Pracownicy Biura Ochrony Rządu musieli być mocno zdziwieni, gdy w poniedziałek przed kancelarię premiera zajechał radiowóz policyjny. Jego załoga zbadała trzeźwość jednego z funkcjonariuszy. Okazało się, że mężczyzna, który pilnował bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie, miał około dwóch promili alkoholu we krwi.
Jak twierdzi Super Express, policję wezwał ich reporter, który miał akurat robić zdjęcia rządowych budynków i wyczuć alkohol od funkcjonariusza. O zdarzeniu natychmiast dowiedzieli się przełożeni tego ostatniego.
- Obecnie toczy się postępowanie dyscyplinarne i wyjaśniające. Jeśli potwierdzą się informacje o obecności alkoholu, wyciągnięte zostaną konsekwencje. Zależą one od wyników postępowania - zapowiada Natalia Markiewicz, rzecznik prasowy BOR.
- Takie zachowanie nie będzie na pewno przez nas tolerowane - podsumowuje Markiewicz.
md/r