Wszystko wydarzyło się w Alejach Jerozolimskich na wysokości budynku z numerem 59. Jak podawała policja, doszło do sprzeczki. - Jeden z mężczyzn wyciągnął broń i oddał kilka strzałów w kierunku innego mężczyzny. Odniósł on powierzchowną ranę - mówił wówczas Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
Mężczyzna został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. We wtorek prokuratura poinformowała nas o zarzutach, które usłyszał.
- Prokurator przedstawił mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy narażenia pokrzywdzonego na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Drugi - posiadania broni i amunicji bez zezwolenia - podaje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Psychiatrzy ocenią poczytalność
I dodaje, że na miejscu zdarzenia policjanci dokonali szczegółowych oględzin. Zabezpieczony został też monitoring. - Z oględzin nagrań z monitoringu nie wynika, by strzały były oddawane w kierunku określonej osoby czy pokrzywdzonego - opisuje Łapczyński.
Policja początkowo przekazywała nam, że w awanturze mogło uczestniczyć kilka osób. Ale, wedle ustaleń prokuratury, zaangażowane były tylko dwie. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do nieporozumienia między mężczyzną, który oddał strzały a pokrzywdzonym - mówi Łapczyński.
Śledczy będą teraz ustalać, czy zatrzymany mężczyzna był poczytalny. - Jedną z pierwszych czynności będzie postanowienie o powołaniu biegłych psychiatrów - zapowiada prokurator.
Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, podejrzany jest około 60-letnim robotnikiem budowlanym. Miał twierdzić, że broń znalazł w trakcie pracy, na terenie budowy.
Policja wyjaśnia sprawę sprzeczki w Śródmieściu
kk/rz/b