Ruch popsuł Legii fetę. Mistrzowie zmęczeni świętowaniem

Piłkarze Legii Warszawa przegrali w niedzielę z Ruchem Chorzów 1:2 w 35. kolejce ekstraklasy. Stołeczny zespół przystępował do tego spotkania już jako mistrz Polski. Przyczynił się do tego Lech Poznań, który w sobotę bezbramkowo zremisował u siebie z Pogonią Szczecin.

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu przy Łazienkowskiej, rezerwowi gracze Legii przebiegli wokół boiska i dziękowali kibicom za doping. Z kolei piłkarze Ruchu utworzyli szpaler dla „Wojskowych”, kiedy Ci wychodzili na boisko.

Zapewnienie sobie 10. w historii i drugiego z rzędu tytułu nieco rozluźniło podopiecznych Henninga Berga.

W pierwszej połowie mieli przewagę i stworzyli kilka groźnych akcji. Jednak razili nieskutecznością.

Prowadzenie po karnym

Już w drugiej minucie Jakub Rzeźniczak miał szansę na pokonanie bramkarza Ruchu, kiedy zamykał akcję po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Jednak obrońca Legii nie trafił w światło bramki. Swoje okazje mieli też Michał Kucharczyk i najlepszy strzelec Legii w tym sezonie Miroslav Radovic.

Najlepszą szansę na zdobycie bramki w tej części gry miał w 25. minucie Kucharczyk po dośrodkowaniu z prawej strony Michała Żyry. Minimalnie spóźnił się jednak do dośrodkowania i nie był w stanie skierować piłki do bramki.

Mimo przewagi gospodarzy, to podopieczni Jana Kociana objęli prowadzenie. W 30. minucie sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny dla Ruchu po przypadkowym zagraniu ręką we własnym polu karnym Bartosza Bereszyńskiego. "Jedenastkę" na bramkę pewnie zamienił wyróżniający się w zespole gości Filip Starzyński.

Chwilę później bliski zdobycia drugiej bramki dla "Niebieskich" był Bartłomiej Babiarz. Jednak piłka po jego strzale z dystansu minimalnie przeszła obok bramki Dusana Kuciaka.

Do drugiej połowy gospodarze przystąpili bardziej zdeterminowani. Nie przekładało się to jednak na zagrożenie pod bramką Krzysztofa Kamińskiego. Ten zmuszony był do wysiłku w 55. minucie, kiedy Żyro popisał się efektownym strzałem z narożnika pola karnego.

Większe zagrożenie pod bramką Ruchu miał stworzyć Marek Saganowski, który niespełna kwadrans po przerwie zmienił bezproduktywnego Ondreja Dudę.

Chwilę później pierwszą groźną akcję w drugiej części meczu przeprowadzili goście, a Kuciak z dużym trudem przeniósł piłkę nad bramką po precyzyjnym strzale Marka Zieńczuka. Jednak słowacki bramkarz był już bezradny przy strzale głową z bliskiej odległości Piotra Stawarczyka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Po stracie drugiej bramki stołeczny zespół zepchnął do defensywy ekipę „Niebieskich”, która jednak umiejętnie się broniła i nie pozwalała rywalom poważniej zagrozić swojej bramce. Sposób na skomasowaną obronę Ruchu znalazł w 75. minucie Radovic. Serb z polskim paszportem płaskim strzałem z okolic linii pola karnego pokonał Kamińskiego i zdobył swoją 14. bramkę w sezonie, a asystę zaliczył Żyro.

Na więcej Legii nie było już stać. W efekcie, pomijając przerwany mecz z Jagiellonią (zweryfikowany jako walkower dla zespołu z Białegostoku), poniosła pierwszą porażkę pod wodzą Berga.

Po meczu zaplanowany jest przemarsz kibiców ulicami miasta na Plac Zamkowy. Dotrzeć tam mają także piłkarze Legii specjalnie przygotowanym autobusem z odkrytym dachem. Tam ma się odbyć mistrzowska feta, choć prezes klubu Bogusław Leśnodorski i zawodnicy już w sobotę udekorowali szalikiem w barwach Legii Kolumnę Zygmunta III Wazy.

ZOBACZ JAK KIBICE ŚWIĘTOWALI W SOBOTĘ NA PLACU ZAMKOWYM

PAP/lata

Czytaj także: