Prokuratura przedstawiła zarzuty 35-latkowi podejrzanemu o porwanie pociągu towarowego w Legionowie. W piątek po południu sąd aresztował mężczyznę na dwa miesiące.
Mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
- Przyznał się do zarzucanego czynu, który wypełniał znamiona pięciu przestępstw. Było to sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, zmuszenie maszynisty, pod groźbą pozbawienia życia, do kontynuacji jazdy, pozbawienie wolności maszynisty i ranienie go, a także zniszczenie szyby w kabinie lokomotywy - poinformował Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak dodał, podejrzany przyznał się do winy - Złożył obszerne wyjaśnienia, w których wskazał motywację swojego działania. Ich treści nie możemy jednak ujawnić. Dodatkowo skierujemy wniosek o areszt na 3 miesiące oraz wniosek o skierowanie na badania sądowo-psychiatryczne celem stwierdzenia czy był poczytalny - podsumował prokurator.
W piątek po południu sąd zaakceptował wniosek prokuratury i aresztował mężczyznę, jednak nie na trzy, ale na dwa miesiące.
Porwanie pociągu
Pociąg towarowy relacji Gdańsk - Pruszków został porwany w czwartek około godziny 4 nad ranem. Kiedy przed Warszawą maszynista zatrzymał się na czerwonym świetle, do lokomotywy podbiegł mężczyzna i chciał wedrzeć się do środka. Maszynista użył procedury bezpieczeństwa, która nie pozwoliła wpuścić do środka napastnika. Ale ten nie odpuszczał. 35-latek wszedł na dach maszyny, został porażony prądem z pantografu i spadł.
Kazał maszyniście jechać
Mimo to kontynuował atak. Rozbił kamieniem szybę i wtargnął do lokomotywy. Następnie, grożąc śmiercią, kazał maszyniście ruszyć. Ten połączył się z dyspozytorką i zgodnie z procedurami dał znać, że w środku jest napastnik i każe mu jechać.
Dyżurna z ponad 20-letnim stażem zareagowała natychmiast i przekazała informację o napaści do Straży Ochrony Kolei. Ta powiadomiła policję. Dyżurna tak poustawiała zwrotnice, by droga jazdy pociągu skończyła się na "ślepym" torze bocznym na stacji Legionowo, która znajduje się półtora kilometra dalej. Gdyby nie ta akcja, pociąg mógł znaleźć się na torach, po których kursują inne składy. Mogłoby dojść do wykolejenia lub do katastrofy.
Został zatrzymany
Kiedy napastnik zorientował się że pociąg dalej nie pojedzie, wyskoczył z lokomotywy. Kilka chwil później został zatrzymany przez policję.
Okazało się, że 35 latek pochodzi z województwa świętokrzyskiego. Jak relacjonowała policja, podczas zatrzymania był bardzo agresywny. Mężczyzna został zatrzymany, a w piątek przesłuchany przez prokuraturę w Legionowie, która prowadzi sprawę. Po zatrzymaniu policjanci zbadali go alkomatem. Był trzeźwy. Do badań pobrano również jego krew, ale wynik badania na razie nie jest znany.
md/mś/pm