Zabrakło trzech metrów, żeby ich domy zostały wykupione przy okazji budowy Południowej Obwodnicy Warszawy. Teraz mieszkańcy znaleźli się w kleszczach – gigantyczna inwestycja drogowa, podtopienia domów i w końcu bliskość lotniska Chopina utrudniają im życie. Zobacz reportaż "Prosto z Polski".
Hałas, kurz, drżenie ścian i podtopienia - z takimi problemami borykają się mieszkańcy ulicy Żniwnej we Włochach.
Domy, które znajdowały się w tak zwanym pasie przyszłej obwodnicy, zostały wykupione, ludzie dostali odszkodowania.
Trzy domy, o których mowa, znajdują się trzy metry od pasa drogi. - Mieszkańcy, którzy są poza tym pasem, muszą zostać tam, gdzie są – nie pozostawia złudzeń Małgorzata Tarnowska, rzeczniczka prasowa warszawskiej GDDKiA.
"Nie dopatrzono się przeciwwskazań"
Szans na wykupienie działek nie ma. – Działamy zgodnie z decyzją środowiskową – precyzuje Tarnowska. Decyzję w 2009 roku wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Zawierała warunki, na podstawie których mają być realizowane prace budowlane oraz wytyczne, jak zabezpieczyć mieszkańców przed możliwymi problemami. Nie dopatrzono się wtedy przeciwwskazań.
- Decyzję wydano uwzględniając tylko oddziaływanie trasy. Nie uwzględniono tego, co mamy dookoła. Magazyny czy pas startowy lotniska – żali się Joanna Polańska, mieszkanka Żniwnej.
Dyrekcja RDOŚ obiecała, że w przyszłości wzdłuż drogi staną ekrany akustyczne, a po zakończeniu prac zostaną przeprowadzone kolejne kontrole.
- Jeśli wtedy stwierdzimy nieprawidłowości to będą robione pomiary i wprowadzimy nowe zabezpieczenia aby chronić mieszkańców – zapewnia Agata Antonowicz z warszawskiego oddziału RDOŚ.
Tymczasem ludzie borykają się też z podtopieniami. - Podtopienia były charakterystyczne dla tego terenu, ale prace tam prowadzone mogły wpłynąć jeszcze bardziej na niekorzyść mieszkańców przyznaje Andrzej Krupiński, wiceburmistrz dzielnicy Włochy.
Mieszkańcy doszukali się również pęknięć na ścianach. Jednak nadzór budowlany stwierdził, że pęknięcia nie zagrażają im i nie ma dowodu, że powstały w wyniku prac na budowie.
- Na dziś to są tylko podejrzenia. To nie jest nic niezwykłego, że samochody jeżdżą i ziemia drży na budowie – ocenia Alina Celińska, zastępca Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
"Mieszkają jak w gettcie"
Rodziny chcą, żeby ich działki także wykupiono w związku z budową. - Niektórzy się buntowali, że im domy wykupują, a my im zazdrościmy. Gdybyśmy dostali odszkodowanie, to by już nas tutaj nie było – zapewnia Elżbieta Tomala, jedna z mieszkanek.
Pomocy wraz z sąsiadami szukała już wszędzie. Ich ostatnią deską ratunku jest Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - Jak się zsumuje te wszystkie czynniki drogę, magazyny, samoloty, to nie ma przesady w stwierdzeniu, że ci ludzie mieszkają jak w getcie – mówi Michał Chylak, przedstawiciel fundacji.
Agnieszka Idzik, TVN24//bf/mz