Władze stolicy od dawna mówią o podniesieniu stawek za płatne parkowanie. W płatnych strefach miasto wydało już tak dużo abonamentów dla mieszkańców, że wolnych miejsc jest jak na lekarstwo. System przestał działać, a wpisane do ustawy kwoty wiążą urzędnikom ręce. Rozwiązaniem miały być podziemne parkingi, ale ratusz nie znalazł prywatnych partnerów do inwestycji. I znów padł argument zbyt niskich stawek w strefie, które skutecznie zabiłyby ofertę - siłą rzeczy droższych - postojów podziemnych.
Stawka razy trzy
Ale pojawiło się światełko w tunelu - propozycja Ministerstwa Rozwoju, która przewiduje możliwość podniesienia opłat. Dokładnie pojawił się projekt zmiany ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym oraz innych (napisała o nim poniedziałkowa "Gazeta Stołeczna"). Wprowadza nowy rodzaj strefy płatnego parkowania, tzn. w ścisłych centrach miast i centrach dzielnic dużych miast (chodzi o miasta powyżej 200 tys. mieszkańców). - W tych strefach samorządy będą mogły ustalić wysokość opłaty za parkowanie w granicach trzykrotności obecnego limitu – wyjaśnił nam Paweł Nowak z Ministerstwa Rozwoju.To oznacza, że warszawscy radni mogliby podnieść stawkę za pierwszą godzinę parkowania z 3 do 9 zł.
- Wprowadzenie przez władze miast nowej wysokości opłat nie będzie zatem możliwe w każdym mieście i nie na terenie całego miasta. Samorządy będą mogły pozostawić opłaty na obecnym poziomie. Dodatkowe przychody z tytułu ewentualnego podniesienia stawek będą zasilały kasy samorządów, a nie budżetu państwa – zaznacza Nowak.
Zbyt mała kara
O propozycje spytaliśmy Zarząd Dróg Miejskich, który opiekuje się strefą płatnego parkowania. Dyrektor Łukasz Puchalski przyznaje, że są miejsca, gdzie istnieje spory deficyt miejsc postojowych. Chodzi głównie o okolice Pałacu Kultury i Nauki czy Starego Miasta. Tam mogłaby na przykład zostać wytyczona strefa śródmiejska. Nie chce jednak mówić o ewentualnej podwyżce stawki.- Moim zdaniem powinna jednocześnie wzrosnąć opłata dodatkowa, która teraz wynosi 50 zł. A to nie zostało przez ministerstwo wskazane do zmiany - zauważa Puchalski.Chodzi o kary dla tych kierowców, którzy zostawiają auta w strefie płatnego parkowania, ale nie płacą za to.
– Gdy zostawiają auto w strefie na jeden dzień, to płacą około 32 złotych, a kara za cały dzień to 50, więc jest to nierównomierne – przekonuje dyrektor ZDM. Oznacza to, ze część kierowców uzna, że warto zaryzykować niepłacenie. – Dla przykładu bilet jednorazowy komunikacji miejskiej kosztuje 4,4 złotego, a kara za jego brak ponad 250 złotych – dodaje.
Tylko 50 kontrolerów
Do tego nie zawsze kontrolerzy są w stanie obejść całą strefę. Teraz ZDM ma 50 kontrolerów, którzy chodzą parami. – Ze względów bezpieczeństwa, bo zdarzały się ich pobicia. Idą obok siebie i każdy sprawdza co drugi samochód – wyjaśniał szef drogowców w rozmowie z "Gazetą Stołeczną". I zdradził, że trwają rozmowy ze strażą miejską o stworzeniu patroli mieszanych.
Jak ministerstwo odnosi się do propozycji podniesienia opłaty dodatkowej? Najkrócej mówiąc: nie widzi takiej potrzeby.
"Statystycznie parkujemy w centrach miast na krócej niż na 3 godziny np. w Warszawie jest to niecałe półtorej godziny. Dlatego nowelizacja, w obecnym kształcie, nie przewiduje zmiany kwoty 50 zł, czyli najwyższej jaką samorządy mogą pobrać za nieuiszczenie opłaty parkingowej. Po 3 godzinach parkowania, nawet jeśli samorząd zdecyduje się podnieść opłatę godzinową trzykrotnie, wysokość tej dodatkowej wciąż będzie większa niż wysokość nieuiszczonej opłaty za ten czas" - tłumaczy przedstawiciel resortu w mailu do naszej redakcji.
Puchalski zaznacza, że projekt dopiero otwiera możliwość zmian. Ma nadzieję, że procedowany będzie w trybie rządowym, czyli z konsultacjami społecznymi.
Ministerstwo Rozwoju zapewnia, że ostateczne brzmienie przepisów nie jest przesądzone. Trwają uzgodnienia z innymi ministerstwami. Potem jeszcze prace rządowe i parlamentarne.
ZDM niebawem uruchomi aplikację ułatwiającą parkowanie w centrum Warszawy:
ran/b