Muzeum POLIN odpowiada ministrowi kultury i przekonuje, że to nieprawda, iż placówka nie zgodziła się na wystawę o zasługach Lecha Kaczyńskiego dla polsko-żydowskiego dialogu. To właśnie ma być powodem, dla którego minister wstrzymuje nominację dla dyrektora.
Muzeum przedstawia własną wersję wydarzeń. Wskazuje, że wkład Lecha Kaczyńskiego w tworzenie muzeum był niejednokrotnie podkreślany i nikt jego zasług nie ujmował.
"Dyrektor przychylnie odniósł się do pomysłu"
Muzeum wydało oświadczenie, w którym tłumaczy swoje stanowisko.
"Uprzejmie informujemy, że cztery lata temu przedstawiciel Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego wraz z Panią Martą Kaczyńską zwrócili się do muzeum z propozycją zorganizowania konferencji pod roboczym tytułem "Lech Kaczyński a Izrael" - czytamy w komunikacie.
Jak kontynuują przedstawiciele muzeum, "dyrektor przychylnie odniósł się do pomysłu takiej konferencji, ale poprosił wnioskodawców o znalezienie partnera merytorycznego, który zostałby współorganizatorem konferencji. Pomimo ponawianych pytań, nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi na tę propozycję".
Jak przekonują, dyrektor Dariusz Stola i inni przedstawiciele placówki wielokrotnie publicznie podkreślali wkład Lecha Kaczyńskiego w utworzenie muzeum.
"Analizuję w tej chwili sytuację"
Profesora Stolę, który był dotychczasowym dyrektorem POLIN, w maju ponownie na to samo stanowisko wybrała 15-osobowa komisja konkursowa, w skład której weszli m.in. przedstawiciele trzech założycieli muzeum, czyli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, stołecznego ratusza oraz Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Ostatecznie dyrektora POLIN mianuje minister kultury i dziedzictwa narodowego. - Analizuję w tej chwili sytuację, ponieważ pomiędzy konkursem a obecną chwilą dotarły do mnie dodatkowe jeszcze informacje o różnych działaniach pana dyrektora Stoli, które się w moim uznaniu nie bardzo mieszczą - no właśnie jeszcze będziemy to wyjaśniali - także w statucie tej instytucji - powiedział minister kultury Piotr Gliński.
Decyzja nie zapadła do dziś, co ma swoje konsekwencje. Zaniepokojeni są darczyńcy z całego świata, przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych.
- Wstrzymują dotacje na programy. Od momentu otwarcia wystawy stowarzyszenie zebrało ponad 22 miliony złotych na programy przede wszystkim edukacyjne. Już mamy namacalny przykład, że został wstrzymany dar -powiedział na antenie TVN24 prezes Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny Piotr Wiślicki.
ab/r
Źródło zdjęcia głównego: TVN24