Część placu zabaw, którego dotyczy spór to 456m2. – Bawi się na nim grupa najmłodszych dzieci. Jak odbiorą nam ten ogródek, to dzieci nie będą miały słońca pod oknami, tylko buldożery – mówi zaniepokojona mama jednego z maluchów.
"Cała Saska Kępa ratuje przedszkole"
Gdy rodzice zorientowali się, że ich przedszkole ma problemy szybko zorganizowali się i zaczęli walczyć o placówkę. Napisali petycję do prezydent miasta. W akcję poparcia zaangażowali lokalną społeczność Saskiej Kępy, okoliczne sklepy i kawiarnie.
Podpisy zbierają w Cafe Baobab na Francuskiej, Lola Cupcakes na Zwycięzców, Irena Bistro na Placu Przymierza, oraz warzywniaku Panie Teresy na rogu Berezyńskiej i Francuskiej.
– Dzieci są najważniejsze. Podpisałam się pod tą petycją, bo są wartości, o które warto walczyć. To nie tylko przykład konfliktu między jednostkami a urzędem – chodzi o poruszenie nas z marazmu i obojętności na to, co dzieje się wokół nas. To ważne, bym mogła zaangażować się w sprawy ludzi, którzy żyją wokół nas i miała przejrzystość informacji dotyczących nas spraw – mówi mieszkanka Saskiej Kępy.
Mówią rodzice dzieci z przedszkola "Zielony zakątek"
"Będziemy walczyć do końca"
Saskersi nie protestują przeciw oddaniu działki prawowitemu właścicielowi, ale są źli, że urzędnicy nie zadbali odpowiednio wcześnie o przyszłość przedszkola.
"Protestujemy przeciwko biernej postawie władz Warszawy, a w szczególności władzy dzielnicy Praga Południe, jako organu prowadzącego przedszkole, która nie zabezpiecza interesu przedszkola, pozostawiając teren w przedszkola w niezmienionym kształcie" - napisali w swojej petycji.
Oczekują, że miasto odkupi lub wydzierżawi działkę od nowej właścicielki.
Rodzice przedszkolaków walczą o "Saski Zakątek"
Dzielnica sama nie da rady
– Dzierżawa? My bardzo chętnie, ale właścicielka zadeklarowała, że raczej nie jest nią zainteresowana - mówi Robert Kempa, zastępca burmistrza dzielnicy Praga Południe.
Pozostaje tylko wykup. Problem w tym, że działka jest sporo warta: - Zgodnie z planem miejscowym z 2006 roku rzeczoznawca stwierdził, że teren ten jest traktowany jako teren mieszkaniowy i wycenił wartość tej działki na ponad 900 tysięcy – zdradza Kempa, zastępca burmistrza dzielnicy Praga-Południe.
Tyle pieniędzy dzielnica nie ma na odkupienie działki, dlatego występuje z wnioskiem do ratusza. - Złożyliśmy wniosek, aby sprawa ewentualnego odkupienia działki została omówiona przez zespół koordynacyjny. Po uzyskaniu opinii właściwych merytorycznie w tej sprawie biur - Biura Gospodarki Nieruchomościami i Biura Edukacji – zarząd dzielnicy przekaże ten wniosek do pani prezydent – dodaje Kempa. - Mam nadzieję, że na początku przyszłego tygodnia będziemy mogli do niej przesłać komplet zaopiniowanych dokumentów - dodaje.
"Dzieci są najważniejsze"
Rodzice też szybko zorientowali się, że w dzielnicy wiele nie wywalczą. Dlatego już 17 lutego spotkali się z wiceprezydentem miasta Włodzimierzem Paszyńskim. - Niestety nie usłyszeliśmy żadnych nowych konkretów w sprawie decyzji co do ewentualnego wykupu terenu ogródka zwróconego spadkobiercom poprzednich właścicieli – mówi Marcin Eckert, przewodniczący rady rodziców i główny organizator działań. 13 marca wysłali więc prośbę o wyznaczenie terminu kolejnego spotkania.
Saskersi pozostają cały czas w kontakcie z wiceburmistrzem dzielnicy Praga Południe. - Robimy swoje, bez względu na to, czy sprawą interesuje się pięć, czy pięćset osób. Aktywność rodziców jest dla nas naturalna, dodatkowo dopingują nas swoim działaniem - zapewnia Kempa.
Ekstrawagancja?
Rodzice skarżą się, że według niektórych urzędników plac zabaw jest tylko "ekstrawagancją". Inne zdanie ma pedagog, Edyta Ziajowska. - Plac zabaw przy przedszkolu to absolutna konieczność dla prawidłowego rozwoju dziecka. Dziecko, aby mogło prawidłowo się rozwijać, potrzebuje ok. 6 godzin ruchu dziennie, najlepiej na świeżym powietrzu. Zajęcia w salach tego nie umożliwiają. Zabranie dzieciom placu zabaw uważam za niedopuszczalne i niezgodne z ich potrzebami rozwojowymi – mówi.
"Pomimo wszystko wierzymy, że władze miejskie porozumieją się pomiędzy sobą i znajdą sposób na rozwiązanie tej sprawy dla dobra dzieci z Saskiej Kępy oraz zgodnie z interesem publicznym mieszańców Warszawy” – piszą na facebookowym profilu. - Jeżeli przedszkole publiczne nie jest priorytetem, to co nim jest? – pytają rodzice.
Termin, w którym teren miał być przekazany nowym właścicielom upłynął 3 marca - Do przekazania nie doszło, bo właściciele wiedzą, że prowadzone są rozmowy z ratuszem w tej sprawie – mówi Eckert.
Katarzyna Śmierciak - k.smierciak@tvn.pl