Kiedy 50-latek zadzwonił na policję, zapewniał, że wszystko jest podłączone i gotowe do użycia. Dyżurny ustalił skąd Tadeusz W. dzwoni, na miejsce pojechali policjanci. Powiadomiono też pogotowie i straż pożarną.
2,2 promila alkoholu w organizmie
Jak podaje komenda stołeczna, na miejscu policjanci zastali krzyczącego mężczyznę. Na widok radiowozu zaczął uciekać, został zatrzymany.
"Na jego posesji policjanci znaleźli pocisk artyleryjski, do którego był podłączony przewód przewodzący energię elektryczną, a w domu inne niebezpieczne materiały pochodzące prawdopodobnie z okresu II wojny światowej" - podają funkcjonariusze.
Zagrożenie wybuchem było duże, dlatego na miejsce zostali wezwani policjanci rozpoznania minersko-pirotechnicznego z Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Warszawie, którzy znaleźli i zabezpieczyli wszystkie materiały i przekazali saperom.
Mężczyzna był pijany, miał 2,2 promila alkoholu w organizmie. Kiedy wytrzeźwiał, został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty: sprowadzenia niebezpiecznego zdarzenia, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach oraz posiadania bez zezwolenia amunicji.
50-latek przyznał się do winy. Na wniosek policjantów i prokuratury został przez sąd tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu osiem lat więzienia.
Na tvnwarszawa.pl pisaliśmy również o pościgu w Nadarzynie:
Pościg w Nadarzynie
Pościg w Nadarzynie
kz
Źródło zdjęcia głównego: ksp