Dożywocie grozi Janowi S. nazywanemu "królem dopalaczy". Mężczyzna jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prokuratora prowadzącego przeciwko niemu postępowanie oraz stołecznych policjantów, którzy rozpracowali grupę handlującą nielegalnymi substancjami. Prokuratura Krajowa skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
Po zatrzymaniu 29-latka w styczniu tego roku sprawą podżegania do zabójstwa zajął się dolnośląski wydział Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. W sumie mężczyzna usłyszał 14 zarzutów. Dotyczą one także nakłaniania do nękania funkcjonariuszy i usiłowania wręczenia łapówek. Zarzucane mu czyny zagrożone są karą nawet dożywotniego więzienia.
W środę do Sądu Okręgowego w Warszawie został skierowany akt oskarżenia w tej sprawie.
Zemsta za "zepsucie interesu", próba przekupstwa
Z ustaleń śledczych wynika, że za zabójstwo ministra Jan S. oferował 100 tysięcy złotych. Mężczyzna chciał w ten sposób doprowadzić do zaniechania prac nad zaostrzeniem kar za produkcję i handel dopalaczami, a samego Ziobrę oskarżał o to, że "zepsuł mu interes"
29-latek miał planować zabójstwo ministra przy użyciu między innymi materiału wybuchowego, trucizny albo pierwiastka radioaktywnego. Do przyjęcia zlecenia nakłaniał osobę, która jego zdaniem potrafiła skonstruować ładunek wybuchowy i posiadała broń palną.
Prokuratura dotarła do dowodów wskazujących, że Jan S. podżegał też do zabójstwa prokuratora, który prowadził przeciwko niemu postępowanie dotyczące handlu dopalaczami. Planował zabicie go przy użyciu broni palnej, substancji powodującej zawał serca i zapaść krążeniową albo zakażenie wirusem HIV. Nakłaniał przy tym do tworzenia fikcyjnych zdjęć i filmów, które miały służyć zdyskredytowaniu śledczego.
Jan S. jest też oskarżony o podżeganie do zabicia funkcjonariuszy z wydziału narkotykowego Komendy Stołecznej Policji, którzy rozpracowywali grupę przestępczą handlującą dopalaczami. Według prokuratury miał też nakłaniać do nękania policjantów, podszywając się pod nich na portalach internetowych i zamieszczając w ich imieniu fikcyjne ogłoszenia.
Prokuratura informuje, że już podczas pobytu w areszcie w Wołowie handlarz dopalaczami zaproponował strażnikowi więziennemu 20 tysięcy złotych w zamian za dostarczenie telefonu komórkowego. Z kolei w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce Jan S. chciał przekupić psychologa więziennego, w celu skierowania na konsultację psychiatryczną, umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym, a w konsekwencji uznania za niepoczytalnego.
"Król dopalaczy" zatrzymany w Milanówku
Przeciwko Janowi S. prowadzone jest też odrębne postępowanie przez Prokuraturę Rejonową Warszawa- Praga Północ. Zostało wszczęte po tym, jak w drugiej połowie września 2017, w jednym z mieszkań na Targówku znaleziono zwłoki 16-letniego chłopca. W pobliżu ciała policjanci odkryli opakowania zwierające dopalacze.
Zanim doszło do jego zatrzymania, był poszukiwany dwoma listami gończymi, dwoma europejskimi nakazami aresztowania i tzw. czerwoną notą Interpolu. Ostatecznie w ręce policji wpadł na początku stycznia w Milanówku pod Warszawą.
Prokurator postawił mu wtedy zarzuty dotyczące kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, zajmującą się handlem dopalaczami i narkotykami oraz ich przemytem, prania brudnych pieniędzy, a także narażenia ponad 16 tysięcy osób na niebezpieczeństwo utraty życia poprzez wprowadzenie do obrotu szczególnie toksycznych dopalaczy
Jak poinformował PK, substancje wprowadzane na rynek przez oskarżonego doprowadziły do śmierci kilka osób, w tym nieletnich. Grupa Jana S. działała co najmniej od 2015 roku, oferując dopalacze za pośrednictwem sklepów internetowych. Tylko jeden sklep prowadzony przez tę grupę dał w ciągu 14 miesięcy przychód w wysokości prawie 17 milionów złotych.
Źródło: PAP / tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP