pojawił się podczas wtorkowej konferencji prasowej radnych Prawa i Sprawiedliwości. Pytali o awarię kolektorów przesyłających ścieki z siedmiu dzielnic lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni. Przekazali też, że według ich informacji, spalarnia jest nieczynna od grudnia. - W związku z tym istnieje pytanie, gdzie jest spalany ten osad ściekowy, który jest już najgorszym rodzajem ścieków, w którym są bakterie, w którym są metale ciężkie oraz inne biochemiczne skażenia. To może być spalane tylko w bardzo wysokiej temperaturze - mówił radny Filip Frąckowiak. Skierował też pytania do prezydenta Rafała Trzaskowskiego: jaka firma, gdzie i za ile utylizuje osady ściekowe z "Czajki".
Tego samego dnia rzecznik ratusza Kamil Dąbrowa potwierdził, że spalarnia rzeczywiście jest nieczynna. Po szczegóły odesłał jednak do MPWiK.
Zanim spółka odniosła się do sprawy, informację o awarii podała też Agnieszka Borowska, rzeczniczka Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. "MPWiK w Warszawie ma nie tylko awarię rurociągów przesyłowych, ale także awarię spalarni osadów z Oczyszczalni Czajka. Dwie firmy wywożą osady z Warszawy zrzucając je do wyrobisk po kruszywie" - oznajmiła w czwartek na Twitterze. W komentarzu pod postem zaznaczyła, że GIOŚ zawiadomił w tej sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Awaria w spalarni
W spalarni osadów ściekowych utylizowane były pozostałości procesu oczyszczania ścieków. Pozwalało to ograniczyć ilość odpadów wytwarzanych przez oczyszczalnię, a jednocześnie produkować energię elektryczną i cieplną.
W opublikowanym na stronie MPWiK oświadczeniu spółka przyznaje, że na przełomie listopada i grudnia 2018 roku spalarnia (STUOŚ) została wyłączona z użytku. Podkreśla jednocześnie, że nie ma to wpływu na funkcjonowanie oczyszczalni.
Powodem wyłączenia spalarni była awaria wymienników ciepła. MPWiK podaje, że ulegały one wcześniejszym awariom, dlatego ich wykonawca - spółka Veolia Water Technologies - został wezwany do naprawy w ramach gwarancji. Zgłoszenie wodociągowców spotkało się z odmową, a rozstrzygnięciem tego, do kogo należy obowiązek naprawy urządzeń, zajęli się prawnicy. Sprawa ciągnie się od kilu miesięcy.
Jednocześnie MPWiK zdecydowało się na skorzystanie z umowy na awaryjny odbiór osadów przez firmy zewnętrzne. "Dzięki temu, odbiór osadów następuje niezwłocznie (w ciągu 24 godzin od daty wezwania do odbioru osadów), bezpośrednio z instalacji, bez konieczności magazynowania osadów na terenie zakładu, co ogranicza uciążliwość zapachową" - zaznaczono w komunikacie.
Spółka podkreśla też, że na wypadek opóźnień w odbiorach, dostępna jest możliwość magazynowania odpadów w hermetycznych boksach na terenie oczyszczalni.
Ponad 100 tysięcy ton odpadów
W ciągu doby w "Czajce" średnio powstaje około 380 ton osadów ściekowych. Są one produktem ubocznym procesu oczyszczania ścieków. MPWiK szacuje, że od czasu wyłączenia spalarni, zewnętrzne firmy odebrały ponad 100 tysięcy ton takich odpadów.
"Odpad ten nie jest zaliczany do kategorii odpadów niebezpiecznych. Informujemy, że osady ściekowe wytwarzane w oczyszczalni ścieków 'Czajka', nie są stosowane w rolnictwie ani do uprawy roślin" - podkreśla spółka.
Awaryjnym odbiorem osadów ściekowych zajęło się pięć firm. Miesięczny koszt trwającej od stycznia operacji to 1,7 miliona złotych. Gdyby spalarnia funkcjonowała normalnie, kosztowałoby to 800 tysięcy złotych na miesiąc.
"Firmy świadczące wyżej opisane usługi przekazują MPWiK pełną i aktualną listę samochodów i kierowców upoważnionych do przejęcia odpadów i podpisania KPO (Karty Przekazania Odpadów). W ten sposób mamy gwarancję, że osady nie trafią w niepowołane miejsca" - deklaruje MPWiK.
