- Wydaje nam się, że jest to głębokie nieporozumienie. Jeżeli takie kluby muszą istnieć, to niech istnieją gdzieś dyskretnie, na zapleczach – mówi przed kamerą TVN24 Tadeusz Filipkowski, rzecznik Światowego Związku Żołnierzy AK.
"Niech się martwią władze"
Już w środę kombatanci przyjęli uchwałę, w której potępiają uruchomienie klubu go-go na Krakowskim Przedmieściu. Przypominają, że z kamienicą związana jest akcją batalionu "Parasol". Zwracają się także z apelem do prezydent i radnych.
Teraz przekonują, że nie powinno być zgody na taką działalność w tym miejscu.
- Nie posądzam pani prezydent, która sama pochodzi z rodziny AK-owskiej, jest związana z Warszawą, o wyrażenie zgody na taką działalność - twierdzi Filipkowski. - Czy to można cofnąć? O to niech się martwią już władze Warszawy i pani prezydent i rada miasta. W każdym razie stoimy mocno na stanowisku: nie w tym miejscu - dodaje.
Kombatanci oczekują zmiany decyzji w sprawie działalności klubu go-go w tym miejscu. Proponują, żeby tu się znajdowała jakaś placówka kulturalna. - Ale nie o przeznaczeniu erotycznym– zaznacza rzecznik.
Mieszkańcy podzieleni
Pytani przez nas mieszkańcy Warszawy są podzieleni w opiniach na temat lokalizacji klubu go-go przy Krakowskim Przedmieściu.
Władze dzielnicy Śródmieście przekonują, że jest to prywatna kamienica i niewiele da się zrobić.
Sieć tych lokali erotycznych posiada swoją filię również na wrocławskim rynku. O sprawie pisali dziennikarze TVN24 Wrocław. Pojawiały się głosy, że jest to upokarzające dla kobiet, ale większych protestów w sprawie lokalizacji nie było.
Właściciel erotycznego lokalu przysłał na Kontakt 24 oświadczenie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Warszawiacy o klubie go go
ran