Kolonia Wawelberga, czyli ponad stuletnie społeczne osiedle mieszkaniowe na Woli, może zostać częściowo zabudowana - alarmują przedstawiciele ruchów miejskich. Omawiany właśnie projekt planu zagospodarowania przestrzennego dopuszcza tu nowe pawilony. Aktywiści protestują, namawiają mieszkańców do zgłaszania uwag i zatrzymania tych zmian.
- Kolonia Wawelberga miała być osiedlem, gdzie dwie trzecie stanowi przestrzeń otwarta i zieleń, a jedna trzecia to budynki. Wszystko miało być harmonijne i dokładnie zaplanowane.Tymczasem, kiedy czytałam zapisy planu miejscowego, pomyślałam sobie, że Hipolit Wawelberg przekręca się w grobie, kiedy widzi, w jaki sposób miasto chce zniszczyć jego koncepcje - mówiła na środowej konferencji Aneta Skubida, prezeska Woli Mieszkańców. Chodzi o zmiany proponowane w projekcie planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonu ulic Płockiej i Wolskiej, uchwalanego od… 14 lat. Obecnie jest wyłożony do publicznego wglądu. Trzeci raz. Do 27 lipca mieszkańcy mogą zgłaszać swoje uwagi.
Nowa zabudowa na Kolonii Wawelberga
Dla rejonu Kolonii Wawelberga, znajdującej się w rejonie ulic Działdowska - Górczewska - Wawelberga, miejscy planiści zaproponowali możliwość dodatkowej zabudowy. Chodzi o - jak czytamy w projekcie - "zabudowę usługową w formie pawilonów usługowo-handlowych towarzyszących budynkom mieszkalnym, stanowiących nie więcej niż 20 proc. powierzchni terenu". Dalej pojawia się informacja, że wysokość tych obiektów mogłaby wynieść minimalnie - 18, a maksymalnie - 25 metrów. Poza tym: "dopuszcza się, pomiędzy budynkami mieszkalnymi wielorodzinnymi, lokalizowanie pawilonów handlowo-usługowych o wysokości maksymalnej - siedem metrów (dwie kondygnacje)". Nowa zabudowa mogłaby pojawić się od strony ulicy Wawelberga i Działdowskiej. Zmiany pokazuje przygotowywana przez ruchy miejskie wizualizacja.
"Pomylili planowanie z tetrisem"
Według aktywistów, plany miasta - jeśli nie ulegną zmianie - zniszczą miejsce z klimatem i historią. Przypominają, że w przeszłości było to pierwsze w Warszawie społeczne osiedle mieszkaniowe. Powstało pod koniec XIX wieku (w tym roku obchodziło swoje 120 urodziny), z myślą o wolskich robotnikach, ale nie tylko. - To jeden z naszych najważniejszych zabytków polsko-żydowskiej pamięci (…). Tu działało przedszkole, uniwersytety ludowe, biblioteka - mówiła w środę Hanna Radziejowska z Woli Mieszkańców. - Doskonale widać, że planiści pomylili planowanie przestrzenne z grą w tetris. Zabudowa ma być wtykana w bardzo wiele miejsc, gdzie się tylko da - mówiła z kolei radna Skubida. Na plan zabudowania Kolonii zwraca uwagę również zarząd dzielnicy Wola. - To zły zapis i z całą mocą apelujemy o jego zmianę. Nie wyobrażam sobie, żeby na terenie tego zabytkowego osiedla powstały nowe budynki - przekonuje burmistrz Krzysztof Strzałkowski w wydanym oświadczeniu. Rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk studzi emocje. Przypomina, że jesteśmy na etapie zgłaszania uwag do planu i w imieniu miasta również do tego zachęca. - Temat tej zabudowy był poruszany na publicznej dyskusji 19 czerwca. Jest przez nas zauważony i śledzony. Ale żebyśmy mogli rozpatrzeć ewentualne zmiany pomysłów na tą przestrzeń, musi wpłynąć taka uwaga - mówi. Aktywiści przyznają, że uwag na razie nie złożyli. Są "w trakcie ich opracowywania".
Mundial kontra plan
Projekt planu dla rejonu Wolskiej i Płockiej budzi kontrowersje również z innych względów. Pierwszą dyskusję nad nim zaplanowano - jak wspomniał Milczarczyk - 19 czerwca, kiedy reprezentacja Polski grała pierwszy mecz na mundialu z Senegalem. Burmistrz dzielnicy Krzysztof Strzałkowski zaapelował do Biura Architektury, aby zmienić ten termin. Ostatecznie spotkanie się odbyło (było na nim ponad 100 osób), ale miasto zaproponowało dodatkowe - 9 lipca.
Nie znam się na piłce, ale obiecuję dogrywkę.— Marlena Happach (@Marlena_Happach) 12 czerwca 2018
Projekt planu dla rejonu Wolskiej i Płockiej zawiera również szereg innych zapisów, które niepokoją mieszkańców, aktywistów i władze Woli. To przede wszystkim sprawa terenów dawnego klubu sportowego RKS "Sarmata" przy Wolskiej 77. W projekcie planu dopuszczono tam bloki mieszkalne, czemu sprzeciwiają się m.in. władze dzielnicy.
- To jeden z najstarszych klubów sportowych działających na terenie Woli i piękny kawałek historii tej dzielnicy. Chcemy aby dawny teren RKS "Sarmata" ponownie stał się miejscem, w którym mieszkańcy mogliby uprawiać sport i aktywnie spędzać wolny czas - podkreślał burmistrz Strzałkowski. Teren "Sarmaty" jest obecnie w prywatnych rękach, na podstawie umowy użytkowania wieczystego. Dzielnica stara się o jej rozwiązanie. Kolejna sprawa, która budzi kontrowersje, to Skwer Sierpnia 1944 znajdujący się w północno-zachodniej części skrzyżowania Wolska-Płocka. - Mieszkańcy walczyli o jego rewitalizację bardzo długo, również w ramach budżetu partycypacyjnego. W końcu się udało - powiedziała w środę Aneta Skubida. Pomysł na odnowienie skweru wygrał, a jego realizacja - choć z niemal rocznym opóźnieniem - dobiega właśnie końca. - W projekcie planu dopuszczono jednak przecięcie skweru ulicą i nową zabudowę - dodała radna nie kryjąc rozczarowania. W sprawie skweru wypowiedziała się również dzielnica, przekonując krótko, że "nie ma zgody" na jego niszczenie.
Problem z planowaniem
Obecna na czwartkowej konferencji kandydatka aktywistów na prezydenta Warszawy Justyna Glusman powiedziała, że na Woli jak w soczewce widać patologie systemu planowania przestrzennego. - Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na bardzo długi proces przygotowywania planów. Przez 14 lat można skończyć podstawówkę i liceum, a nie można przygotować planu. Co więcej, efekty tego długiego główkowania często są zaskakujące dla mieszkańców - stwierdziła. I zapewniła, że ruchy miejskie będą dążyć do wprowadzenia większej jawności dla procedury planistycznej. Glusman zwróciła też uwagę na wzrost atrakcyjności Woli ze względu na budowę metra. - To ogromny impuls rozwojowy dla dzielnicy, ale nie możemy pozwolić, by ten rozwój odbywał się kosztem mieszkańców, zieleni i zabytków - przekonywała.
kw/mś