Przełom lat 80. i 90. to była złota era kaset video i wypożyczalni VHS-ów. Na rynku pojawiły się pierwsze magnetowidy, dzięki czemu Polacy mogli zacząć nadrabiać zaległości z popkultury. Na stołecznych bazarach, gdzie kupowało się lub wymieniało kasety VHS, kwitło piractwo. Filmy przegrywane były po kilkanaście razy, dlatego ich jakość najczęściej była bardzo zła. To jednak mało komu przeszkadzało.
Filmy z satelity na bazarach
Lokalni "dystrybutorzy" filmy sprowadzali zza granicy lub nagrywali je na kasety z satelity (czasami po dwa tytuły na jednej kasecie) . Później metodą chałupniczą dogrywali "lektora", a okładkę odbijali na xero (w przypadku filmów sprowadzonych z zachodu) lub na froncie kaset naklejali napis z tytułem filmu wystukanym na maszynie do pisania (w przypadku filmów zgrywanych z satelity).
Tak wyprodukowane wydawnictwo trafiało na stragany Stadionu Dziesięciolecia, do "szczęk" przy Pałacu Kultury, czy na tak zwane "giełdy video". Wszystko oczywiście z pominięciem praw autorskich. Takie były realia czasu transformacji ustrojowej. Pierwsi dystrybutorzy filmów na kasetach VHS mieli status piracki, czy pół legalny. Z upływem czasu biznes stał się już całkiem legalny.
Mimo, że tym pierwszym VHS-om daleko było do jakości cyfrowej, horrory klasy D, infantylne komedie w stylu Akademii Policyjnej, czy filmy sensacyjne z Arnoldem Schwarzeneggerem, czy Jean Claudem Van Dammem stały się bardzo popularne. Było tak również dzięki wybitnym polskim lektorom i tłumaczom, którzy swoich wielbicieli mają do dziś.
"Czytał Tomasz Knapik"
Najpopularniejsi w latach 90. byli m.in. Tomasz Beksiński i Tomasz Knapik. Ten pierwszy przetłumaczył m.in. "Szklaną Pułapkę", "Zabójczą Broń", czy "Robin Hooda księcia złodziei".
Wśród lektorów jednym z najpopularniejszych był Tomasz Knapik (jego głos pojawiał się też w wydawnictwach pirackich). Któż, kto oglądał VHS w latach 90. nie pamięta formułki na napisach końcowych: "Czytał Tomasz Knapik"? To on w 1994 był lektorem – legalnych już wydawnictw – m.in. filmów "Rambo", "Pamięć Absolutna", "Terminator II". To on w 1997 roku przeczytał tekst filmu "Pulp Fiction" z pamiętnym tłumaczeniem Elżbiety Gałązki Salomon (pamiętny dialog, w którym padają słowa: "Zrobię ci z dupy jesień średniowiecza").
Oprócz bardzo dobrych tłumaczeń i lektorów filmy na kasetach VHS zwyczajnie zbliżały ludzi. Wypożyczalnie kaset video na bazarach były czymś w rodzaju nieformalnych domów kultury. To tam młodzi ludzie umawiali się i wybierali razem filmy, które też razem oglądali (nie każdy przecież miał magnetowid w domu). Na filmy często trzeba było się zapisywać, ponieważ w wypożyczalniach nie było wystarczającej liczby kopii filmów. Każdy kinomaniak wiedział, że kasetę przed oddaniem trzeba przewinąć, ponieważ za nieprzewinięcie groziła kara.
Powolna śmierć po 2006 roku
Złota era VHS-ów skończyła się, gdy popularność zaczęły zyskiwać płyty DVD, a format cyfrowy zaczął być standardem. Gdy piractwo ze straganów przeniosło się do internetu, właściciele wypożyczalni kaset video zaczęli załamywać ręce. Większość z nich zwinęła interesy. Ci, którzy przetrwali do dziś twierdzą, że w Warszawie jest około kilkunastu wypożyczalni, już nie kaset, ale filmów DVD. Za ostateczny krach systemu VHS i wypożyczalni kaset uważa się ogłoszenie upadłości sieci Beverly Hills w lipcu 2013 roku.
Jednym z nielicznych, którzy przetrwali do dziś jest Norbert Rasiński. Wypożyczalnie - najpierw kaset – dziś DVD, Blu Ray i wciąż VHS prowadzi w Domu Sztuki na Ursynowie od 1992 roku. Jak przyznaje, jego wypożyczalnie wciąż odwiedza kilkanaście osób dziennie i gdyby do interesu nie dokładał, to by go zamknął. Na naszą prośbę przejrzał swoje archiwum. Ostatni raz do jego katalogu nowa kaseta trafiła w 2006 roku. Był to film "Monachium". Potem biznes płynnie przerzucił się na płyty DVD. Mimo to w jego wypożyczalni wciąż kurzą się kasety VHS. (na wyprzedaży po 2 zł)
- Zostały głównie te, które nie zostały wydane w formacie DVD. Dystrybutor, który je wyprodukował przestał istnieć, albo stracił licencję. Producenci z dnia na dzień zaprzestali produkcji nowości na kasetach. Hitami na kasetach u nas był Matrix, w czołówce był Gladiator i tak zwane filmy przygodowe typu „Gwiezdne Wojny” – mówi Rasiński i zaznacza, że dziś do wypożyczalni przychodzą najczęściej ludzie 30-letni i starsi, a wypożyczenia VHS-ów to są pojedyncze sytuacje.
Znacznie gorzej jest w wypożyczalni na Bielanach. W bloku przy ul. Wrzeciono 35 wciąż istnieje miejsce, gdzie zgromadzono około 1000 kaset i 1000 płyt DVD. Ich właściciel – Piotr Sadowski, zaznacza jednak, że gdyby ktoś chciał kupić, to on chętnie odsprzeda. – Ta wypożyczalnia to jest hobby, do którego muszę dokładać. Przytrafiają się takie dni, kiedy nie mam ani jednego klienta - skarży się.
Podobnego zdania jest Janusz Michalski z wypożyczalni filmów przy ul. Wiosny Ludów 71. On jednak pół żartem, pół serio liczy, że VHS-y to inwestycja na przyszłość. - Kiedyś to może będzie jak winyle, przecież te też miały odejść do lamusa. Nigdy nie wiadomo. Mam około 1000 kaset. Miejsce prowadzę z sentymentu, to jest skansen, ale nie mam pomysłu co z tym zrobić. Młodzież nie przychodzi w ogóle, jeśli już to 30 latkowie i starsi, ponieważ z jakiś powodów nie chcą ściągać filmów z internetu – mówi Michalski.
JAK WY WSPOMINACIE LATA 90. i KASETY VHS? KTÓRE FILMY BYŁY WASZYMI ULUBIONYMI? GDZIE WYPOŻYCZALIŚCIE KASETY? PISZCIE NA FORUM.