Nieuchwytny kangur. "Jeśli będzie miał jedzenie, przetrwa mrozy"

Poszukiwania kangurzycy Stefanii
Źródło: TVN 24
Trwają poszukiwania kangurzycy, która uciekła z minizoo w Dziekanowie Leśnym. Stefanii szukają miłośnicy zwierząt, służby miejskie i mieszkańcy. Jak przebiega akcja poszukiwawcza nasłynniejszego kangura w stolicy sprawdzał Łukasz Wieczorek, reporter programu "Polska i Świat" TVN24.

Poszukiwania trwają od ok. dwóch tygodni. Kangurzyca Stefania uciekła wraz ze swoim partnerem Stefanem. Niestety kangur zginął pod kołami samochodu. Los kangurzycy jest nieznany, ale ślady prowadzą głównie na warszawską Sadybę.

Gdzie jest Stefania?

Niemal codziennie strażnicy dostają sygnał o skaczącym zwierzęciu. Stefania widziana była już w kilkunastu miejscach - najczęściej na południu Warszawy. Ostatnie zawiadomienie o kangurzycy straż miejska przyjęła 4 stycznia o 23.52. Torbacz miał być widziany na ul. Konstancińskiej.

- Czy wy jesteście tak mało skuteczni, czy kangur tak bardzo sprytny? - pyta służby Łukasz Wieczorek, reporter programu "Polska i Świat" TVN24.

- My realizujemy w sposób prawidłowy swoje zadania. Otrzymujemy zgłoszenie, jedziemy na miejsce, penetrujemy miejsce, nie stwierdzamy zwierzęcia, w związku z tym odstępujemy od czynności - tłumaczy Monika Niżniak, rzecznik prasowy straży miejskiej.

Jak złapać kangura?

Ci co najlepiej znają Stefanię, podpowiadają, że kangura można spróbować złapać, o ile jest osłabiony. Właścicielka kangura tłumaczy, że Stefania waży zaledwie kilkanaście kilogramów.- Łapiemy u nasady ogona i podnosimy, bo jak będziemy trzymali, to będzie się ratował ucieczką - mówi Angelika Machej z Parku Rozrywki Monpepelandia. Miłośnicy zwierząt są pewni, że Stefania przetrwała mrozy. - Ten gatunek nieźle radzi sobie w niskich temperaturach. Jeśli nie zabraknie jej jedzenia przeżyje - tlumaczą.

Zgłoszenia głównie z Sadyby

Akcja poszukiwania torbacza rozpoczęła się przed świętami Bożego Narodzenia. Od tego czasu w mediach pojawiają się doniesienia od mieszkańców, którzy twierdzą, że kangura widzieli.

Straż miejska pierwsze zgłoszenie dostała 20 grudnia w sobotę ok. godz. 11 z ulicy Bonifacego. To tam, w okolicach bazaru miał być widziany kangur.

23 grudnia o 11.51 do straży miejskiej zadzwonił pan, który twierdził, że widział kangura w okolicach ulic Płowiecka - Ostrobramska - Trakt Lubelski. Miało to mieć miejsce kilka dni wcześniej. Kolejne zgłoszenie 25 grudnia o 23.10 z rejonu ulicy Solec. Kangur miał przemieszczać się w kierunku ulicy Czerniakowskiej.26 grudnia o godz. 18.18 jeden z mieszkańców zgłosił, że widział kangura na terenie między fosą a muzeum Wojska Polskiego. Dzień później kangur miał się pojawić przy ulicy Limanowskiego.

Kolejne informacje napłynęły już w nowym roku. W zgłoszeniu 2 stycznia między godz. 8.30 a 9 informowano, że kangur widziany był kilka dni wcześniej w okolicy miejscowości Góra w powiecie legionowskim.

Tego samego dnia nadeszło kolejne zgłoszenie, znowu z Sadyby – dokładnie o godz. 10.26 z ulicy Solankowej, ale strażnicy zwierzęcia nie znależli.

3 stycznia o godz. 14.50 strażnicy dostali kolejną informacje z rejonu ulicy Powsińskiej, przy Muzeum Wojska Polskiego. Strażnicy sprawdzili okoliczny teren i nagranie monitoringu, ale kangura nie zlokalizowano.

W tym dniu strażnicy mieli jeszcze jedno zgłoszenie - po 23.30 na ulicy Lindeya. Ostatni ślad obecności kangurzycy, to zgłoszenie z 4 stycznia o 23.52 z ul. Konstancińskiej.

Czytaj także: