Stołeczni urzędnicy planują kolejny ruch w sprawie unieważnionej przez wojewodę mazowieckiego uchwały krajobrazowej. Po tym, jak Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę ratusza na rozstrzygnięcie nadzorcze, zostają dwie opcje: kasacja albo rozpoczęcie prac nad nowym dokumentem. Decyzja ma zapaść pod koniec lutego.
Na początku grudnia ubiegłego roku WSA oddalił skargę miasta na rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody mazowieckiego, który w całości uchylił warszawską uchwałę krajobrazową. Stało się to na niejawnym posiedzeniu, więc ratusz musiał czekać kilka tygodni, by zapoznać się z argumentacją sądu. Pisemne uzasadnienie wyroku dotarło już do urzędu. "Na 57 stronach dokumentu sąd przeanalizował kilkanaście zarzutów sformułowanych przez wojewodę, z czego dwa posiadały charakter proceduralny, a dziesięć - merytoryczny. W kwestiach proceduralnych sąd jeden zarzut uznał za bezzasadny (przekroczenie przez miasto terminu na złożenie skargi), a drugi za zasadny (brak ponownego uzgodnienia i wyłożenia projektu uchwały), co automatycznie skutkowało utrzymaniem decyzji o nieważności uchwały" - informuje ratusz.
W przypadku zarzutów merytorycznych wojewody wobec uchwały krajobrazowej, wyłącznie jeden z nich WSA uznał za zasadny. Ratusz podaje, że dotyczył on odniesienia się w treści uchwały do tablic urzędowych. Jeden z zarzutów wykraczał zdaniem sądu poza kompetencje organu nadzorczego - chodziło o wszczęcie postępowania w sprawie uchwały przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Osiem zarzutów zostało natomiast uznanych za bezzasadne.
W komunikacie ratusza czytamy, że były one związane z regulowaniem sposobu funkcjonowania wyświetlaczy, objęciem uchwałą słupków blokujących i ogrodzeń segmentowych, określeniem dopuszczalnej liczby nośników reklamowych na nieruchomości, regulowaniem ażurowości szyldu, regulowaniem szyldów muralowych, regulacją odtwarzania szyldów historycznych, regulacją informacji promocyjnych o parkingach, osiedlach itp. oraz regulacją informacji o inwestycjach prowadzonych ze środków publicznych.
Kasacja czy uchwała od nowa?
Wiceprezydent Michał Olszewski, odpowiadający w ratuszu za architekturę, przyznaje, że choć wyrok WSA nie jest korzystny dla losów uchwały, to jego uzasadnienie jest "wnikliwe i starannie przemyślane". - W sprawach proceduralnych kierowaliśmy się dotychczasowym orzecznictwem i piśmiennictwem, jednak sąd ocenił je jako nieprawidłowe i przedstawił dość szeroką argumentację w tym zakresie. Przed nami analiza tej argumentacji i decyzja - czy przyjmujemy to rozstrzygnięcie do wiadomości i częściowo powtarzamy procedurę, czy też składamy od tego orzeczenia skargę kasacyjną do NSA - wyjaśnił Olszewski w komunikacie urzędu miasta.
Ratusz ma prawo do złożenia skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego przez 30 dni od daty otrzymania uzasadnienia. Zapowiada, że decyzja o dalszych krokach zapadnie pod koniec lutego. - Co ważne, sąd odrzucił przedstawiony przez wojewodę, niezwykle zawężający sposób interpretacji kompetencji regulacyjnych samorządów, ustanowionych przez ustawę krajobrazową. Zdaniem WSA, takie podejście tworzyłoby poważne luki kompetencyjne w dziedzinie regulacji reklam przez gminy i byłoby niezgodne z logiką ustawy, której celem jest ustanowienie w tej dziedzinie zasad ładu przestrzennego - podkreślił wiceprezydent Olszewski.
