Pracownicy Zarządu Dróg Miejskich w asyście strażników zdemontowali namiot członków stowarzyszenia "Solidarni 2010". Straż wylegitymowała dwie osoby. - Utrudniały pracę przedstawicielom ZDM-u - wyjaśnia rzeczniczka straży miejskiej.
Służby miejskie w poniedziałek około godz. 16. rozpoczęły demontaż. - Namiot został zabezpieczony, czyli zabrany sprzed Pałacu - mówi Monika Niżniak, rzecznik straży miejskiej. Portal niezależna.pl informuje, że w czasie akcji pobici zostali sympatycy stowarzyszenia "Solidarni 2010". Zaprzecza tym doniesieniom rzeczniczka straży. - Ujęte i pouczone zostały dwie osoby. Niestosowały się do poleceń i utrudniały wykonywanie czynności pracownikom ZDM. Były to standardowe działania. - Jedna osoba na swoją prośbę została odwieziona do szpitala, ponieważ uskarżała się na bóle - wyjaśnia Monika Niżniak.
Namiot do magazynu
Na miejscu namiotu pozostały stoliki, krzesła, plakaty i transparenty oraz rzeczy osób, które wcześniej przebywały w namiocie. Nadal w pobliżu miejsca, gdzie stał namiot, leżą też wieńce i znicze.
Namiot trafił do magazynu ZDM. Jak powiedziała PAP Ewa Gawor, dyrektor miejskiego biura bezpieczeństwa, namiot będzie wydany osobie, która się po niego zgłosi, lecz ta wcześniej zostanie ukarana mandatem.
"To nie jest namiot"
Zamieszanie na Krakowksim Przedmieściu trwało od poniedziałkowego ranka - gdy na miejsce przyszli strażnicy miejscy, pracownicy Zarządu Dróg Miejskich i ekipy sprzątające. - Kiedy podeszli do namiotu i poprosili, żeby został usunięty, osoby w środku powiedziały, że to nie jest namiot, tylko parasolka - relacjonował Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl.
Namiot był co chwilę przesuwany o kilkadziesiąt centymetrów. - Nikt do nas nie występował z wnioskiem o zajęcie pasa drogi - mówi Urszula Nelken, rzecznik ZDM. - Wniosku nie było, więc zajęcie pasa drogi jest nielegalne - dodaje.
Przedstawiciele stowarzyszenia "Solidarni 2010" zapowiali, że nie opuszczą Krakowskiego Przedmieścia, dopóki nie zostaną spełnione ich wszystkie postulaty albo nie zostaną wyrzuceni siłą.
A domagają sie, bagatela, dymisji premiera Donalda Tuska i ministrów Jerzego Millera, Radosława Sikorskiego, Tomasza Arabskiego, a także Edmunda Klicha "za zdradę interesów państwa polskiego". Chcą także powstania międzynarodowej komisji ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, natychmiastowej zgody na ekshumację ciał ofiar oraz ujawnienia zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 r.
Jak powiedział w rozmowie z PAP jeden z uczestników protestu, który nie chciał podać swojego nazwiska, przed Pałacem Prezydenckim nocowało około 20 osób. Poinformował, że była wśród nich m.in. autorka filmów "Solidarni 2010" i "Krzyż" Ewa Stankiewicz.
par/roody