Śledztwo w sprawie śmiertelnego potrącenia przechodnia przez radiowóz zostało przeniesione z Mokotowa na Wolę. W związku z tragedią, do której doszło w połowie grudnia w al. Wilanowskiej, na razie nikt nie usłyszał zarzutów.
- Śledztwo zostało przeniesione z prokuratury mokotowskiej do prokuratury na Woli ze względu na konieczność zachowania bezstronności śledztwa - mówi tvnwarszawa.pl Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. O prawdopodobieństwie przeniesienia śledztwa Nowak uprzedzał już półtora miesiące temu, argumentując, że policjanci z Mokotowa, którzy brali udział w wypadku, mogli w przeszłości współpracować z tamtejszymi śledczymi.
Na razie bez zarzutów
Jak przebiega śledztwo? - Udało się zabezpieczyć nagranie z monitoringu oraz przesłuchać świadków. Powołano biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, który określi, co było przyczyną zdarzenia i czy doszło do naruszenia jakichkolwiek przepisów. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów - informuje rzecznik.
Śledczy nie dysponują na razie opinią końcową z sekcji zwłok ofiary. - Na pełne wyniki badań histopatologicznych będzie trzeba poczekać kilka miesięcy - dodaje Nowak.
Jechali do bijatyki
Śmiertelny wypadek wydarzył się 14 grudnia po północy w al. Wilanowskiej. Policyjny radiowóz, jadący do interwencji, potrącił na pasach 27-latka. Funkcjonariusze udzielili mu pierwszej pomocy. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
Jak ustalił reporter tvn24.pl, nagranie z monitoringu potwierdziło, że policyjne auto miało włączony sygnał świetlny. Wiadomo też, że policjant, który kierował radiowozem, był trzeźwy. Alkohol wykryto natomiast we krwi ofiary.
Wypadek miał miejsce w grudniu 2014 roku:
Nie żyje pieszy potrącony przez radiowóz
bako
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl