LOT liczy straty po awaryjnym lądowaniu Boeinga, który na ponad dobę "zablokował" warszawskie lotnisko Chopina. - Jeden dzień zamknięcia lotniska to utrata 12 tys. pasażerów i 280 lotów - powiedział TVN24 Marcin Piróg, prezes PLL LOT.
Piróg pytany o koszty, jakie będzie musiał ponieść LOT po awaryjnym lądowaniu Boeinga, powiedział, że nie poda konkretów, bo straty są obecnie szacowane. - Większość z kosztów jest pokryta przez ubezpieczycieli, my ponosimy koszty dowozu pasażerów, którzy lądowali w Krakowie, Łodzi, Katowicach i Gdańsku oraz koszty zakwaterowania osób, które miały wylecieć, a nie wyleciały - powiedział Piróg. I zastrzegł jednocześnie: - Konkretnej liczby nie podam, ale obciąża to nasz rachunek wyników.
Również rzecznik lotniska Przemysław Przybylski podkreślił, że zamknięcie lotniska to przede wszystkim problem dla pasażerów i linii lotniczych.
Zaznaczył jednak, że codziennie na Okęciu odbywa się około 400 startów i lądowań, a każda z tych operacji to wpływy finansowe. Nie sprecyzował jednak, jakie konkretnie straty poniesie lotnisko.
Awaryjne lądowanie
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie we wtorek po południu awaryjnie na stołecznym lotnisku. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi, nikt nie został ranny.
Uszkodzony samolot zablokował obydwa pasy startowe lotniska. Odwołano setki lotów.
tvn24//mac/fac