Samolot wystartował z Warszawy w środę po południu. Maszyna leciała z Warszawy do Toronto. Jednak nad Półwyspem Skandynawskim pilot zdecydował się zawrócić.
Jak podawał nam w środę wieczorem rzecznik LOT-u Adrian Kubicki, kapitan zdecydował się przerwać lot z powodu "rysy na wewnętrznej szybie kokpitu". Kilka godzin później, kiedy samolot już spokojnie wylądował, na Facebooku pojawiło się zdjęcie pękniętej szyby.Kubicki potwierdził w rozmowie z nami, że zdjęcie jest autentyczne i przedstawia szybę uszkodzonego w środę dreamlinera. - Nie jest to istotne pęknięcie, choć wygląda na istotne uszkodzenie - powiedział tvnwarszawa.pl rzecznik LOT-u.
"Nie było ryzyka"
- Pękła tylko jedna z warstw szyby w kokpicie. Nie było ryzyka dehermetyzacji kabiny. Samolot ma wiele zabezpieczeń i pęknięcie jednej warstwy nie oznacza uszkodzenia kolejnych - dodawał Adrian Kubicki.Mimo to, piloci zdecydowali się zawrócić na Okęcie. - Z bezpieczeństwem nie można dyskutować. Ponieważ w powietrzu trudno ocenić, czy uszkodzenie nie będzie się pogłębiać, została podjęta decyzja o powrocie do Warszawy. Dodatkowo w Warszawie łatwiej o zorganizowanie hotelu dla podróżujących i przebukowanie ich biletów. Tutaj możemy też najszybciej usprawnić samolot. Nie narażamy kolejnych rejsów na wielogodzinne opóźnienia - odpowiedział rzecznik przewoźnika.
Zwrócił przy tym uwagę, że maszyna leciała na swojej wysokości, ponieważ nie było ryzyka niebezpieczeństwa. O samym uszkodzeniu powiedział niewiele. - To obserwacja wizualna pilotów. Trudno stwierdzić, czy to był ptak, czy coś innego, przy tak dużej prędkości samolotu piloci mogą zauważyć jedynie skutek - odpowiedział krótko.Co było przyczyną pęknięcia szyby ustalą mechanicy. Sytuacja nie została zakwalifikowana jako "incydent lotniczy".
kz/pm