W podobnym tonie wypowiedział się również w piątek Wojciech Wagner, zastępca dyrektora Biura Architektury i Planowania Przestrzennego. "WSA w Warszawie nie podzielił dotychczasowego orzecznictwa oraz piśmiennictwa w sprawie procedury uchwalania i podtrzymał rozstrzygnięcie wojewody o uchyleniu uchwały, powołując się na szeroką - systemową i celowościową - analizę przepisów ustawy. Jednocześnie jednak, z tych samych powodów, odrzucił zarzuty wojewody zmierzające do zakwestionowania zakresu merytorycznego uchwały, wskazując, że ich uwzględnienie uniemożliwiłoby uporządkowanie kwestii reklam w przestrzeni publicznej i realizację zasad ładu przestrzennego. To niewątpliwie ważny wyrok, także dla innych samorządów w kraju" - napisał na Facebooku.
Pytany pod postem o znaczenie uzasadnienia wyroku WSA, Wagner przyznał, że można mówić o zakwestionowaniu przez sąd procedury uchwalania warszawskiej uchwały krajobrazowej, ale nie jej treści.
Tuż po wydaniu wyroku WSA Wagner podawał w rozmowie z tvnwarszawa.pl przykład tego, dlaczego przyjęcie do wiadomości całości rozstrzygnięcia nadzorczego wojewody "oznaczałoby poważny wyłom w orzecznictwie i duże osłabienie kompetencji samorządów". - Wojewoda stwierdził na przykład, że gmina nie może regulować sposobu działania i technologii wyświetlaczy reklamowych. Tymczasem jest to typ nośników, który najbardziej agresywnie ingeruje w przestrzeń miasta i właśnie dlatego budzi największe apetyty branży reklamowej - zwracał uwagę Wagner.
Co zawierała unieważniona uchwała krajobrazowa?
Warszawska uchwała krajobrazowa, regulująca przestrzenny ład reklamowy została przyjęta przez radnych w styczniu ubiegłego roku. Miesiąc później wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł unieważnił ją, stwierdzając, że nie spełniała ona wymogów poprawnej legislacji. Jego zdaniem w trakcie jej procedowania wprowadzone zostały zmiany, których nie skonsultowano później z konserwatorem zabytków, mieszkańcami, właścicielami nieruchomości i podmiotami zajmującymi się działalnością reklamową.
Prace nad projektem uchwały trwały niemal cztery lata. Radni podczas styczniowej sesji byli w tej sprawie niemal jednogłośni. Pośród 51 osób, tylko trzy wstrzymały się od głosu. Nikt nie był przeciwny.
Dokument wprowadzał przejrzyste zasady i warunki umieszczania nośników reklamowych. Pozwalał także władzom miasta na nakładanie kar za ich łamanie. Jedną z najważniejszych zmian ujętych w przepisach, było "wyrzucenie" wielkich billboardów z centrum miasta. Mogłyby pojawiać się wyłącznie przy dużych trasach wylotowych i wzdłuż wyznaczonych ciągów komunikacyjnych. Zawarto też w niej regulacje dotyczące ujednolicenia wyglądu szyldów reklamowych, elementów małej architektury oraz ogrodzeń, precyzując przy tym obszary i osiedla, gdzie zakazano grodzenia.
Po wejściu przepisów w życie właściciele istniejących reklam i szyldów mieliby odpowiednio dwa i trzy lata na dostosowanie się do zmian. Po upłynięciu tego okresu ci, którzy nie spełnili wymogów, zostaliby ukarani. Wysokość kar uzależniono od wielkości reklamy. Stawki byłyby naliczane w trybie dziennym, więc im dłużej właściciele zwlekaliby z usunięciem nielegalnych nośników, tym wyższą dostaliby grzywnę. Każdy, kto chciałby ustawić nową reklamę po wejściu w życie uchwały, musiałby zadbać, by spełniała ona nowe wymogi. W przeciwnym razie, również zostałby ukarany.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24