Nowy znak - przypominająca Warszawską Syrenkę litera "t" w kółku - został wybrany już w zeszłym roku, ale dopiero z początkiem tego zaczął pojawiać się na autobusach, tramwajach oraz wagonach metra i SKM. Założenie było takie, że zastąpi dotychczas stosowane znaki - logo ZTM, znak "Zakochaj się w Warszawie" i inne symbole, które przez lata pojawiały się bez większego ładu i składu.
Efekt jest jednak sporny. Krytykowany jest sam znak, ale też to, że na każdym rodzaju pojazdów ma inne kolory oraz że "t" kojarzy się z tramwajami i wprowadza w błąd na burtach autobusów czy metra. Niespójny jest też system piktogramów przygotowanych razem ze znakiem. No i sam "Warszawski Transport Publiczny" to dla mieszkańców, przyzwyczajonych już do skrótu ZTM, całkiem nowy byt.
ZTM: bo nie ma obowiązku
Rafał Benedek i Filip Zagórski z agencji Type2 oraz Marian Misiak z Threedotstype, którzy do konkursu przystąpili jako zespół Type3 i wygrali, postanowili zabrać głos w tej sprawie. W wysłanym do mediów oświadczeniu podkreślają, że, choć stworzyli logo wraz z księgą opisującą jego zastosowanie, nie biorą udziału w pracach nad wdrożeniem, a użycie oznaczeń na pojazdach nie było z nimi konsultowane. Według nich, Zarząd Transportu Miejskiego zaproponował jedynie, by opiniowali te pomysły pisemnie.
Autorzy odmówili, bo, jak tłumaczą: "opiniowanie gotowych, powstających w trybie ekspresowym projektów, nie dawało żadnych gwarancji, że finalny efekt będzie spełniać określone przez nas w księdze znaku standardy".
W rozmowie z tvnwarszawa.pl Rafał Benedek dodaje, że zespół proponował ZTM opracowanie całej strategii wdrażania nowej identyfikacji, która obejmowałaby przygotowanie odpowiednich narzędzi, przeszkolenie pracowników, a nawet skonfigurowanie stanowiska pracy. ZTM nie skorzystał. Jak tłumaczy Wiktor Paul, z zespołu prasowego zarządu, do współpracy nie doszło ze względów finansowych i organizacyjnych. Zaznacza też, że wdrożenie nie było przedmiotem konkursu.
"W związku z tym ZTM nie ma obowiązku uzgodnień z autorami gdzie oraz w jaki sposób wykorzystywane będzie nowe logo" - czytamy w oświadczeniu ZTM.
"Zaprzepaszczona szansa"
- Tworzenie spójnej identyfikacji wizualnej nie polega na umieszczeniu wspólnego symbolu na wielu nośnikach. To system, który konsekwentnie uwzględnia wiele etapów i czynników - Benedek nie kryje rozgoryczenia podejściem urzędników.
W piśmie zespół tłumaczy zaś: "Przystępując do konkursu mieliśmy nadzieję, że przyczynimy się do powstania nowego systemu identyfikacji, który obejmie ujednolicone zasady projektowe, hierarchię informacji, typografię, oznaczenie taboru, projekty druków". I dalej: "Chodziło o stworzenie wizualnego języka, który byłby przyjazny, spójny, a co za tym idzie czytelny dla każdego pasażera. Niestety wygląda na to, że i tym razem szansa na uporządkowanie identyfikacji transportu publicznego w Warszawie nie zostanie wykorzystana".
Zdaniem autorów, ZTM zabrakło kompleksowego podejścia. Zarząd odbija piłeczkę: "Autorzy projektu odnoszą się do sposobu wdrażania, podając go w wątpliwość, już po tygodniu. Nie można po tak krótkim czasie oceniać ani wydawać opinii o efektach wdrażania logo".
Metro po staremu
Benedek odniósł się też do niektórych zarzutów, jakie pod adresem nowego znaku kierują warszawiacy. Zapytaliśmy go o zmianę kolorystki - z tradycyjnej żółto-czerwonej na "patriotyczną" - biało-czerwoną.
Jak tłumaczy, do projektu wybrane zostały barwy podstawowe (czerwony, biały, czarny) i uzupełniające (niebieski, granatowy i żółty oraz dwa odcienie szarości) - dobrane właśnie z myślą o czerwono-żółtej kolorystyce większości pojazdów warszawskiej komunikacji miejskiej. - Nie był to literalnie sformułowany wymóg - zaznacza - natomiast projektowanie odbywało się konkretnym kontekście i wpasowanie kolorystyki WTP w barwy miejskie wydało nam się konieczne.
Co z podobieństwem do czołówki "Dziennika Telewizyjnego" z czasów PRL? "Niemożliwość tworzenia jakichkolwiek projektów, które zawierałyby charakterystyczne‚ ścięte "t" (skądinąd jest to jedna z podstawowych form tej litery) sprawiałaby, że stalibyśmy się zakładnikami minionej przeszłości" - odpowiadają autorzy.
A co ze znakiem metra? Projekt zawiera piktogramy dla każdego środka transportu z wyjątkiem podziemnej kolejki - tu autorzy zostawili istniejący znak - "M" ze strzałką w dół. Jak tłumaczą, taka sugestia pojawiła się już na wstępnych spotkaniach z ZTM, które odbywały się jeszcze na etapie konkursowym. - My też uznaliśmy, że to słuszne rozwiązanie, bo jest to znak jednoznacznie kojarzony z metrem, dobrze znany większości warszawiaków - uważa Benedek.
I dodaje: - Dążymy do tego, by nasze projekty były solidne i nie zestarzały się w ciągu kilku lat. Jego zdaniem, właśnie dlatego logotypy nie powinny być modne czy związane z danym momentem. Po latach kontekst takich prac uległby dezaktualizacji i stał się niezrozumiały dla przyszłych odbiorców. - Jestem pewien, że za jakiś czas nowy znak będzie jednoznacznie kojarzony z warszawską komunikacją.
ZOBACZ MATERIAŁ O KAMPANII PROMUJĄCEJ NOWE LOGO:
Kampania promująca nowe logo
Kampania promująca nowe logo
Klaudia Kamieniarz
Źródło zdjęcia głównego: ZTM