W oświadczeniu zaznaczono też, że z momentem podpisania KPO wykonawca przejmuje pełną odpowiedzialność za gospodarowanie odpadami, jednak MPWiK kontroluje, czy usługa jest poprawnie wykonywana. W tym celu sprawdzane są aktualne pozwolenia i samochody do transportu osadów. Wodociągowcy nie podali, gdzie trafiają wywiezione z oczyszczalni odpady.
"Nie ukrywaliśmy awarii"
Radni PiS zarzucili spółce, że od dziewięciu miesięcy ukrywała awarię spalarni. MPWiK zaprzecza tym doniesieniom.
"Oświadczamy, że Spółka nie ukrywała faktu wystąpienia awarii STUOŚ. Informacje na ten temat przekazaliśmy między innymi do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Biura Infrastruktury Urzędu m.st. Warszawy, Biura Nadzoru Właścicielskiego Urzędu m.st. Warszawy oraz Burmistrza Dzielnicy Białołęka" - wylicza spółka.
Zapewnia też, że naprawa instalacji jest dla niej "bardzo istotną kwestią". "Naprawa urządzeń musi zostać wykonana z zachowaniem najwyższej staranności" - dodano. W oświadczeniu nie ma spodziewanego terminu naprawy spalarni i jej ponownego uruchomienia.
"Nieudacznicy z PO wywołali katastrofę ekologiczną"
Wiceminister sprawiedliwości i warszawski radny PiS Sebastian Kaleta zarzucił w piątek prezydentowi stolicy, że mimo iż wiedział on o awarii w spalarni, nie przekazał tej informacji radnym i mieszkańcom. Wieści na temat spalarni określił jako bardzo "niepokojące" i "wywołujące gigantyczne oburzenie".
- Kolejny raz Rafał Trzaskowski ukrywa istotne informacje przed warszawiakami. Byliśmy tutaj kilkanaście dni temu, pokazywaliśmy państwu listę osób z Platformy Obywatelskiej, które zajmują miejsca w zarządzie i radzie nadzorczej MPWiK - przypomniał. - Nie ma najmniejszych wątpliwości, że - niestety ciężko to powiedzieć - nieudacznicy z Platformy Obywatelskiej wywołali katastrofę ekologiczną zarządzając MPWiK i oczyszczalnią ścieków "Czajka" - stwierdził Kaleta.
Zaapelował też do prezydenta Warszawy, by niezwłocznie zdymisjonował on zarząd i radę nadzorczą "Czajki". W ocenie radnych PiS, w sposób niekompetentny zarządzały one miejską spółką.
Kaleta wezwał też Trzaskowskiego, by ten "niezwłocznie, czyli jeszcze dziś", przekazał opinii publicznej szczegóły dotyczące wyłączenia spalarni osadów ściekowych. Jednocześnie krytycznie mówił o postępowaniu prezydenta stolicy. - A co dziś robi Rafał Trzaskowski? Wczoraj na konferencji o sprawach europejskich, dziś otwiera kongres kobiet. To nie jest gospodarz miasta. To jest osoba, która nie odnajduje się w obowiązkach, do których została wybrana. Woli brylować na konferencjach, jeździć po całej Europie i walczyć z rządem - ocenił radny.
- 100 tysięcy ton warszawskich odpadów zostało wywiezionych w tajemnicy. Jako mieszkańcowi Warszawy wstyd mi przed mieszkańcami innych części Polski, że muszą znosić tę niekompetencję zarządców miasta z Platformy Obywatelskiej - dodał.
Spalarnia za 450 milionów
Budowa spalarni osadów ściekowych kosztowała prawie 450 milionów złotych. Została ona oddana do użytku siedem lat temu, wraz z oczyszczalnią "Czajka" i rurociągiem przesyłającym ścieki z siedmiu dzielnic lewobrzeżnej Warszawy.
Do awarii rurociągu doszło pod koniec sierpnia. Najpierw zepsuł się jeden z kolektorów, dzień później przestał działać także kolektor awaryjny. Od tego czasu (28 sierpnia) nieczystości zrzucane były do Wisły. W poniedziałek, 9 września, uruchomiono rurociąg tymczasowy na zbudowanym przez wojsko moście pontonowym.
Źródło: tvnwarszawa.pl