Jak przekazał, do zdarzenia doszło kilka dni temu przy ulicy Koński Jar.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
"Dojeżdżał praktycznie do krawędzi ulicy"
- 12-letni Maciek oraz jego rówieśnik Ilias w pewnym momencie zauważyli dziecko jadące białym elektrycznym samochodem. Mały chłopiec był bez opieki, nie patrząc na nic, jechał w kierunku ruchliwej ulicy, na której o tej godzinie panował spory ruch - powiedział policjant.
- Widząc, że za chwilę może dojść do tragedii, nie zawahali się ani chwili i ruszyli w kierunku małego auta. Podbiegli do małego podróżnika i zatrzymali go, kiedy ten dojeżdżał praktycznie do krawędzi ulicy. Następnie poprosili przechodzącą w pobliżu kobietę o wezwanie policjantów - dodał Koniuszy.
Zapewnił, że po kilku minutach od zgłoszenia na miejscu pojawili się funkcjonariusze. - Chłopcy opowiedzieli policjantom, co się stało. Natomiast trzylatek powiedział, że był na spacerze z dziadkiem oraz swoim bratem i teraz nie wie, gdzie oni są - podał.
Szukali dziadka
Poinformował również, że przy dziecku nie było żadnych informacji, które pomogłyby w odszukaniu opiekuna. Funkcjonariusze razem z nastolatkami rozpoczęli poszukiwania dziadka trzylatka. 72-letni mężczyzna był na pobliskim osiedlu między blokami.
- Był bardzo zdenerwowany i szukał swojego wnuka. 72-latek podziękował chłopcom oraz policjantom i przeprosił za całe zamieszanie, po czym wyjaśnił, że opiekował się trzylatkiem i jeszcze jednym wnukiem i nagle stracił z oczu młodszego z nich - tłumaczył.
Policjanci pouczyli mężczyznę o konsekwencjach prawnych wynikających z niewłaściwego sprawowania opieki, natomiast nastolatkom podziękowali za niecodzienną i wzorową postawę.
Informowaliśmy o akcji STOPcorona:
Autorka/Autor: kz/ran
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KSP