Do wypadku doszło w sobotę około godziny 1.45 w rejonie przystanku Śliwice na Pradze Północ. - Pojazd techniczny jadący w kierunku ronda Starzyńskiego potrącił pieszego, który poniósł śmierć na miejscu - potwierdza nam Maciej Dutkiewicz z biura prasowego Tramwajów Warszawskich. I dodaje, że pracownik najprawdopodobniej wypił alkohol już po wyjeździe z zakładu.
57-letni Tadeusz K. to pracownik zakładu technicznego przy Obozowej. W dniu wypadku, był odpowiedzialny za transport materiałów budowlanych na Jagiellońską, gdzie odbywała się wymiana szyn na torowisku.
Usłyszał zarzut, został aresztowany
- Mężczyźnie przedstawiono zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym będąc w stanie nietrzeźwości i prowadząc pojazd bez uprawnień - informuje Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
I precyzuje, że 57-latek pracował z trzema innymi mężczyznami. - Mając 1,5 promila rozpoczął kierowanie tramwajem typu "berlinka", nie zachował ostrożności i spowodował nieumyślnie wypadek. Potrącił pieszego, który zginął na miejscu - relacjonuje Saduś.
Prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt podejrzanego. Sąd przychylił się do prośby śledczych. - Wnioskowaliśmy o to, z uwagi na wysoką karę oraz możliwość matactwa. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na dwa miesiące - podaje prokurator.
57-latek przyznał się do winy, złożył obszerne wyjaśnienia. Grozi mu 12 lat wiezienia. Konsekwencje czekają go też w pracy. - Po wypadku zostanie poddany postępowaniu dyscyplinarnemu, który w przypadku potwierdzenia jego winy, zakończy się dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy - informuje Dutkiewicz.
Mężczyzna w 2016 roku stracił uprawnienia do kierowania
"Zabrano mu uprawnienia"
Jak ustaliliśmy, to nie pierwszy raz, kiedy mężczyzna kierował pojazdem pod wpływem alkoholu. Za takie przestępstwo Sąd Rejonowy w Pruszkowie w 2016 nakazał odebranie mu prawa jazdy.
- 57-latek był karany wyrokiem sądu za przestępstwo prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwości. Orzeczono wobec niego wyrok karny w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych - wyjaśnia Marcin Saduś.
Wraz z takim wyrokiem T. stracił zarówno prawo jazdy, jak i pozwolenie do kierowania tramwajem.
Zapytaliśmy rzecznika Tramwajów Warszawskich, dlaczego wówczas nie wyciągnięto wobec pracownika konsekwencji i powierzano mu zdania, mimo sądowego zakazu. Maciej Dutkiewicz zapewnia, że do spółki nie dotarła informacja o wyroku z 2016 roku.
- Nie zostaliśmy o tym w żaden sposób poinformowani. Sprawdzenie tego byłoby fizycznie niemożliwe. To pracownik, którego zatrudnialiśmy kilkadziesiąt lat temu. Nie ma obecnie mechanizmu prawnego, żeby weryfikować, czy ktoś stracił uprawnienia - przekonuje Dutkiewicz. - Na ulice każdego dnia wyjeżdża około 500 tramwajów, a my przeprowadzamy około 700 kontroli, najczęściej w momencie wyjazdu z zakładu, ale też na pętli. Kontroli poddawani są wszyscy prowadzący tramwaje - podsumowuje.
Mateusz Dolak, m.dolak@tvn.pl /kz/b