Zapadł wyrok w sprawie brutalnej zbrodni, której ofiarą padł ciężko chory mężczyzna. Trzech oskarżonych sąd uznał za winnych, ale nie zabójstwa, jak chciała prokuratura, a jedynie rozboju i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował śmiercią.
Zapadł wyrok w sprawie brutalnej zbrodni, której ofiarą padł ciężko chory mężczyzna. Trzech oskarżonych sąd uznał za winnych, ale nie zabójstwa, jak chciała prokuratura, a jedynie rozboju i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował śmiercią. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w piątek. Zanim jednak go ogłosił, uprzedził strony o zmianie kwalifikacji prawnej czynu.
I tak zamiast za zabójstwo 33-letni Kamil Ł., 36-letni Przemysław G. oraz 24-letni Patryk K. zostali skazani za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia połączony ze spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował śmiercią ofiary.
Dla dwóch pierwszych oskarżonych prokuratura chciała odpowiednio: dożywocia i 25 lat więzienia. Dla trzeciego znacznie niższej kary, bo to dzięki jego wyjaśnieniom udało się wyjaśnić sprawę.
Jednak wyrok, który zapadł w piątek znacznie odbiega od oczekiwań prokuratury. Kamil Ł. został skazany na 15 lat więzienia, Przemysław G. na 12 lat więzienia, a Patryk K. na osiem lat.
Jedyną karę, która odpowiada żądaniom śledczych jest rok ograniczenia wolności dla Agnieszki G., żony Przemysława, która pomagała zacierać ślady.
Mieszkał sam po śmierci matki
40-latek, który był ofiarą zbrodni, chorował na nowotwór. Kilka dni przed zabójstwem zmarła mu matka. Sprawcy dotkliwie go pobili, zadali też ciosy dłutem. I to one okazały się śmiertelne.
Do zdarzenia doszło 3 grudnia 2015, śledztwo trwało ponad rok. Było trudne, bo sprawcy byli "dobrze przygotowani", działali w rękawiczkach i kominiarkach. Śladów niemal nie pozostawili.
Prokuratura zarzucała im "popełnienie zbrodni zabójstwa dokonanej w związku z rozbojem i w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, bowiem oskarżeni kierowali się chęcią zysku". Ich ofiarą był znajomy, który - po śmierci matki - mieszkał sam.
"Oskarżeni działali wyjątkowo brutalnie, bowiem do zabójstwa użyli narzędzia w postaci dłuta, którym zadawali ciosy pokrzywdzonemu" - informowała prokuratura po skierowaniu aktu oskarżenia.
Podkreślała, że dwóch z oskarżonych "dopuściło się przestępstwa w warunkach recydywy". Chodzi o Przemysława G., który siedział za gwałt i Kamila Ł. mającego na koncie wyrok za atak na policjanta.
Sprawcom zabójstwa grozi kara dożywocia, ale w związku ze zmianą kwalifikacji najwyższą możliwą karą było 15 lat więzienia.
Przełomem ekspertyza DNA
Przełom w śledztwie nastąpił w październiku 2016 roku, kiedy prokuratura dostała od biegłych wynik ekspertyzy genetycznej. Ta potwierdziła, że na rzeczy pochodzącej z domu zabitego, ale znalezionej poza jego domem, był ślad z kodem DNA jednego z podejrzanych mężczyzn.
Po kilku dniach policja zatrzymała pierwszego z podejrzanych - 24-letniego Patryka K. Mężczyzna potwierdził, że był w mieszkaniu zamordowanego 40-latka, ale do zabójstwa się nie przyznawał. Miał tylko sprawdzić, czy w domu jest coś wartościowego. Kilka godzin później do sali przesłuchań trafili: Przemysław G. i Kamil Ł.
pm