MPO zapowiada walkę w sądzie. "Czara goryczy się przelała"

fot. MPO/TVN Warszawa
fot. MPO/TVN Warszawa
Źródło: | Rowerowy Poznań
Zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania zapowiada wytoczenie pozwów tym, którzy "rozpowszechniają nieprawdziwe informacje i wprowadzają w błąd opinię publiczną". Chodzi o sprawę przetargu na odbiór śmieci w stolicy.

Zarzuty wobec MPO pojawiły się między innymi, gdy Krajowa Izba Odwoławcza zajęła się sprawą tego przetargu.

Wątpliwości firm, które go przegrały wzbudziło między innymi zaświadczenie o stanie konta miejskiej spółki. W tej sprawie prokuraturę powiadomił Wojciech Byśkiniewicz z firmy BYŚ.

"Rozpowszechniają kłamstwa"

MPO przekonuje, że chce swojego imienia bronić przed sądem. Ale prezes spółki nie wskazuje konkretnych podmiotów, których pozwy miałyby dotyczyć.

- Długo byliśmy bierni wobec działań i zachowań, których jedynym celem było i jest oczernianie firmy i pozbawienie nas kontraktu na wywóz stołecznych śmieci. Czara goryczy się przelała. Rozpoczęliśmy działania, których efektem będą pozwy wobec podmiotów, które poprzez rozpowszechnianie kłamstw chcą zdyskredytować MPO i wyeliminować nas z przetargu. Mam na myśli również sytuacje dotyczące bezprawnego upublicznienia treści stanowiących tajemnicę naszego przedsiębiorstwa. Będziemy swoich racji dochodzić w sądzie - stwierdza w informacji wysłanej na warszawa@tvn.pl Krzysztof Bałanda, prezes zarządu MPO.

- O wynik jestem spokojny – dodaje. Przypomina, że w przedsiębiorstwie w 2013 roku przeprowadzono 16 kontroli i żadna z nich nie wykazała nieprawidłowości.

"Nie chcemy drenować portfeli warszawiaków"

- Jesteśmy w posiadaniu dokumentów i analiz, które w sposób jednoznaczny potwierdzają nasze racje. Mówię tu m.in. o dokumentach dotyczących naszego zabezpieczenia finansowego, czy opinii odnoszącej się do kalkulacji, którą przedstawiliśmy i która sporządzona została w sposób, jak najbardziej prawidłowy i zgodny ze sztuką. Celem nadrzędnym MPO, jako spółki miejskiej jest zapewnienie płynnego odbioru i zagospodarowania śmieci, a nie finansowy drenaż portfeli Warszawiaków - przekonuje Bałanda.

- W naszym przypadku kilkuprocentowa marża zupełnie nam wystarczy i to pokazaliśmy w kalkulacji. Minimalny zarobek gwarantuje moim zdaniem utrzymanie przez dłuższy czas opłat dla mieszkańców na niezmienionym poziomie. Myślę, że takim podejściem zasadniczo różnimy się od większości firm komercyjnych działających w naszym sektorze – dodaje prezes.

Kłopoty z przetargiem

Umowy na odbiór śmieci podpisano 19 listopada, ale tylko na obsługę 4 z 9 obszarów, na które podzielono Warszawę.

- Od 1 lutego Lekaro będzie obsługiwało Pragę Południe i Północ (wartość umowy to ok. 114,4 mln zł brutto) oraz Rembertowa, Wawra i Wesołej (ok. 96 mln zł brutto).- Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania będzie odbierać odpady ze Śródmieścia (za 109,6 mln zł brutto), - Sita Polska - z Ursynowa i Wilanowa (108 mln zł brutto).

To oznacza, że według nowych zasad śmieci będą odbierane z 8 dzielnic - mniej więcej połowy miasta. W pozostałych będzie obowiązywać system pomostowy, bo postępowanie w sprawie wyboru firm w tych rejonach toczy się przed Krajową Izbą Odwoławczą.

Do KIO odwołały się firmy się BYŚ i Remondis. Firmy twierdzą, że cena proponowana przez zwycięskie MPO jest zaniżona, a miejska spółka jest w złej kondycji finansowej.

WICEPREZYDENT STOLICY O WYBORZE FIRM:

Mówi wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski

wp/ran

Czytaj także: