Marsz Ateistów przeszedł ulicami stolicy

Marsz Ateistów przeszedł w sobotę ulicami Warszawy
Źródło: TVN 24

Marsz Ateistów przeszedł w sobotę ulicami Warszawy; zakończył się on rekonstrukcją stracenia XVII-wiecznego autora traktatu przeczącego istnieniu Boga Kazimierza Łyszczyńskiego. Marsz był częścią odbywających się w weekend Dni Ateizmu.

W rekonstrukcji kaźni Łyszczyńskiego uczestniczyli m.in. zakapturzony "zakonnik", "biskupi" z pastorałami, "kat" w czerwonym kapturze i inne osoby w strojach z epoki. W rolę Łyszczyńskiego wcieliła się lewicowa polityk Joanna Senyszyn. Przebrana była w zgrzebny wór, a ręce miała skute kajdanami.

Uczestnicy marszu, który przeszedł sprzed pomnika Kopernika na rynek Starego Miasta, nieśli białe i czerwone balony z hasłem: "Nie ma wolności bez świeckości" i tabliczki z nazwiskami znanych i sławnych ludzi, m.in. naukowców, z podpisem "ateista". Wznoszono okrzyki: "Państwo świeckie, nie kościelne", "Misja kościoła, zrobi z ciebie matoła", "Świecka szkoła, religia do kościoła".

Na rynku Starego Miasta odczytano zarzuty wobec negującego istnienie Boga Łyszczyńskiego, postanowienie o podziale dóbr po straconym między denuncjatora i Skarb Państwa, po czym kat symbolicznie wyrwał skazańcowi język, uciął dłoń, a potem głowę.

Przypominają postać Kazimierza Łyszczyńskiego

Marsz Ateistów odbywa się w rocznicę śmierci patrona polskich ateistów Kazimierza Łyszczyńskiego, straconego 30 marca 1689 r. (za panowania Jana III Sobieskiego). Łyszczyński, szlachcic, filozof, żołnierz, przez siedem i pół roku jezuita, w 1685 r. został ekskomunikowany, ponieważ chciał wydać córkę za mąż za krewnego.

Został stracony za napisanie traktatu "De non existentia Dei" ("O nieistnieniu Boga"). W liczącym 265 kart dziele Łyszczyński dowodził, że Bóg jest dziełem człowieka, a religię wymyślono, by ciemiężyć biednych. Nie miał zamiaru publikować dzieła, ale sąsiad, który był mu winien pieniądze, doniósł na Łyszczyńskiego biskupowi.

Jedyny egzemplarz traktatu został spalony na Rynku, kilka fragmentów pracy ocalało w mowie oskarżyciela, poglądy Łyszczyńskiego udało się częściowo odtworzyć także na podstawie relacji, listów i dokumentów.

PAP/md/gp

Czytaj także: