- Jeden z nich był bardzo poważnie ranny, do tego stopnia, że się przewrócił z drugiej strony bloku. Ci chłopcy wyzwali pomocy, ja byłem jedną z osób, które tej pomocy próbowały jej udzielić. Temu chłopakowi szczególnie, który potem zmarł - opowiada na antenie TVN24 świadek zdarzenia.
"Był nieprzytomny"
Dodaje, że mężczyzna, który nie żyje, był nieprzytomny. - Bardzo rzadko oddychał, był prawie zimny, prawdopodobnie stracił bardzo dużo krwi, ale to nie było tak, że tam były jakieś strugi krwi dookoła - mówił.
Zdaniem świadka, najprawdopodobniej „poszło o jakąś błahą sprawę”. - Nie żadne gangi. To byli przecież młodzi ludzie. Może za dużo wypili, trudno powiedzieć - przyznał.
Zauważył też, że policja i pogotowie przyjechały bardzo szybko. Wcześniej służby mówiły o zatrzymaniu siedmiu osób.
W poniedziałek liczba wzrosła. - Policjanci zatrzymali do tej sprawy osiem osób, w tej chwili te osoby są na komendzie, są wykonywane z nimi czynności. Jest prowadzone śledztwo po nadzorem prokuratury rejonowej - potwierdza Piotr Świstak z wydziału prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Agnieszka Veljković reporterka TVN24 informuje, że nieoficjalnie mówi się, że jedna z osób jeszcze dziś usłyszy zarzuty. Z kolei dwie z poszkodowanych osób są w stanie krytycznym. - Nieoficjalnie też wiemy, że policja szuka potencjalnego sprawcy zabójstwa 27-letniego Kamila. J., ale ze względu na dobro śledztwa, prokuratura i policja szczegółów nie chcą zdradzać - relacjonuje.
Cztery osoby ranne, jedna nie żyje
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę przy ul. Bachmackiej. Jak informowała stołeczna policja, cztery ranne osoby zostały przewiezione do szpitala, jedna w wyniku odniesionych obrażeń zmarła. Sprawą zajmuje się prokuratura.
Funkcjonariusze apelują do wszystkich, którzy wiedzą cokolwiek na temat bójki, aby zgłaszali się na policję albo do Prokuratury Rejonowej w Mokotowie.
kz/r