W trakcie maratonu trawnik stał się parkingiem

Auta pozostawione na trawniku
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Trawnik w okolicy Stadionu Narodowego zmienił się w niedzielę w dziki parking. W tym czasie parking na błoniach stadionu był zamknięty, bo urządzono tam zaplecze biegu. Kilku kierowców zostało ukaranych mandatami i odholowaniem aut.

Niedziela należała do biegaczy biorących udział w kolejnej edycji Orlen Warsaw Marathon. Sportowa impreza wiązała się z zamknięciem wielu ulic i zmianami w organizacji ruchu. Już na kilka dni przed startem niedostępny stał się też parking P+R Warszawa Stadion.

W dniu maratonu na lokalnych stronach i forach w mediach społecznościowych pojawiły się posty piętnujące kierowców, którzy w trakcie maratonu zostawiali swoje auta na trawnikach Saskiej Kępy.

"Na Pradze można podziwiać zróżnicowane strefy botaniczne: na Zamoyskiego na przykład dobrze rośnie trawa, nawet zaatakowana przez stonkę samochodową, a na Jagiellońskiej trawa nie chce rosnąć, ale świetnie przyjmują się żonkile i tulipany" - brzmi wpis z profilu "Floriańska 6" na Facebooku.

Na załączonych do niego zdjęciach widać rząd aut zaparkowanych na trawniku wzdłuż Zamoyskiego.

Na trawę przez chodnik i ścieżkę

Gdy po południu zjawił się tam nasz reporter, na trawniku wciąż stało kilka samochodów.

- Niektóre z nich, aby wjechać na trawnik, musiały przejechać przez chodnik, ścieżkę rowerową, a nawet zatokę autobusową - mówi Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl .

O niedzielną sytuację zapytaliśmy straż miejską. Jak się okazało, strażnicy interweniowali kilkukrotnie.

- Na ulicy Zamoyskiego straż miejska wystawiła osiem mandatów karnych, pięć zleceń na holowanie pojazdów i jedno pouczenie - mówi Jerzy Jabraszko z referatu prasowego straży miejskiej.

Parkowanie na Zamoyskiego

kk/pm

Czytaj także: