Pierwszą informacją otrzymaliśmy na Kontakt 24. "Samolot podczas podejścia zgłosił problemy z wysunięciem przedniego podwozia, lądowanie odbyło się około godziny 19:13 w procedurze awaryjnej" - napisał Reporter 24 Jakub.
Lotnisko potwierdziło te doniesienia w mediach społecznościowych.
"Awaryjne lądowanie samolotu LOT Polish Airlines nr LO3924 lecącego z Krakowa do Warszawy. Nie ma ofiar. Trwa akcja ratownicza" - poinformowano w pierwszym, krótkim komunikacie. Pracownicy portu dodali też, że lotnisko zostało zamknięte na cztery godziny i zalecali pasażerom pozostanie w kontakcie z przewoźnikami.
⚠️#UWAGA. Awaryjne lądowanie samolotu #LOT nr LO3924 lecącego z @KrakowAirport do @ChopinAirport . #WAŻNE: Nie ma ofiar. Trwa akcja ratownicza.⚠️#Uwaga2: Lotnisko Chopina zostało zamknięte na 4 godziny. Prosimy pozostać w kontakcie z przewoźnikiem. Będziemy informować.— Chopin Airport, WAW (@ChopinAirport) 10 stycznia 2018
W kolejnym komunikacie sprecyzowano, że awaryjnie lądował Bombardier Dash Q400. "Pasażerom nic się nie stało. Zostali przewiezieni z samolotu do salonu VIP, gdzie zostali otoczeni opieką. Sytuacja jest pod kontrolą" - przekazał dyrektor Biura Marketingu portu Hubert Wojciechowski.
Głos zabrał także LOT, do którego należy maszyna. - Po lądowaniu nie zablokowała się przednia część podwozia, w efekcie ono się złożyło, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy - mówił tvnwarszawa.pl rzecznik spółki Adrian Kubicki.
Na antenie TVN24 dodał, że załoga już wcześniej otrzymała sygnał, że może wystąpić problem z podwoziem. - Dlatego mogła przygotować odpowiednie lądowanie. Podwozie wysunęło się, ale nastąpił problem z jego zablokowaniem. Po przyziemieniu, przednia część schowała się w głąb kadłuba - opisywał Kubicki.
59 pasażerów na pokładzie
- Na pokładzie było 59 pasażerów i czterech członków załogi. Lądowanie było twarde, ale nikomu nic się nie stało - relacjonował Daniel Stenzel z TVN24BiS.
Samoloty, które miały wieczorem lądować na Okęciu były przekierowywane na inne lotniska, m.in. do Rzeszowa, Poznania, Katowic czy Budapesztu. - Na lotnisku są pasażerowie innych lotów, którzy siedzą na ławeczkach i czekają na informacje, co dalej - dodał reporter.
- My jako LOT wraz z innymi przewoźnikami podejmujemy decyzję co do przyszłości lotów, które miały się dziś odbyć - informował Adrian Kubicki po godzinie 21. Przyznał, że chodzi o kilkadziesiąt lotów, więc "liczba oczekujących pasażerów może być duża". - Na miejscu są pracownicy, którzy udzielają informacji, rozdają kanapki i wodę. Ci pasażerowie, którzy sobie życzą, mogą liczyć na zakwaterowanie w hotelach - zapewnił rzecznik LOT-u.
Wiadomo, że Bombardier został dostarczony Eurolotowi (spółce należącej do LOTu-u) we wrześniu 2012 roku. Rano wrócił do Warszawy z Rygi, poza tym latał na trasach do Szczecina, Poznania i Krakowa.
Akcja służb
- Na pasie stoi samolot turbośmigłowy typu dash, pozbawiony przedniej goleni podwozia. Na miejscu jest lotniskowa straż pożarna - informował tuż po zdarzeniu Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl, który pierwszy dotarł w okolice lotniska. - Akcja podnoszenia i usuwania samolotu może potrwać kilka godzin - ocenił reporter.
Zieliński dodał też, że na samolot wylano pianę gaśniczą. - Po to, aby nie doprowadzić do zwarcia w przedziale przedniej goleni i żeby nie doszło do ewentualnego pożaru paliwa - wyjaśniał.
Po usunięciu samolotu pas lotniska musiał zostać dokładnie uprzątnięty. - Istnieje prawdopodobieństwo, że fragmenty podwozia i kadłuba znajdują się na pasie. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której leżące szczątki zagrażałyby bezpieczeństwu innych samolotów - tłumaczył na antenie TVN24 Michał Setlak, publicysta lotniczy.
Jak przekazała Polska Agencja Prasowa, na Lotnisko Chopina przybyli członkowie Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Lotnisko otwarte
Około godziny 23.30, czyli zgodnie z planem (po czterech godzinach) Lotnisko Chopina zostało otwarte. - Odbywają się już operacje lotnicze. Samoloty startują i lądują, ale tylko na pasie wolnym - powiedział nasz reporter Tomasz Zieliński. Nadmienił jednak, że kadłub uszkodzonej maszyny nadal znajduje się na płycie. - Służby stale pracują - podał.
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia uszkodzonego samolotu:
Lądowanie bez podwozia na lotnisku Chopina lot z Krakowa do Warszawy -koszmar!!!!! #Lot #chopinairport #warsaw pic.twitter.com/sWz1LxWU0H— Rafał Brzoska (@RBrzoska) 10 stycznia 2018
Not my photo but.... pic.twitter.com/G15PqLg0ug— Daniel Brackley (@DanielBrackley) 10 stycznia 2018
.@ChopinAirport pic.twitter.com/mMsdXxCEVO— Marta Poslad (@MartaPoslad) 10 stycznia 2018
Pierwsze zgłoszenie
Chwilę po godzinie 19 Tomasz Zieliński zauważył grupy medyczne straży pożarnej jadące na sygnale w kierunku Okęcia.
- Mieliśmy zgłoszenie o awaryjnym lądowaniu - potwierdził nam kapitan Michał Konopka z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Poinformowano nas jednak, że samolot wylądował, więc nasze jednostki wróciły do koszar - dodał.
Na miejscu pozostają strażacy z jednostki lotniskowej. To oni zabezpieczyli miejsce lądowania pianą i pomogli w ewakuacji pasażerów.
Po awaryjnym lądowaniu pojawiły się nieoficjalne informacje, że Bombardier miał podobne problemy techniczne dwa dni temu we Lwowie. Adrian Kubicki był pytany o tę kwestię na antenie TVN24. - Jesteśmy na etapie analizowania historii ostatnich prac technicznych. Na ten moment nie potrafię tego określić - odpowiedział rzecznik PLL LOT.
Samolot lądował awaryjnie
Pierwsze zdjęcie awaryjnego samolotu dostaliśmy na Kontakt 24:
kw/b