- Ścieki jak były, tak są - oburza się Mirosław Kaczyński. On i jego sąsiedzi od kilku miesięcy skarżą się na uciążliwy fetor, który unosi się na Młocinach. Wszystko za sprawą studzienki - z niej sączą się fekalia.
- Szambo zalało już znaczną powierzchnię przypałacowego parku. Przecież ta ziemia jest skażona - zauważa Kaczyński.
Potok fekaliów
Sprawą zajęliśmy się kilka tygodni temu. Wtedy urzędnicy bielańskiego wydziału ochrony środowiska oraz strażnicy miejscy stwierdzili, że wyciek został zlikwidowany. Od tamtej pory studzienka zapycha się co kilka dni. Efektem tego jest potok fekaliów.
Mieszkańcy czują się bezradni. Najbardziej przeraża ich nadchodząca wiosna. - Obecnie przy ujemnej temperaturze śmierdzi, a co jeśli będzie bardzo gorąco? Nie chce sobie nawet tego wyobrażać - mówi Kaczyński.
Mimo, że bielańscy urzędnicy uważali sprawę za zamkniętą, planują przeprowadzić kolejną kontrolę. - Chodzi o wizję lokalną podczas której ustalimy przyczyny kolejnej awarii - mówi Tadeusz Olechowski, rzecznik prasowy urzędu dzielnicy Bielany.
To samo zapowiada straż miejska. - Na miejsce zostanie również wysłany patrol straży miejskiej, celem potwierdzenia zalewania parku i podjęcia ewentualnych dalszych czynności - zapewnia Monika Niżniak, rzeczniczka prasowa straży miejskiej.
Ultimatum dla... właścicieli rury
Z rury, która przebiega przez park, korzystają mieszkańcy pobliskiego osiedla domków jednorodzinnych. Właściciel pałacyku, adwokat Sylwester Gardocki twierdzi, że rura nie jest mu potrzebna. Wspólnocie mieszkaniowej postawił ultimatum: albo rurę usuną, albo będą płacić za to, że instalacja przebiega przez jego działkę. Jak twierdzi, jest przygotowany na to, że spór ze wspólnotą swój finał będzie miał w sądzie.
Mówi Mirosław Kaczyński, mieszkaniec Bielan
bf/roody
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl