Było to w poniedziałek po godzinie 16. Pani Oksana spacerowała w pobliżu Toru Stegny. Na je ramieniu siedział Charlie. Z nieznanego powodu nagle poderwał się do lotu i zniknął.
O poszukiwaniach papugi pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. A w mediach społecznościowych - jak przystało na papuzi temat - aż kipiało od emocji o różnych barwach. Ludzie pisali, gdzie zauważyli arę i w którą stronę leciała.
Poszukiwacze mieli dwie lornetki oraz nagłośnienie do nawoływania ptaka. Właścicielka relacjonowała łowy na facebooku. "Ul. Pejzażowa 2 Charlie siedzi na dachu 17 piętrowego budynku, ochrona nie chce mnie wpuścić na dach, jedzie ekopatrol" - pisała we wtorek rano.
"Jest, dziękuję"
W kilkunastogodzinną akcję włączyła się nawet inna ptasia celebrytka - Kura Fatima, rezydentka jednej z kawalerek na Grochowie. We wtorek ogłosiła odnalezienie Charliego.
- Dostałam mnóstwo telefonów z całej Polski. Wiele osób dzwoniło, pytało się. Boże, jak ja się wszystkim odwdzięczę - cieszy się właścicielka w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
- Chodziłam z megafonem, krzyczałam. W końcu okazało się że Charlie doleciał do ulicy Bernardyńskiej. Właścicielka jednego z mieszkań zadzwoniła do mnie, że na jej dachu jest moja papuga. Udało mi się wejść na ten dach - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl pani Oksana.
Najwyraźniej Charlie dziś, na dachu surowego, wielkopłytowego (ściślej z ramy H) punktowca z czasów PRL, już żałował poniedziałkowej decyzji o skubnięciu nieco wolności. - Ja czołgałam się do niego, on czołgał się do mnie. Pierwszy raz tak mocno się przytuliliśmy. Teraz zjadł i poszedł spać - podsumowała kobieta.
md/mś