Zarzuty po tragicznym wypadku w Ostrowi Mazowieckiej. "Ucieczkę tłumaczy tym, że się przestraszył"

Tragiczny wypadek w Ostrowi Mazowieckiej
"Podejrzany poruszał się samochodem, pomimo nałożonego zakazu"
Źródło: TVN 24
Prokuratorskie zarzuty usłyszał 37-latek podejrzany o spowodowanie wypadku w Ostrowi Mazowieckiej. W jego efekcie zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne.

Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz, we wtorek 37-letni mieszkaniec Ostrowi Mazowieckiej usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Prokurator zarzucił mu także złamanie sądowego zakazu dotyczącego prowadzenia pojazdów mechanicznych po drodze publicznej. Jak przekazali śledczy, w maju 2019 roku sąd orzekł bowiem wobec Łukasza B. zakaz prowadzenia aut na trzy lata.

Za przestępstwa te grozi do 12 lat więzienia. Prokurator wystąpił do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego aresztu na trzy miesiące. Łukasiewicz podała po południu, że sąd przychylił się do wniosku i zadecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na trzy miesiące.

Wersja Łukasza B.

Prokuratura poinformowała, że Łukasz B. nie przyznał się do potrącenia 71-letniej kobiety w okolicy przejścia dla pieszych przy cmentarzu w Ostrowi Mazowieckiej. Potwierdził natomiast, że to on – mimo sądowego zakazu - prowadził samochód i uderzył nim najpierw w hondę, a następnie w zaparkowanego przy drodze citroena.

Śledczy dodali, że swoją ucieczkę z miejsca wypadku tłumaczył tym, że się przestraszył. Mówił im, że uciekł w stronę cmentarza i tam zasłabł. Kiedy odzyskał przytomność, miał pobiec i ukryć się w stodole, w której odnaleźli go po wielu godzinach policjanci.

Rzeczniczka powiedziała, że śledczy nie są w stanie stwierdzić, czy 37-latek był w trakcie wypadku pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających, ponieważ od momentu zdarzenia do jego zatrzymania minęło około 30 godzin.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ostrowi Mazowieckiej. Rzeczniczka powiedziała, że śledczy będą weryfikować okoliczności podawane przez podejrzanego. Na środę zaplanowano sekcje zwłok ofiar wypadku.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Tragiczny wypadek

Do wypadku doszło w niedzielę około godz. 10 na ulicy Lubiejewskiej.

Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że 37-latek kierujący volkswagenem golfem prowadził auto ze znaczną prędkością. Jak podają, na wysokości bramy cmentarza przy Lubiejewskiej potrącił przechodzącą w okolicy przejścia dla pieszych 71-letnią kobietę. Szła od strony cmentarza i kierowała się do samochodu marki Honda. Autem tym zawracał 73-letni mąż kobiety.

Według służb, kierowca golfa najpierw potrącił pieszą, następnie uderzył w zawracającą hondę, a potem w zaparkowanego przy ulicy citroena. W wyniku serii zdarzeń na miejscu zmarli piesza i jej mąż. Do szpitala trafiły trzy osoby z citroena: 44-letnia kobieta i dwoje dzieci w wieku 8 i 13 lat.

Kierujący volkswagenem porzucił samochód i uciekł z miejsca wypadku. Policja zatrzymała go na drugi dzień.

Czytaj także: